Wspominając kard. Józefa Glempa koniecznie trzeba podkreślić jego walory duchowe, gdyż właśnie siła wewnętrzna Prymasa pozwoliła mu podejmować bardzo trudne decyzje i je realizować.
24.01.2013 14:58 GOSC.PL
Jako dziennikarz często relacjonowałem różnego rodzaju wydarzenia z udziałem kard. Glempa. W czasie jednej z Pasterek ks. Prymas był witany przez miejscowego proboszcza. Witany to jednak mało powiedziane, przez kilkanaście minut proboszcz wychwalał gościa, w końcu upadł przed nim na kolana. W czasie całego tego „powitania” Ks. Prymas nie ukrywał zażenowania i niesmaku z powodu tej czołobitności, która być może spotkałaby się z aprobatą kogoś innego, ale nie kard. Glempa. Ks. Prymas był bowiem człowiekiem skromnym. Pomimo tego, że pełnił najwyższe funkcje kościelne w Polsce, nie zbudował wokół siebie jakiegoś muru odgradzającego go od zwykłych ludzi. Gdy robiłem z nim wywiady, zawsze był otwarty, serdeczny, zaskakiwał skromnością. Jeśli padają pod adresem duchownym zarzuty, że żyją w zbytku, to kard. Glemp był najlepszym przykładem ich bezzasadności. Był też dobrym człowiekiem, co skutkowało łagodnym podejściem do podwładnych. – Jeśli widzę jakąś nieprawidłowość, wolę całą sprawę objąć miłością niż dochodzić sprawiedliwości – tłumaczył swoją postawę wobec księży z archidiecezji.
Ks. Prymas był obdarzony wielką siłą wewnętrzną. Jeszcze jako ksiądz dał się poznać jako człowiek niezależnie myślący. Jak podkreślali księża pracujący w sekretariacie kard. Wyszyńskiego – jako jeden z nielicznych miał odwagę w dyskusji mieć odmienne zdanie od Prymasa Tysiąclecia. Być może ta cecha spowodowała, że po śmierci kard. Wyszyńskiego znalazł się na liście kandydatów na jego następców, spośród których Jan Paweł II właśnie ówczesnemu bp Glempowi powierzył godność Prymasa Polski.
Siłę ducha Ks. Prymasa pokazuje też nieudana próba zwerbowania go w latach 60. na tajnego współpracownika SB. Pomimo stosowania całej gamy ubeckich metod, jak podsłuchy, inwigilacja bezpośrednia, częste wezwania na rozmowy, a nawet próby skompromitowania na tle obyczajowym, nie dał się zastraszyć i zdecydowanie odmówił jakiejkolwiek współpracy.
W momencie wybuchu stanu wojennego Prymas jako główny cel postawił sobie niedopuszczenie do rozlewu krwi. Stąd wzywał do zachowania spokoju i niepodejmowania gwałtownych działań. Spotkała go za to tak olbrzymia krytyka, że trzeba było mieć olbrzymią siłę woli, aby w tej postawie wytrwać. Historia pokazała, że była ona słuszna.
W Roku Jubileuszowym 2000 Prymas Glemp zdobył się na akt, który świadczy o jego wielkich walorach duchowych. Idąc za wezwaniem Jana Pawła II dokonał w Warszawie, w imieniu Kościoła katolickiego w Polsce, publicznego rachunku sumienia. Osobiście przepraszał m.in. za to, że nie zdołał „ocalić życia ks. Popiełuszki, mimo wysiłków podejmowanych w tym kierunku”.
Prymas Glemp kierował Kościołem w Polsce w trudnych czasach stanu wojennego, odzyskiwania wolności i budowania demokracji. Często stawał przed bardzo trudnymi wyzwaniami, jednak to właśnie dzięki sile ducha udawało mu się je pokonywać.
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego