Rozmowa z Elżbietą Bieńkowską, ministrem rozwoju regionalnego, o Funduszach Europejskich.
Joanna Jureczko-Wilk: Kryzys gospodarczy, kłopoty finansowe Grecji, Irlandii, Portugalii i innych krajów Unii… – to nie jest dobry klimat do rozmów o przyszłej perspektywie unijnych dotacji dla Polski. Jakie mamy szanse na utrzymanie dotychczasowego poziomu dofinansowań w latach 2014–2020?
Minister Elżbieta Bieńkowska: – Atmosfera jest rzeczywiście gorąca, wszyscy w Europie mówią o oszczędnościach, niemniej rozmowy na temat perspektywy finansowej na lata 2014–2020 trwają od ponad trzech lat. Przebieg tych dyskusji wskazuje, iż możemy być w Polsce spokojni o to, że polityka spójności zostanie utrzymana, i możemy być bardzo dobrej myśli, jeśli chodzi o wysokość budżetu dla Polski. Staramy się o to, żeby otrzymać podobną kwotę do tej, jaką mamy w budżecie na lata 2007–2013.
To mniej więcej tyle, ile w kilka miesięcy Unia wydała na pomoc samej tylko Grecji. Kiedy gasi się pożary finansowe, trudno perspektywicznie planować.
– Jeśli Unia chce myśleć o rozwoju, konkurowaniu z rynkami amerykańskim czy azjatyckim – to poza pakietem oszczędnościowym, który jest bezdyskusyjnie konieczny – nie może zrezygnować z polityki inwestycyjnej, pobudzania potencjału. Najlepszym instrumentem do tego jest polityka spójności, która nie może się kojarzyć z pomaganiem biednym. Jesteśmy dużym krajem, który chce nie tylko doścignąć, ale prześcignąć innych. Polityka spójności jest też najważniejszym instrumentem wdrożenia strategii gospodarczej zawartej w dokumencie „Europa 2020”. Jej efekty, w postaci inwestycji, przedsięwzięć finansowanych z Funduszy Europejskich, są – poza zniesieniem granic – najbardziej widocznym w życiu codziennym przejawem naszej obecności w UE.
Jak Pani ocenia tempo wydatkowania unijnych środków?
– Tempo nie jest jedynym miernikiem działania polityki spójności. Oczywiście, jeśli nie wykorzystuje się rocznych budżetów, to znaczy, że coś źle działa. Nasze tempo wydawania Funduszy Europejskich zawsze było dobre i nigdy nie groziło nam odebranie niewykorzystanych środków. W 2008 r. przyspieszyliśmy wydawanie zaliczek przedsiębiorcom, bo akurat potrzebowała tego nasza gospodarka. Jednak ważniejsza od szybkości wydawania pieniędzy jest skuteczność – efekty w postaci nakręcania koła zamachowego gospodarki, tworzonych miejsc pracy, nowych inwestycji…
To zapytam inaczej: w których dziedzinach Fundusze Europejskie w Polsce najlepiej się sprawdziły?
– Największe postępy zrobiliśmy w budowie strategicznych dróg, chociaż oczywiście wciąż mamy wiele do zrobienia. Udało się też spełnić wiele unijnych wymogów w zakresie ochrony środowiska. Złoty okres przeżywają wyższe uczelnie i przedsiębiorcy, którzy zyskali dodatkowe środki na rozwój, poszukiwanie i wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań. W programach regionalnych dla średnich, małych i mikroprzedsiębiorstw praktycznie wszystkie środki zostały już wykorzystane i teraz trzeba czekać do 2014 r.
Joanna Jureczko-Wilk
Rozmowa z Elżbietą Bieńkowską, ministrem rozwoju regionalnego, o Funduszach Europejskich.
Joanna Jureczko-Wilk: Kryzys gospodarczy, kłopoty finansowe Grecji, Irlandii, Portugalii i innych krajów Unii… – to nie jest dobry klimat do rozmów o przyszłej perspektywie unijnych dotacji dla Polski. Jakie mamy szanse na utrzymanie dotychczasowego poziomu dofinansowań w latach 2014–2020?
Minister Elżbieta Bieńkowska: – Atmosfera jest rzeczywiście gorąca, wszyscy w Europie mówią o oszczędnościach, niemniej rozmowy na temat perspektywy finansowej na lata 2014–2020 trwają od ponad trzech lat. Przebieg tych dyskusji wskazuje, iż możemy być w Polsce spokojni o to, że polityka spójności zostanie utrzymana, i możemy być bardzo dobrej myśli, jeśli chodzi o wysokość budżetu dla Polski. Staramy się o to, żeby otrzymać podobną kwotę do tej, jaką mamy w budżecie na lata 2007–2013.
To mniej więcej tyle, ile w kilka miesięcy Unia wydała na pomoc samej tylko Grecji. Kiedy gasi się pożary finansowe, trudno perspektywicznie planować.
– Jeśli Unia chce myśleć o rozwoju, konkurowaniu z rynkami amerykańskim czy azjatyckim – to poza pakietem oszczędnościowym, który jest bezdyskusyjnie konieczny – nie może zrezygnować z polityki inwestycyjnej, pobudzania potencjału. Najlepszym instrumentem do tego jest polityka spójności, która nie może się kojarzyć z pomaganiem biednym. Jesteśmy dużym krajem, który chce nie tylko doścignąć, ale prześcignąć innych. Polityka spójności jest też najważniejszym instrumentem wdrożenia strategii gospodarczej zawartej w dokumencie „Europa 2020”. Jej efekty, w postaci inwestycji, przedsięwzięć finansowanych z Funduszy Europejskich, są – poza zniesieniem granic – najbardziej widocznym w życiu codziennym przejawem naszej obecności w UE.
