Tak mówi Pan:
«Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. On usunie rydwany z Efraima, a konie z Jeruzalem; łuk wojenny zostanie złamany. Pokój ludom obwieści. Jego władztwo sięgać będzie od morza do morza, od brzegów Rzeki aż po krańce ziemi».
I tak choćby prorok Izajasz pisze o momencie swego powołania, że było to „w roku śmierci króla Ozjasza”, co wskazuje na rok 739 przed Chr. Są jednak i tacy prorocy, którzy nie podają takich informacji. Na przykład Malachiasz napisał tylko tyle: „Wyrok. Mowa Pana do Izraela za pośrednictwem Malachiasza”. I potrzeba sporych analiz, by znaleźć jakieś detale, które zdradzą czas życia i działalności proroka. Słuchamy dziś fragmentu orędzia Zachariasza. To prawdziwy detalista. Nie działał bez przerwy, jak na przykład Jeremiasz, który wieścił przez około 40 lat, czy Izajasz, który dożył 90 lat (w tym niemal 70 upłynęło w misji Bożego posłańca).
Zachariasz usłyszał Boże orędzie trzy razy. Pierwszy raz było to „ósmego miesiąca, w drugim roku panowania Dariusza”. Uwzględniając nasz kalendarz, możemy umieścić to wydarzenie na przełomie października i listopada 520 roku przed Chr. Po raz drugi było to w lutym roku 519, a trzeci w listopadzie roku 518 przed Chr. Gdy zaglądamy w dzieje Izraela – to czas, gdy naród wybrany po powrocie z niewoli babilońskiej odbudowywał Jerozolimę i jej mury, zburzone przez Babilończyków, oraz spaloną świątynię. Zachariasz był kapłanem. Możemy sobie wyobrazić, jak przechadza się po placu budowy, dogląda rosnących murów, piękniejących detali. Cieszy go odradzający się kult; jednocześnie jest zatroskany, by był on sprawowany godnie i należycie. I był Zachariasz perfekcyjny w jeszcze jednej rzeczy, a była to już sprawa Bożego objawienia. W swej księdze wieści z niezwykłą dokładnością wydarzenia, które spełnią się podczas męki Pana Jezusa.
Dzisiejsze czytanie znalazło spełnienie w Niedzielę Palmową: „Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku”. A oto jego wizja, spełniona w ucieczce uczniów po aresztowaniu Chrystusa: „Uderz Pasterza, aby się rozproszyły owce”. Zachariasz podpowiada też cenę zdrady Judasza: „Wziąłem więc trzydzieści srebrników i wrzuciłem je do skarbony domu Pańskiego”. I wreszcie rysuje słowem scenę, która się spełni po zgonie Zbawiciela: „Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym”.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bracia:
Wy nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka.
Jeżeli zaś ktoś nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.
Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała – będziecie żyli.
1. Czy poddaje swoje życie panowaniu swoich cielesnych pragnień? Czy daje się prowadzić Duchowi Świętemu? Między ciałem a duszą istnieje pewne napięcie. Przy czym i ciało człowieka, i jego duchowa struktura pochodzą od Boga. Życie według Ducha nie polega na wyzwoleniu z ciała lub na zanegowaniu jego potrzeb i pragnień. Chodzi o to, co jest czynnikiem decydującym, jakie pragnienia kierują moimi wyborami. Cielesność ma być w służbie tego, co duchowe. Ciało ma być posłuszne duchowi, wtedy zyskuje ono swoją prawdziwą wartość i godność. Życie według ciała oznacza zamknięcie się człowieka w świecie cielesnych pragnień, które nakręcają spiralę egoizmu. Człowiek żyjący według ciała nie potrafi odczytać tego, że namiętności ciała są tylko wskazówką, zaproszeniem do głębokiej miłości. Nie można tak bardzo skoncentrować się na zaspokojeniu ciała, że nie rozwinie się to „wyższe piętro” ludzkiego bytu i ludzkiej miłości.
2. Paweł używa zamiennie wyrażeń „Duch Boży”, „Duch Chrystusa” lub tylko samo „Duch”. Chodzi zawsze o tę samą osobę Ducha Świętego, który od Ojca i Syna pochodzi, który jest Miłością między Ojcem i Synem. Zgoda na życie według Ducha oznacza uznanie swojej zależności od Boga, wejście w relację dziecięcą wobec Boga Ojca. Sednem jest postawa pokory, pragnienie pozostania „prostaczkiem”, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia. Chodzi o to, aby być dzieckiem Boga, tak jak Jezus jest Synem Ojca. Wtedy można mieć nadzieję na zmartwychwstanie. Człowiek ma dziś raczej tendencję do całkowitej autonomii, chce sam tworzyć siebie, chce sam stać się bogiem. Życie z tak przerośniętą ambicją jest oparte na kłamstwie, bo człowiek nie będzie nigdy bogiem. Słowo Boże wzywa nas do decyzji, do świadomej zgody na bycie dzieckiem Bożym i świątynią Ducha.
