Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:
«Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. Zlekceważyć proroka we własnej ojczyźnie. Nam to nie grozi?Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
Łk 4,24
Zdawać by się mogło, że nam to nie grozi. Nie stanie się tak, że proroka w naszej ojczyźnie nie docenimy – przecież Jezus żył na innym nawet kontynencie… Więc my widzimy, doceniamy Jego wielkość. A jednak chyba grozi nam coś podobnego. Bo często Jezus i Jego nauka nam powszednieją. Zadowalamy się nieraz chrześcijaństwem byle jakim, będącym tylko przypudrowanym pogaństwem czy nawet bezbożnością. Czas zadać sobie pytanie, na ile poważnie traktuję to, czego uczył Jezus Chrystus. I nie chodzi tylko o nadzieję, jaką nam przyniósł, ale też o wymagania, jakie przed nami postawił. Bo przecież właśnie w tym, jakich na co dzień dokonuję wyborów, najwyraźniej widać, jaka jest moja wiara.
Znajdziesz nas także w Podcastach Google