Jak Pani ocenia tempo wydatkowania unijnych środków?
– Tempo nie jest jedynym miernikiem działania polityki spójności. Oczywiście, jeśli nie wykorzystuje się rocznych budżetów, to znaczy, że coś źle działa. Nasze tempo wydawania Funduszy Europejskich zawsze było dobre i nigdy nie groziło nam odebranie niewykorzystanych środków. W 2008 r. przyspieszyliśmy wydawanie zaliczek przedsiębiorcom, bo akurat potrzebowała tego nasza gospodarka. Jednak ważniejsza od szybkości wydawania pieniędzy jest skuteczność – efekty w postaci nakręcania koła zamachowego gospodarki, tworzonych miejsc pracy, nowych inwestycji…
To zapytam inaczej: w których dziedzinach Fundusze Europejskie w Polsce najlepiej się sprawdziły?
– Największe postępy zrobiliśmy w budowie strategicznych dróg, chociaż oczywiście wciąż mamy wiele do zrobienia. Udało się też spełnić wiele unijnych wymogów w zakresie ochrony środowiska. Złoty okres przeżywają wyższe uczelnie i przedsiębiorcy, którzy zyskali dodatkowe środki na rozwój, poszukiwanie i wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań. W programach regionalnych dla średnich, małych i mikroprzedsiębiorstw praktycznie wszystkie środki zostały już wykorzystane i teraz trzeba czekać do 2014 r.
Joanna Jureczko-Wilk
Rozmowa z Elżbietą Bieńkowską, ministrem rozwoju regionalnego, o Funduszach Europejskich.
Joanna Jureczko-Wilk: Kryzys gospodarczy, kłopoty finansowe Grecji, Irlandii, Portugalii i innych krajów Unii… – to nie jest dobry klimat do rozmów o przyszłej perspektywie unijnych dotacji dla Polski. Jakie mamy szanse na utrzymanie dotychczasowego poziomu dofinansowań w latach 2014–2020?
Minister Elżbieta Bieńkowska: – Atmosfera jest rzeczywiście gorąca, wszyscy w Europie mówią o oszczędnościach, niemniej rozmowy na temat perspektywy finansowej na lata 2014–2020 trwają od ponad trzech lat. Przebieg tych dyskusji wskazuje, iż możemy być w Polsce spokojni o to, że polityka spójności zostanie utrzymana, i możemy być bardzo dobrej myśli, jeśli chodzi o wysokość budżetu dla Polski. Staramy się o to, żeby otrzymać podobną kwotę do tej, jaką mamy w budżecie na lata 2007–2013.
To mniej więcej tyle, ile w kilka miesięcy Unia wydała na pomoc samej tylko Grecji. Kiedy gasi się pożary finansowe, trudno perspektywicznie planować.
– Jeśli Unia chce myśleć o rozwoju, konkurowaniu z rynkami amerykańskim czy azjatyckim – to poza pakietem oszczędnościowym, który jest bezdyskusyjnie konieczny – nie może zrezygnować z polityki inwestycyjnej, pobudzania potencjału. Najlepszym instrumentem do tego jest polityka spójności, która nie może się kojarzyć z pomaganiem biednym. Jesteśmy dużym krajem, który chce nie tylko doścignąć, ale prześcignąć innych. Polityka spójności jest też najważniejszym instrumentem wdrożenia strategii gospodarczej zawartej w dokumencie „Europa 2020”. Jej efekty, w postaci inwestycji, przedsięwzięć finansowanych z Funduszy Europejskich, są – poza zniesieniem granic – najbardziej widocznym w życiu codziennym przejawem naszej obecności w UE.
Jak Pani ocenia tempo wydatkowania unijnych środków?
– Tempo nie jest jedynym miernikiem działania polityki spójności. Oczywiście, jeśli nie wykorzystuje się rocznych budżetów, to znaczy, że coś źle działa. Nasze tempo wydawania Funduszy Europejskich zawsze było dobre i nigdy nie groziło nam odebranie niewykorzystanych środków. W 2008 r. przyspieszyliśmy wydawanie zaliczek przedsiębiorcom, bo akurat potrzebowała tego nasza gospodarka. Jednak ważniejsza od szybkości wydawania pieniędzy jest skuteczność – efekty w postaci nakręcania koła zamachowego gospodarki, tworzonych miejsc pracy, nowych inwestycji…
To zapytam inaczej: w których dziedzinach Fundusze Europejskie w Polsce najlepiej się sprawdziły?
– Największe postępy zrobiliśmy w budowie strategicznych dróg, chociaż oczywiście wciąż mamy wiele do zrobienia. Udało się też spełnić wiele unijnych wymogów w zakresie ochrony środowiska. Złoty okres przeżywają wyższe uczelnie i przedsiębiorcy, którzy zyskali dodatkowe środki na rozwój, poszukiwanie i wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań. W programach regionalnych dla średnich, małych i mikroprzedsiębiorstw praktycznie wszystkie środki zostały już wykorzystane i teraz trzeba czekać do 2014 r.
Joanna Jureczko-Wilk