Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie».
Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło».
Ewangelia z komentarzem. Niech mi nikt nie mówi, że chrześcijaństwo jest nudneChciał on koniecznie zobaczyć. Łk 19,3
Niech mi nikt nie mówi, że chrześcijaństwo jest nudne. Jak ktoś się uprze, to wszystko może być nudne: mecz najlepszych drużyn, wizyta w wesołym miasteczku czy najnowszy James Bond. Jeśli bowiem ktoś nie chce patrzeć, brać udziału, to omija go najlepsze. Jak często stoimy w tłumie i nie korzystamy z tego, co może zmienić nasze życie? Jak często brak determinacji powoduje, że nie robimy kroku do przodu, że jest nudno? Zacheusz wlazł na drzewo, żeby zobaczyć Jezusa, i to odmieniło jego życie – chciał zobaczyć. No właśnie, ale chciał koniecznie (!) zobaczyć, i to „koniecznie” zmienia tutaj wszystko. Jeśli chcemy, aby nasze życie, nasza relacja z Bogiem była ciekawą drogą pełną przygód, chciejmy bardziej, więcej, koniecznie – i nie bójmy się wchodzić na drzewa.