Raport NIK o organizacji wyjazdów i bezpieczeństwie VIP-ów obciąża winą za katastrofę smoleńską organy państwa.
09.03.2012 14:01 GOSC.PL
Ustalenia przyczyn katastrofy, zawarte w raporcie Komisji Millera, obarczały winą za tragedię przede wszystkim polskich pilotów i rosyjskich kontrolerów lotu, natomiast prawie całkowicie zdejmowały ją z ministrów i urzędników organów państwa. Raport NIK zmienia tę perspektywę, wskazując, że odpowiedzialność za katastrofę ponoszą w bardzo poważnym stopniu także urzędnicy państwowi.
Obraz, jaki wyłania się z kontroli NIK, musi wzbudzać głęboki niepokój. O ile dotychczas ktoś łudził się, że katastrofa smoleńska była przypadkowym wydarzeniem, do którego może dojść w każdym państwie, to raport NIK nie pozostawia wątpliwości, że ważną przyczyną katastrofy były „istotne nieprawidłowości” w organach państwa. Odkryto je we wszystkich skontrolowanych podmiotach. Ich lista jest wprost porażająca. Oto tylko niektóre z nich: brak spójnego systemu norm i procedur, niewywiązywanie się szefów kancelarii premiera z obowiązków koordynacji lotów, niestworzenie przez kolejnych ministrów spraw zagranicznych skutecznego nadzoru uzyskiwania zgód dyplomatycznych na przelot i lądowanie samolotów o statusie HEAD, niereagowanie przez kolejnych ministrów obrony narodowej i dowódców sił powietrznych na nieprawidłowości w specpułki, wreszcie brak analizy zagrożeń i planów realizacji działań ochronnych VIP-ów przez Biuro Ochrony Rządu oraz brak nadzoru ministerstwa spraw wewnętrznych nad BOR-em.
Wszystko to prowadzi do wniosku, który sformułował szef NIK Jacek Jezierski, że lot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie zgodnie z polskim prawem nie powinien w ogóle się odbyć.
Po raporcie NIK państwo polskie ma przed sobą co najmniej dwa zadania. Po pierwsze zadbać, aby wszystkie nieprawidłowości w procedurach i normach zostały zlikwidowane, czyli zająć się naprawą państwa. Po drugie osoby, które odpowiadają za nieprawidłowości powinny ponieść za to odpowiedzialność. Wydawanie wyroków, kto w jakim stopniu zawinił i jaka kara powinna go za to spotkać, jest sprawą sądów. Już zarzuty niedopełnienia obowiązków usłyszał wiceszef BOR, po nim zapewne oskarżone zostaną kolejne osoby.
W czasach, kiedy w cenie był honor, po oskarżeniach, które sformułował NIK, najwyżsi urzędnicy w państwie podaliby się do dymisji. Tyle, że dziś jakoś nikt się do tego nie kwapi, bo czasy honoru to przeszłość.
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego