Rozpoczęła się 23. zagraniczna podróż Benedykta XVI. Za kilka godzin Ojca Świętego powita Meksyk, który stanowi pierwszy etap tej wizyty.
Wszystkie trzy dni swojego pobytu w Meksyku Benedykt XVI spędzi w stanie Guanajuato, a konkretnie w trójkącie pobliskich miast León-Guanajuato-Silao. Jest to geograficzne centrum kraju, stosunkowo łatwo dostępne ze wszystkich kierunków, a zarazem ważny ośrodek kościelny, kulturalny i gospodarczy. Istotnym czynnikiem jest również fakt, że to teren, jak na meksykańskie warunki, umiarkowanie wyżynny, a więc bardziej sprzyjający zdrowiu dostojnego gościa. Dla porównania, stołeczne miasto Meksyk leży nad poziomem morza na wysokości szczytów naszych Tatr.
Tu jednak zaczynają się problemy. Miasto Meksyk jest nie tylko administracyjną stolicą kraju, ale i niekwestionowanym centrum duchowym, ważnym m.in. dla meksykańskiej tożsamości narodowej. Stąd ryzyko, że w przeciętnym odbiorze obecna wizyta, omijająca to gigantyczne miasto, może umknąć opinii publicznej jako wydarzenie wyłącznie lokalne. Będąc wczoraj w stolicy zwróciłem uwagę, że na ulicach praktycznie w ogóle brakuje jakichkolwiek odniesień do papieskiej wizyty; zupełnie inaczej, niż w León, gdzie wszędzie widać powitalne plakaty i bilbordy. To samo dotyczy mediów, gdzie na przybyciu Benedykta XVI skupiają się przede wszystkim gazety stanowe, gdy tymczasem ogólnokrajowe dzienniki co najwyżej o nim wspominały, lokując zresztą to wydarzenie w bieżącym politycznym kontekście.
Ten polityczny kontekst nie jest bez znaczenia, bowiem trwa tu kampania przed lipcowymi wyborami prezydenckimi. Tymczasem stan Guanajuato uważany jest za matecznik rządzącej prawicowej Partii Akcji Narodowej. Nie trudno zatem zgadnąć, jakie komentarze pojawiają się w tutejszej prasie lewicowej, gdzie nie zabrakło nawet aluzji do rzekomego związku wizyty Benedykta XVI z niedawnym trzęsieniem ziemi. Ze szczególnym upodobaniem eksploatuje się też sprawę założyciela Legionistów Chrystusa, ks. Marciala Maciela, czyli meksykańską odsłonę skandalu nadużyć seksualnych w Kościele. Nie można ponadto zapominać o ponurej rzeczywistości przemocy i handlu narkotykami, która od lat stanowi społeczną bolączkę Meksyku.
Nie będzie to zatem wizyta łatwa, a pierwszym wyzwaniem dla Benedykta XVI wydaje się wzniesienie się ponad te partykularne konteksty i interesy oraz ukazanie wiernym nadprzyrodzonej nadziei, która przecież i tak milcząco towarzyszy ubogim czcicielom Matki Bożej z Guadalupe.
Rozpoczęła się 23. zagraniczna podróż Benedykta XVI. Za kilka godzin Ojca Świętego powita Meksyk, który stanowi pierwszy etap tej wizyty.
Wszystkie trzy dni swojego pobytu w Meksyku Benedykt XVI spędzi w stanie Guanajuato, a konkretnie w trójkącie pobliskich miast León-Guanajuato-Silao. Jest to geograficzne centrum kraju, stosunkowo łatwo dostępne ze wszystkich kierunków, a zarazem ważny ośrodek kościelny, kulturalny i gospodarczy. Istotnym czynnikiem jest również fakt, że to teren, jak na meksykańskie warunki, umiarkowanie wyżynny, a więc bardziej sprzyjający zdrowiu dostojnego gościa. Dla porównania, stołeczne miasto Meksyk leży nad poziomem morza na wysokości szczytów naszych Tatr.
Tu jednak zaczynają się problemy. Miasto Meksyk jest nie tylko administracyjną stolicą kraju, ale i niekwestionowanym centrum duchowym, ważnym m.in. dla meksykańskiej tożsamości narodowej. Stąd ryzyko, że w przeciętnym odbiorze obecna wizyta, omijająca to gigantyczne miasto, może umknąć opinii publicznej jako wydarzenie wyłącznie lokalne. Będąc wczoraj w stolicy zwróciłem uwagę, że na ulicach praktycznie w ogóle brakuje jakichkolwiek odniesień do papieskiej wizyty; zupełnie inaczej, niż w León, gdzie wszędzie widać powitalne plakaty i bilbordy. To samo dotyczy mediów, gdzie na przybyciu Benedykta XVI skupiają się przede wszystkim gazety stanowe, gdy tymczasem ogólnokrajowe dzienniki co najwyżej o nim wspominały, lokując zresztą to wydarzenie w bieżącym politycznym kontekście.
