Czegoś tu nie rozumiem

Dlaczego, gdy Rosja blokuje granicę dla naszych towarów, my z każdym miesiącem sprowadzamy z niej więcej węgla? Równocześnie zwiększając ilość naszego węgla na składowiskach.

Są sytuacje, które całkowicie wymykają się logice i zdrowemu rozsądkowi. Polskie kopalnie mają spore kłopoty. W zasadzie gdyby nie kroplówka budżetu państwa, większość spółek węglowych dawno by zbankrutowała, wysyłając dziesiątki tysięcy ludzi na bruk. Powodów fatalnej sytuacji finansowej kopalń jest wiele, ale jednym z nich jest brak zbytu wydobytego węgla. Tego na składowiskach jest 7 milionów ton! Z każdym rokiem, z każdym miesiącem, wartość energetyczna tego węgla spada.

7 mln ton. Robi wrażenie. Dokładnie tyle samo węgla w 2013 roku sprowadziliśmy z Rosji. Import rosyjskiego węgla rośnie w zastraszającym tempie. Tylko w pierwszym kwartale tego roku wzrósł o 33 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego.  W 2013 roku węgiel rosyjski stanowił ponad połowę importowanego (około 15 proc stanowił węgiel z Australii, tyle samo wyniósł węgiel z Czech) i około 10 proc. całkowitej produkcji naszych kopalń. Tak było w zeszłym roku, w tym, już po pierwszych miesiącach widać, że ten odsetek będzie dużo większy. Import węgla z Rosji rośnie tak szybko, jak spada eksport naszego węgla. W pierwszym półroczu 2014 roku w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego eksport polskiego węgla kamiennego spadł o 32 proc. W tym okresie wyeksportowaliśmy 4,3 mln ton węgla.  

Można by pomyśleć, że węgiel z Rosji wdziera się na polski rynek, bo jego cena jest atrakcyjna. Ta rzeczywiście jest niższa, ale tylko o kilka złotych na tonie. Cena tony węgla wydobytego przez polską kopalnię wynosi prawie 299 złotych. Tymczasem cena tony węgla rosyjskiego przywiezionego do Polski drogą morską wynosi 269 złotych, a koleją 293 złote, czyli o zaledwie 6 złotych mniej. Rzeczywiście opłaca się? A jaki jest koszt utrzymania nierentownych kopalń, a w dalszej perspektywie wypłacanie zasiłków dla dziesiątków tysięcy górników?

Są sytuacje, które całkowicie wymykają się logice i zdrowemu rozsądkowi. Nie pojmuję (mimo szczerych chęci), jak można dopuścić do importu tak dużej ilości surowca, który mamy u siebie. Więcej, którego problem ze zbytem ciąży naszej gospodarce jak kula u nogi. I to w momencie, w którym hasło „niezależność energetyczna” jest odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki. Wykańczamy gałąź przemysłu, która przez lata tą niezależność nam dawała i może dać w przyszłości. Wykańczamy sami, surowcem, który daje nam Moskwa. Niepojęte.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek

Tomasz Rożek

Kierownik działu „Nauka”

Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.

Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka