Odbył się po pierwszej podróży ewangelizacyjnej św. Pawła, w końcu lat 40. I wieku. Apostoł Narodów pozyskał dla wspólnoty uczniów Chrystusa zarówno żydów, jak i pogan. I to ci ostatni stali się… problemem. Zasadniczym pytaniem było to, czy przyjmując do Kościoła, należy poddawać ich obrzezaniu. Zastanawiano się też, czy poganie, lgnący do Chrystusa, mają zachowywać wszystkie przepisy Starego Testamentu. O tym właśnie debatowano podczas pierwszego soboru Kościoła. Obradom przewodniczył św. Piotr. Co zdecydowano? „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!” – czytamy w Dziejach Apostolskich. Uczestnicy Soboru Jerozolimskiego mieli świadomość, że obradują pod szczególną opieką Ducha Świętego. A jego rozporządzeniem przychodzący do Kościoła poganie nie są zobowiązani do przestrzegania tego, czego pod względem czystości rytualnej wymagano od wyznawców judaizmu. Powstrzymanie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu to jedyne wymagania Prawa Starego Testamentu stawiane poganom, którzy chcieli stać się chrześcijanami.
Wielu komentatorów i badaczy początków Kościoła uważa, że rozstrzygnięcie takie sprawiło, iż ta wspólnota nie zamknęła się w sobie i nie stała jakąś mało znaczącą grupą w łonie samego judaizmu. Ten werdykt sprawił, że Kościół Chrystusa otworzył się na świat pogański i – mimo prześladowań, trwających przez pierwsze wieki – wpłynął na jego dynamiczny rozwój, obejmujący najpierw Europę, a potem kolejne kontynenty naszego globu.
Patrzymy na początki Kościoła z perspektywy ludzi wiary. I trudno nie nawiązać do Parakleta, Ducha Świętego Pocieszyciela, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia. To On czuwa nad dziejami Kościoła i On prowadzi go przez stulecia, wskazując mu kolejne odpowiedzi, które powiodą go słuszną drogą. •
Greckie słowo apokalypsis dosłownie oznacza „odsłonięcie welonu”. Welon zaś stanowił w dawnym Izraelu (dziś także) element stroju panny młodej. „Odsłonięcie” oblubienicy – apokalypsis – było kulminacją trwającej tydzień żydowskiej uczty weselnej. W wizji nowego Jeruzalem Jan otrzymał przywilej ujrzenia tego, co każde oko zobaczy dopiero na końcu czasów; „odsłonięcia” oblubienicy Chrystusa. Podobnie jak żydowski oblubieniec podnosił welon swojej oblubienicy w dniu zaślubin, tak przy końcu czasów Jezus odsłoni chwałę swojej oblubienicy, nowego Jeruzalem. Księga Apokalipsy nie tylko opisuje koniec czasów jako „odsłonięcie” oblubienicy Jezusa, ale także jej wygląd. Gdy anioł pokazuje Janowi oblubienicę Jezusa, od razu możemy zorientować się, że nie jest to zwyczajna panna młoda. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiśmy się, jak „wygląda” niebo, to apokaliptyczny opis jest jak wycieczka z przewodnikiem do miejsca, w którym mamy nadzieję kiedyś osiąść na stałe. Anioł proponuje: „Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka… I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte – Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga”.
Oblubienica Baranka to nowy Izrael. Przez wyrażenia „dwanaście bram” i „dwanaście szczepów synów Izraela” symbolizuje ona lud starego przymierza, ale zbudowana jest na fundamencie „dwunastu Apostołów Baranka”. Jest ozdobiona klejnotami, które miał na sobie arcykapłan składający ofiarę w przybytku. Szlachetne kamienie zdobiące nowe Jeruzalem oznaczają dusze wybranego ludu Bożego, które w oczach Boga są jak drogocenne skarby. Niegdyś arcykapłan wnosił klejnoty oznaczające dwanaście szczepów Izraela „na swym sercu”, gdy stawał w obecności Boga w najświętszym miejscu przybytku, obecnie Jezus, prawdziwy Arcykapłan, nosi dusze nowego ludu Bożego „na swym sercu”, wprowadzając je do wiecznego miasta Bożego. Jezus Oblubieniec postrzega dusze ludu Bożego jako klejnoty o wielkiej wartości, święte i drogocenne, zawsze bliskie Jego sercu. W nowym Jeruzalem nie ma już nic, co oddzielałoby Boga od Jego wybranych. Wszystkie podziały zostają przezwyciężone, tak że miasto jest „żywą świątynią” Boga. Oto najgłębsza tajemnica końca czasów: wieczne zaślubiny Boga i Jego ludu w Chrystusie i nowym Jeruzalem, dzięki którym ludzie będą mogli oglądać oblicze Boga, będące obliczem Boskiego Oblubieńca. Pisał o tym Jan Paweł II: „Chrystus-Oblubieniec sam stara się o przyozdobienie Oblubienicy-Kościoła, stara się o to, żeby była ona piękna pięknością łaski, piękna przez cały dar zbawienia, który zostaje udzielony jej w sakramencie chrztu”. •
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.
To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.
Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.
A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. Prawda i miłość idą w parze. Wierność słowu Bożemu oznacza nie tyle przyjęcie jakiejś ideologii, ile stałość względem osoby. Jezus obiecuje dar Bożej obecności tym, którzy pozostaną wierni Jego nauce. Tak wiele dziś niechęci, nawet w Kościele, wobec słowa „doktryna”. Powiada się, że chrześcijaństwo jest bardziej aktem miłości niż objawieniem prawdy. Kiedy jednak zaczynamy gubić prawdę, miłość staje się sentymentalizmem, akcją społeczną i niczym więcej. Dogmaty, doktryna Kościoła, tradycja – to sposoby wiernego zachowania słów Jezusa w obliczu zmienności świata. Doktryna jest żywą pamięcią o Osobie, o Jezusie, jest światłem w gęstniejących dziś ciemnościach.
2.Zachować słowa Jezusa. „To zdanie koliduje z wieloma hasłami naszych czasów, bowiem nie domagają się one zachowania, lecz kwestionowania, nie trwałości, lecz zmiany, nie tego, co zawsze istniało, lecz czegoś innego, nowego” – mówił 40 lat temu kard. Ratzinger. Presja na nowość, na zmianę, na słuchanie ludzkich opinii jest dziś jeszcze większa niż wtedy. Ale Kościół będzie mieszkaniem Boga na ziemi tylko wtedy, gdy pozostanie wierny słowu Boga. Tożsamość Kościoła nie jest określana stale na nowo przez debaty, ankiety i dyskusje, ale zostaje zachowana przez wierność Słowu, przez posłuszeństwo woli Jezusa Chrystusa. Wierność doktrynie jest wiernością Panu. W Liście św. Judy czytamy: „Uważam za potrzebne napisać do was, aby zachęcić do walki o wiarę raz tylko przekazaną świętym” (1,3). Nie musimy wymyślać od nowa ani wiary, ani Kościoła. Mamy być wierni temu, co zostało nam dane, objawione, przekazane jako najcenniejszy skarb. Duch Święty wspiera Kościół w tej misji. On podtrzymuje tę życiodajną pamięć.
3.„Pokój mój daję wam”. Te słowa padają w Wieczerniku tuż przed ukrzyżowaniem Jezusa. Mówi to Ktoś, kto idzie na śmierć z powodu prawdy. Nie da się budować w świecie pokoju za cenę kłamstwa, przemilczania zbrodni, zacierania granic między atakującym a obrońcą. „Nie tak jak daje świat…” – akcentuje Jezus. Lekarstwem na kłamstwa lub cynizm polityków nie może być postawa naiwnego pacyfizmu w stylu „Imagine” Lennona. Uciekanie w marzenia o świecie bez państw, granic, podziałów nie jest Ewangelią miłości. Tego typu marzycielstwo otwiera drogę dla dyktatury silniejszych. Dyktatorzy usiłują narzucić innym swój porządek zazwyczaj pod pretekstem budowania jedności ludzkości i lepszego świata, którego oni są gwarantami. Nic tak nie służy pokojowi jak autentyczna wiara chrześcijańska, jak wierność prawdzie o Bogu, który jest gwarantem ludzkiej godności i przed którym wszyscy odpowiadamy za swoje czyny.
Znajdziesz nas także w Podcastach Google