Bunt pokoleniowy może przybierać różne formy. Nie musi polegać na stawianiu barykad czy paleniu samochodów.
Pojęcie bańki medialnej nie wymaga przydługich objaśnień. Panuje powszechna zgoda, iż Polska żyje obecnie w dwóch bańkach – mówiąc umownie: jedni w prawej, drudzy w lewej. Ci za Tuskiem, tamci za Kaczyńskim. I nie chodzi o poglądy polityczne, ale dwa kosmosy informacyjne, które coraz bardziej się rozjeżdżają. A co z tymi, którzy mają dość polaryzacji? To ludzie bezdomni albo wolni, zależy, jak na to spojrzeć. W każdym razie poszukujący informacji w różnych miejscach.
Powyższy opis sytuacji może się jednak już wkrótce okazać mocno przeterminowany. Kampania prezydencka oraz w dużym stopniu już ta parlamentarna z 2023 roku pokazują, że faktycznie żyjemy w bańkach medialnych (to na pewno), ale generacyjnych, nie politycznych. W jednej mieszkają skłóceni rodzice, w drugiej ich dorosłe już dzieci. Spośród różnych interpretacji tzw. fenomenu popularności Sławomira Mentzena najbliższa prawdy może okazać się właśnie ta, która opisuje go nie jako kandydata Konfederacji, ale w ogóle – trzydziestolatków (upraszczając nieco). Wskazuje na to choćby absolutna hegemonia Mentzena w grupie wiekowej 19–33. Fakt, że nie zagrażają mu ani Magdalena Biejat, ani Adrian Zandberg, może sugerować zarówno „odchylenie prawicowe” młodych, jak i obstawianie kandydata mającego realne szanse wywrócić stolik, przy którym siedzą wybrańcy rodziców.
Bunt pokoleniowy może przybierać różne formy. Nie musi polegać na stawianiu barykad czy paleniu samochodów. Wygląda jednak na to, że dzieci, których dorosłości jakoś nie może dostrzec pokolenie Solidarności, chcą już przejąć kierownicę, bo od dawna mają prawo jazdy. I robi im się już za ciasno w ich bańce. Owszem, mają swój sieciowy świat – muzykę, gry, seriale, swój język, kody kulturowe, których rodzice nie rozumieją, ale przede wszystkim dawno już przestali być dziećmi. Pracują, żyją w związkach, mają plany i aspiracje. A nad sobą szklany sufit, co pokazują badania socjologiczne, ignorowane przez klasę polityczną. Trzydziestolatkowie są co najwyżej dopuszczani do udziału we władzy, jeśli ją zaakceptują – w jednej lub drugiej wersji. A to jest pokolenie, które chce równych szans i otwartego państwa. Na pewno postawi na swoim. Może nie o tym są jeszcze te wybory, ale następne już na pewno.
Piotr Legutko
dziennikarz, publicysta, wykładowca, absolwent filologii polskiej UJ. Kierował redakcjami „Czasu Krakowskiego”, „Dziennika Polskiego”, „Nowego Państwa” i „Rzeczy Wspólnych”, a także krakowskim oddziałem TVP i kanałem TVP Historia. Z „Gościem Niedzielnym” związany od początku XXI wieku. Opublikował m.in. „O dorastaniu czyli kod buntu”, „Jad medialny”, „Sztuka debaty”, „Jedyne takie muzeum”, książkowe wywiady z Janem Polkowskim i prof. Andrzejem Nowakiem oraz „Mity IV władzy” i „Gra w media” (wspólnie z Dobrosławem Rodziewiczem). Wykładowca UP JP II oraz Akademii Ignatianum.