Emerytalna porażka PSL

Miało być tak korzystnie dla obywateli, a wyszło jak zwykle. Platforma ogłosiła projekt zamian w systemie emerytalnym, który sprowadzał się jedynie do podniesienia czasu pracy do 67 lat. Fala krytyki tej propozycji była powszechna, szczególnie, że nie towarzyszyły jej żadne ustawy emerytalne. PSL na czele z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, postanowiło więc nieco złagodzić tę propozycję i po długich i zażartych bojach z koalicjantem (przynajmniej tak było to prezentowane publicznie) wynegocjowało dodatkowe rozwiązanie. Do ustawy wprowadzono prawo do tzw. emerytur częściowych, w myśl którego 62-letnie kobiety i 65-letni mężczyźni, którzy przepracują 35 i 40 lat, do czasu osiągnięcia 67 lat mogą otrzymywać emeryturę częściową w wysokości 50 proc. świadczenia docelowego, wyliczanego na podstawie wszystkich wpłaconych składek emerytalnych. Teraz okazuje się, że cała sprawa miała wymiar propagandowy. Dzisiejsza Rzeczpospolita podaje, że będzie ona naliczana tylko od składek zgromadzonych w ZUS-ie, z pominięciem składek trafiających do OFE. Takie rozwiązanie znajduje się w obowiązujących już przepisach. Oznacza to, że w przypadku przeciętnie zarabiającej osoby, wysokość częściowej emerytury będzie wynosić 394 zł dla kobiety i 477 zł dla mężczyzny, a więc o 291 zł mniej w przypadku kobiet i o 352 zł mniej w przypadku mężczyzn, niż wynosiłaby połowa pełnego świadczenia liczonego od kapitału zgromadzonego w ZUS i OFE.

Te dane pokazują propagandowy charakter działań PSL, które chciało zyskać politycznie, a o żadne dobro obywateli im nie chodziło. Ujawnienie ich będzie miało jednak odwrotny skutek – na pewno popularności partii ludowej nie przyniesie, a wręcz przeciwnie.