Bronię okrągłego stołu

Bardziej prawdopodobne jest, że nie przy okrągłym stole doszło do porozumienia komunistów z solidarnościową lewicą, lecz po wyborach 4 czerwca.

Ujawnienie teczek „Bolka” wywołało nową odsłonę sporu o początki III RP. Dla prawicy współpraca Lecha Wałęsy z SB jest kolejnym dowodem, że przy okrągłym stole doszło do układu między lewicową opozycją a komunistami. Co więcej, że wśród uczestników okrągłego stołu zdecydowana większość była uwikłana we współpracę z SB.

Obie możliwości są prawdopodobne, problem w tym, że nie ma na nie twardych dowodów. Owszem są stenogramy rozmów Jacka Kuronia z funkcjonariuszami SB, w których ustalają oni, kto jest konstruktywną opozycją. Są materiały SB zawierające spis członków Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ Solidarność Lechu Wałęsie, przy nazwiskach których jest adnotacja, czy SB ma na nich jakieś materiały, albo czy są skłonni do kompromisu. To z członków tego gremium rekrutowali się uczestnicy okrągłego stołu, a potem kandydaci na posłów strony opozycyjnej w wyborach 4 czerwca. To są jednak dowody pośrednie.

Nie jest tajemnicą, że przy okrągłym stole i wcześniej w Magdalence dominowała grupa Geremka, w skład której wchodzili m.in. Kuroń, Adam Michnik i Tadeusz Mazowiecki oraz będący wówczas pod ich wpływem Lecha Wałęsa. Jednak w obradach uczestniczyli też przedstawiciele nurtów prawicowych, jak Jan Olszewski, Władysław Siła-Nowicki czy bracia Kaczyńscy. O oficjalnym układzie nie mogło być mowy. Jeśli do jakiegoś doszło, to pozostał on tajny.

Według mnie bardziej prawdopodobna jest wersja, że układ między opozycyjną lewicą a komunistami powstał po wyborach 4 czerwca, gdy został powołany rząd Tadeusza Mazowieckiego. To wówczas komuniści dopuścili do władzy solidarnościową lewicę w zamian za gwarancję nietykalności. Rząd Mazowieckiego składał się z polityków obu tych stron.

Obrońcy III RP podkreślają, że wówczas nie było innej możliwości niż ten kompromis, że komuniści wciąż byli silni, a wojska radzieckie stacjonowały w Polsce. W pierwszym okresie tak było, ale pod koniec 1990 r. ZSRR się rozpadł, a komuniści znacznie osłabli. W tym momencie należało dokończyć przemiany, rozliczając PRL. Brak dekomunizacji, lustracji, uwłaszczenie nomenklatury, to nie wynik zaniechań rządu Mazowieckiego, lecz świadome działania, będące efektem podziału władzy.

Lewicowa opozycja dotrzymała słowa. Powstała wąska elita władzy, która z małymi przerwami rządzi Polską. To właśnie ta grupa obecnie ostro atakuje gabinet Beaty Szydło, ma bowiem świadomość, że jej monopol na władzę może zostać przerwany na dłuższy czas, że w Polsce mogą wkrótce dominować elity niepodległościowe.

Na koniec o okrągłym stole. Według mnie negocjacje z komunistami w 1989 r. były słusznym ruchem. Zapewniły pokojowe, bezkrwawe (w kontekście ponad 100 ofiar śmiertelnych stanu wojennego jest to argument, którego nie można zlekceważyć) przejście od komunizmu do demokracji. Problem polega na tym, że grupa Geremka wkrótce zahamowała demokratyczne przemiany w imię zdobycia władzy.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego