Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w królestwie swoim».
Ewangelia z komentarzem. Co właściwie jest moim krzyżem?Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Mt 16,24
Co właściwie jest moim krzyżem? Co mam na swoje ramiona wziąć? Krzyżem jest to wszystko, czego bym nie chciał, a co niesie mi los. To nie tylko choroby, ale trudny mąż, trudna żona, sprawiające kłopoty dzieci, zbytnio absorbujący rodzice czy teściowie. To męczący sąsiedzi, leniwi współpracownicy, zapatrzony we własne ego szef. To dla kierowców piesi, rowerzyści czy inni kierowcy, którzy potrafią zirytować. To proboszcz preferujący nie takie, jakie mi odpowiada, duszpasterstwo. I wikary, któremu kazania nie za dobrze wychodzą. To burmistrz, którego nie wybrałem, i rząd, który mi nie pasuje. To wszystko mój krzyż: nie chcę tego, ale nie mam wyjścia. Mam to przyjąć. I niosąc ten krzyż, naśladować Jezusa. Czyli być taki, jaki byłby na moim miejscu Chrystus wobec tych wszystkich niemiłych, trudnych spraw.