Ten polityczny kontekst nie jest bez znaczenia, bowiem trwa tu kampania przed lipcowymi wyborami prezydenckimi. Tymczasem stan Guanajuato uważany jest za matecznik rządzącej prawicowej Partii Akcji Narodowej. Nie trudno zatem zgadnąć, jakie komentarze pojawiają się w tutejszej prasie lewicowej, gdzie nie zabrakło nawet aluzji do rzekomego związku wizyty Benedykta XVI z niedawnym trzęsieniem ziemi. Ze szczególnym upodobaniem eksploatuje się też sprawę założyciela Legionistów Chrystusa, ks. Marciala Maciela, czyli meksykańską odsłonę skandalu nadużyć seksualnych w Kościele. Nie można ponadto zapominać o ponurej rzeczywistości przemocy i handlu narkotykami, która od lat stanowi społeczną bolączkę Meksyku.
Nie będzie to zatem wizyta łatwa, a pierwszym wyzwaniem dla Benedykta XVI wydaje się wzniesienie się ponad te partykularne konteksty i interesy oraz ukazanie wiernym nadprzyrodzonej nadziei, która przecież i tak milcząco towarzyszy ubogim czcicielom Matki Bożej z Guadalupe.
Rozpoczęła się 23. zagraniczna podróż Benedykta XVI. Za kilka godzin Ojca Świętego powita Meksyk, który stanowi pierwszy etap tej wizyty.
Wszystkie trzy dni swojego pobytu w Meksyku Benedykt XVI spędzi w stanie Guanajuato, a konkretnie w trójkącie pobliskich miast León-Guanajuato-Silao. Jest to geograficzne centrum kraju, stosunkowo łatwo dostępne ze wszystkich kierunków, a zarazem ważny ośrodek kościelny, kulturalny i gospodarczy. Istotnym czynnikiem jest również fakt, że to teren, jak na meksykańskie warunki, umiarkowanie wyżynny, a więc bardziej sprzyjający zdrowiu dostojnego gościa. Dla porównania, stołeczne miasto Meksyk leży nad poziomem morza na wysokości szczytów naszych Tatr.
Tu jednak zaczynają się problemy. Miasto Meksyk jest nie tylko administracyjną stolicą kraju, ale i niekwestionowanym centrum duchowym, ważnym m.in. dla meksykańskiej tożsamości narodowej. Stąd ryzyko, że w przeciętnym odbiorze obecna wizyta, omijająca to gigantyczne miasto, może umknąć opinii publicznej jako wydarzenie wyłącznie lokalne. Będąc wczoraj w stolicy zwróciłem uwagę, że na ulicach praktycznie w ogóle brakuje jakichkolwiek odniesień do papieskiej wizyty; zupełnie inaczej, niż w León, gdzie wszędzie widać powitalne plakaty i bilbordy. To samo dotyczy mediów, gdzie na przybyciu Benedykta XVI skupiają się przede wszystkim gazety stanowe, gdy tymczasem ogólnokrajowe dzienniki co najwyżej o nim wspominały, lokując zresztą to wydarzenie w bieżącym politycznym kontekście.
Ten polityczny kontekst nie jest bez znaczenia, bowiem trwa tu kampania przed lipcowymi wyborami prezydenckimi. Tymczasem stan Guanajuato uważany jest za matecznik rządzącej prawicowej Partii Akcji Narodowej. Nie trudno zatem zgadnąć, jakie komentarze pojawiają się w tutejszej prasie lewicowej, gdzie nie zabrakło nawet aluzji do rzekomego związku wizyty Benedykta XVI z niedawnym trzęsieniem ziemi. Ze szczególnym upodobaniem eksploatuje się też sprawę założyciela Legionistów Chrystusa, ks. Marciala Maciela, czyli meksykańską odsłonę skandalu nadużyć seksualnych w Kościele. Nie można ponadto zapominać o ponurej rzeczywistości przemocy i handlu narkotykami, która od lat stanowi społeczną bolączkę Meksyku.
Nie będzie to zatem wizyta łatwa, a pierwszym wyzwaniem dla Benedykta XVI wydaje się wzniesienie się ponad te partykularne konteksty i interesy oraz ukazanie wiernym nadprzyrodzonej nadziei, która przecież i tak milcząco towarzyszy ubogim czcicielom Matki Bożej z Guadalupe.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.