3. „Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała – będziecie żyli”. To trudne zadanie. Żyjemy w kulturze, która mówi nam coś dokładnie przeciwnego. Promuje ona styl życia oparty na hedonizmie. Człowiek dziś sam chce kierować sobą, chce niezależności, wolności. Tym bardziej staje się łatwym łupem nieuporządkowanych przywiązań. Ciało i jego namiętności są dziś wyrywane z kontekstu miłości, osoby, dawania życia. Ciało zostaje sprowadzone do przedmiotu użycia. Czystość to ważna cnota, która porządkuje świat naszych cielesnych namiętności. Nie jest ona – podkreślmy – odrzuceniem ciała, wyparciem się jego pożądań. Jeśli Paweł mówi o zadawaniu śmierci popędom ciała, to mówi te słowa w kontekście logiki paschalnej. Droga do zmartwychwstania, czyli do życia, wiedzie przez krzyż. Nie chodzi więc o to, aby wygasić namiętności, ale je nawrócić z pomocą Ducha Świętego. Ukierunkować pęd ku życiu, wpisany w nasze ciało i uczuciowość, w stronę Tego, który jest samym życiem. Owszem, istnieje ból związany z panowaniem nad własnymi popędami, ale celem ograniczeń nie jest śmierć, lecz życie. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mt 11, 25-30
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami:
«Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie».
Co prawda, nie ja tę myśl po raz pierwszy wyraziłem, tylko Marco Presta, ale doceniam ją. Wszystko byłoby jak należy, gdyby nie zaciekli wrogowie cudzego spokoju. Dla wielu bowiem hałasowanie jest sposobem na poinformowanie świata o własnym istnieniu. W każdym mieście organizuje się mnóstwo festynów, jarmarków, koncertów i innych imprez. Kryje się za tym niezdolność do przebywania w ciszy, jakby jakiś lęk kazał uciekać przed nią jak przed zarazą. Jest to poniekąd odbicie niepokojącej pustki wewnętrznej, z którą człowiek nie ma ochoty się zmierzyć.
Ciszę zamieszkują anioły, które szepcą nam rzeczy cudowne bądź przerażające na temat tajemnicy życia. Jezus staje wobec całego zgiełku i znerwicowania naszego świata, proponując ukojenie dla dusz w cichości i pokorze. Prawdziwa cichość nie oznacza tchórzostwa i wycofania. Aslan – wspaniała figura Jezusa z Narnii C. S. Lewisa – był łagodnym, ale w żadnym razie nie słabym ani potulnym lwem. Prawdziwa cichość to spokojna dyscyplina wewnętrzna i odwaga, z jaką Jezus przeciwstawiał się faryzeuszom i saduceuszom.
Pomyślmy o matce, która wzbudza szacunek u dzieci nie podniesionym głosem, ale milczącym autorytetem. Osoba cicha jest silna i łagodna, bo ufa Bożej mądrości i miłości. Czy cichość nie jest ukoronowaniem walki przeciw naszym słabościom? Cichość doprawdy zawiera w sobie potężne pokłady wewnętrznej siły. Człowiek cichy znosi niesprawiedliwości i cierpienia z wytrwałością, to dlatego na przemoc może odpowiadać miłosierdziem. „Nic innego nie jest w stanie popchnąć nas w stronę miłowania nieprzyjaciół – pisał w XII wieku angielski opat cysterski św. Elred z Rievaulx – jak tylko słodka świadomość cudownej cierpliwości, dzięki której On, najpiękniejszy z synów ludzkich, wystawił swe śliczne oblicze na oplucie przez nikczemników. (...) Odsłonił się na urągania i złorzeczenia. W końcu cierpliwie zniósł krzyż, gwoździe, włócznię, żółć i ocet Ten, który we wszystkim okazał się cichy i łagodny. Potem został poprowadzony jak owca na rzeź i jak baranek w milczeniu poddał się tym, którzy go strzygli, i nawet ust nie otworzył.
Dumna ludzka niecierpliwość wpatruje się w Tego, który to wszystko ścierpiał, i dostrzega, w jaki sposób to wszystko przyjmował. Należałoby nad tym bardziej medytować, niż o tym pisać. Któż, słysząc ów cudowny głos pełen słodyczy, miłości i niezmąconego spokoju: Ojcze, przebacz im! – nie miałby ochoty natychmiast przygarnąć swych wrogów z pełną czułością? Ojcze, przebacz im. Jakim rodzajem łagodności i miłości należałoby jeszcze uzupełnić tak sformułowaną modlitwę? Lecz Pan dołożył coś jeszcze. Nie ograniczył się tylko do samej prośby, chciał jeszcze usprawiedliwić: Ojcze – rzekł – przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.•
Kristina Flour - unsplashTo dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.