Krzyk wdowy o szacunek i prawdę

Pełne bólu, emocji i merytorycznych oskarżeń wystąpienie wdowy po admirale Andrzeju Karwecie, który zginął w katastrofie smoleńskiej, jest wielkim aktem oskarżenia wobec ludzi, którzy badali okoliczności tej tragedii. Jego siła wynika z racji moralnych, jakie stoją za Marią Karwetą.

Nie sposób przejść do porządku dziennego nad słowami pani Karwety. Stają za nimi nie tylko racje emocjonalne czy merytoryczne, ale przede wszystkim racje moralne. Któż bowiem, jeśli nie osoba, która straciła męża w katastrofie, a potem była upokarzana przez sposób prowadzenia śledztwa, ma większe prawo moralne do oceny tego, co się stało, do oceny osób odpowiedzialnych za jej cierpienie. Dlatego jej słowa mają niezwykłą siłę. Są nie tylko krzykiem rozpaczy, ale także bezlitosnym oskarżeniem.

Maria Karweta przez siedem lat milczała. Była w takim stanie psychicznym, że radzono jej publicznie nie wstępować. Potrzebowała sześciu lat, aby powrócić do w miarę normalnego stanu. Miara się jednak przebrała, gdy w końcu czerwca doszło do ekshumacji ciała jej męża. Szok. Okazało się, że w trumnie znajdowały się też szczątki jeszcze siedmiu osób. Tego było za wiele. Postanowiła wystąpić publicznie. To nie było tylko emocjonalne świadectwo. Starała się zachować spokój, choć ból był widoczny. Jak stwierdziła – postanowiła powiedzieć o swojej krzywdzie. Po czym drżącym, choć zdecydowanym głosem punktowała.

Po otwarciu trumny zobaczyła mundur męża, a pod nim obcą bieliznę. Obok worek jak do transportowania ciał i dwa ciemne – na śmieci i żółta reklamówka. – Tak pochowano mojego męża – powiedziała Karweta. W trumnie znajdowały się obce szczątki, m.in. dodatkowa prawa ręka, żuchwa… – W workach na śmieci, w trumnie mojego męża były szczątki ośmiu osób, w tym mojego męża, oraz dwa nierozpoznane, których nie dało się zidentyfikować – powiedziała. Z kolei szczątki jej męża znaleziono jeszcze w czterech innych trumnach.

Niedawno polityk PO Sławomir Neumann stwierdził, że trzeba było pochować ofiary we wspólnej mogile. Karweta stwierdziła, że odkąd usłyszała te słowa, dręczą ją koszmary. – Śnią mi się śmieciarki. Żółte, z biało-czerwoną flagą. Wiozą te worki, które widziałam w trumnie mojego męża. Na wysypisko, gdzieś daleko od ludzi, żeby wszyscy o nich zapomnieli (…). Panie Neumann, tak pan to sobie wyobrażał? – mówiła dramatycznie.

Ostro zaatakowała tych, którzy twierdzą, że państwo się sprawdziło. – Wszystko we mnie krzyczy, kiedy słyszę, że państwo się sprawdziło, kiedy słyszę, że komuś żal wycinanych bezbronnych drzew. A co z nami, nas wam nie żal? Przez siedem lat przechodzimy gehennę. Przez siedem lat żyjemy w nieustającej żałobie – stwierdziła.

Odniosła się też do oskarżeń pod adresem lidera PiS. – Padają stwierdzenia: "prezes Kaczyński podzielił Polskę". A ja pytam: a może to kłamstwo nas podzieliło? Może, gdybyśmy poznali prawdę, od początku do końca, bylibyśmy wreszcie jednością? – stwierdziła.

Dalej celnie punktowała wszystkie nieprawidłowości dokonane w czasie śledztwa, od oddania go w ręce Rosjan po skandal z ustaleniami tożsamości ofiar.

A teraz kilka cytatów:

„Mam mniejsze pretensje do Rosjan, bo to nie im służył mój mąż. To nie dla nich narażał swoje życie. To nie był żołnierz rosyjski. To był żołnierz polski. Od Polski oczekiwałam szacunku, od Polski oczekiwałam jego bezpieczeństwa wtedy, kiedy można mu je było zapewnić”.

„Mam ogromną potrzebę usłyszenia +przepraszam+. (…) Oczekuję odrobiny pokory, przyznania się do popełnionych błędów, niewłaściwych decyzji. To przede wszystkim”.

„W rządzie potrzebujemy silnych osób, które radzą sobie w nieprzewidzianych sytuacjach, a nie tych, którzy bawią się w wolontariat”.

Źle by się stało, aby jej słowa zostały przyporządkowane politycznie. One takie nie są. To krzyk o szacunek i prawdę, o człowieczeństwo.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił  Łoziński Bogumił Łoziński Zastępca redaktora naczelnego i kierownik działu „Polska”. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, z Prymasem Polski kard. Józefem Glempem na czele, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”.

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego