Jezus powiedział do Nikodema:
«Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu».
Ewangelia z komentarzem. Światło - oto czego potrzebujemyTak Bóg umiłował świat. J 3,16
Wertując kolejne strony Biblii, czytamy o tym, jak Bóg umiłował. Noe, Abraham, Mojżesz. Gołąb i tęcza, suche dno morza i Synaj. Ziemia Obiecana i potomstwo liczne jak gwiazdy na niebie. Jerozolima i jej świątynia: budowana i odbudowywana. I w końcu On: Jezus – Boży Syn. Rozświetlający swoim słowem mroki nocnej rozmowy z Nikodemem, jak również mroki każdego serca, które słów Jego słucha i w nie uwierzy. Światło – oto czego potrzebujemy. Nie jego imitacji. Żadne emocjonalne solarium, intelektualny rentgen czy energooszczędny LED nie zastąpią codziennego nasycania się Jego blaskiem. Może to czasochłonne i mało efektowne, ale życiodajne.