Moratorium to dobry pomysł

Rząd zapowiedział finansowanie metody in vitro z budżetu państwa bez uchwalenia ustawy, która określiłaby zasady stosowania tej metody. To próba obejścia parlamentu i wprowadzenia in vitro niejako tylnymi drzwiami. Taka strategia rządu wynika z klinczu w Platformie Obywatelskiej, która nie jest w stanie wypracować jednej ustawy ze względu na podziały światopoglądowe w tej partii. Nie mają takiego problemu inne ugrupowania parlamentarne, obecnie w Sejmie czeka na pierwsze czytanie aż pięć projektów dotyczących in vitro: dwa Prawa i Sprawiedliwości, po jednym Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Ruchu Palikota oraz Solidarnej Polski. Jednak wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie Sejm się nimi nie zajmie, przynajmniej do czasu, gdy PO zgłosi swoją propozycję, w efekcie rząd może zacząć finansować in vitro bez żadnych regulacji. Premier Donald Tusk i minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiadają, że w programie zdrowotnym dotyczącym finansowania in vitro będą zapisy, które mają zabezpieczyć ludzkie zarodki. Ale można to zrobić na poziomie ustawy.

Projekt Solidarnej Polski nie rozwiązuje problemów bioetycznych, lecz zakłada wprowadzenie moratorium na mrożenie ludzkich embrionów, co dawałoby pewną ochronę prawną dzieci poczętych w sztuczny sposób, bo dziś w Polsce nie chronią ich żadne regulacje. Zgoda na takie rozwiązanie będzie sprawdzianem na wiarygodność deklaracji przedstawicieli rządu.