Zawiesić Rok Polski w Rosji

Polska wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w ostatnich dniach udała się do Moskwy, aby rozmawiać o przygotowaniach Roku Polski w Rosji, a także podobnego wydarzenia, tyle że w Polsce. Po spotkaniu z Michaiłem Szwydkojem, b. ministrem kultury, który jest pełnomocnikiem rządu Rosji do spraw obu imprez, strony potwierdziły, że chcą je organizować.

- Chcielibyśmy oddzielić kwestie wymiany społeczno-kulturalnej od kwestii politycznych, na ile się da - zadeklarowała po spotkaniu polska wiceminister.

Otóż tych kwestii oddzielić się nie da. Dla Rosji bowiem wszystko ma wymiar polityczny, a tego typu imprezy będą okazją do przedstawienia Rosji jako normalnego, demokratycznego kraju, „szanującego wolność” nie tylko obywateli, ale twórców kultury w szczególności.

Wiemy, że tak nie jest. Polskie MSZ zachowuje się jak polityczny nowicjusz, łatwo daje się wykorzystać przez Putina, kompromitując Polskę.

Zastanawiam się, jak przygotowania do tych imprez odbiorą Ukraińcy, walczący z Rosją o swoją niepodległość? Będą mieli prawo czuć się przez nas zdradzeni, bo jak w obecnej sytuacji ocenić współpracę z państwem, które zagraża ich suwerenności? Na udziale w takiej imprezie możemy tylko stracić.

Co ciekawe, dostrzegają to polscy artyści, np. Krystian Lupa czy Daniel Olbrychski, którzy - wobec powszechnego poparcia rosyjskich elit artystycznych dla postępowania Putina - uważają, że współpraca z nimi jest niemożliwa. W sytuacji, gdy Rosja anektuje Krym, szykuje się do zajęcia kolejnych obszarów Ukrainy, a Polskę oskarża o szkolenie rzekomych ukraińskich faszystów, polska wiceminister spraw zagranicznych w ogóle nie powinna udawać się do Moskwy, a planowane imprezy winny być zawieszone.