Spadł mi pan z nieba

O miłości do Kościoła - nieraz trudnej - opowiada Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny "Więzi"

Tylko że Kościół – szczególnie hierarchiczny – boi się chyba utraty pozycji społecznej, jakby to chodziło tylko o to, żeby być silną wspólnotą na ziemi.

- Taka pokusa istnieje. Dlatego ostatni sobór bardzo stanowczo stwierdził, że Kościół „nie pokłada jednak swoich nadziei w przywilejach ofiarowanych mu przez władzę państwową; co więcej, wyrzeknie się korzystania z pewnych praw legalnie nabytych, skoro się okaże, że korzystanie z nich podważa szczerość jego świadectwa, albo że nowe warunki życia domagają się innego układu stosunków” (KDK 76). Realizacja tego zalecenia wydaje mi się jednym z najważniejszych zadań Kościoła w Polsce.

Czy pan ma na myśli coś konkretnego?

- Zwłaszcza sprawy majątkowe i finansowe. Te kwestie były zawsze źródłem niechęci i antyklerykalizmu w Polsce. Nie można dziś bronić kościelnych przywilejów jak niepodległości, nawet gdy są naprawianiem dziejowej krzywdy. Wiadomo, że wspólnoty religijne (nie tylko Kościół katolicki oczywiście) otrzymały możliwość wcześniejszego zwrotu utraconego w komunizmie majątku. To był przywilej, nie ma co ukrywać. Dziś pora wreszcie się zastanowić, czy sposób korzystania z tego przywileju nie zakłócił czystości świadectwa naszego Kościoła? Nawet w rodzinie przy sporach majątkowych czasem wielkie napięcia znikają, gdy ktoś potrafi zrezygnować z czegoś, co mu się słusznie należy – w imię wyższej wartości. Dlatego właśnie ojcowie soboru wprowadzili ten zapis, przedstawiając wiarygodność kościelnego świadectwa jako wartość nadrzędną.

 W „Więzi” z października tego roku siostra Barbara Chyrowicz pisała o swoich marzeniach o Kościele. A o jakim Kościele pan marzy?

- Trochę już o tym mówiłem. To taki Kościół, który naprawdę będzie „znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”, przykładem tego, jak można być jednością w różnorodności.

Marzy mi się Kościół, w którym liturgia będzie autentycznym szczytem i źródłem życia chrześcijańskiego – szczytowym doświadczenia pięknego spotkania z Bogiem i źródłem siły do codziennego życia. A po świecku mówiąc, żeby liturgia była taką naszą piękną wizytówką. 

Tęsknię także za lepszym wykorzystaniem olbrzymiego obywatelskiego kapitału, który tkwi w naszych parafiach i wspólnotach. Trochę oddajemy tu pole wspólnotom działającym z innych inspiracji, a przecież nie ma większego zaplecza dla wolontariatu i ducha służby drugiemu człowiekowi niż to, które daje wiara.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Spadł mi pan z nieba

O miłości do Kościoła - nieraz trudnej - opowiada Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny "Więzi"

Tylko że Kościół – szczególnie hierarchiczny – boi się chyba utraty pozycji społecznej, jakby to chodziło tylko o to, żeby być silną wspólnotą na ziemi.

- Taka pokusa istnieje. Dlatego ostatni sobór bardzo stanowczo stwierdził, że Kościół „nie pokłada jednak swoich nadziei w przywilejach ofiarowanych mu przez władzę państwową; co więcej, wyrzeknie się korzystania z pewnych praw legalnie nabytych, skoro się okaże, że korzystanie z nich podważa szczerość jego świadectwa, albo że nowe warunki życia domagają się innego układu stosunków” (KDK 76). Realizacja tego zalecenia wydaje mi się jednym z najważniejszych zadań Kościoła w Polsce.

Czy pan ma na myśli coś konkretnego?

- Zwłaszcza sprawy majątkowe i finansowe. Te kwestie były zawsze źródłem niechęci i antyklerykalizmu w Polsce. Nie można dziś bronić kościelnych przywilejów jak niepodległości, nawet gdy są naprawianiem dziejowej krzywdy. Wiadomo, że wspólnoty religijne (nie tylko Kościół katolicki oczywiście) otrzymały możliwość wcześniejszego zwrotu utraconego w komunizmie majątku. To był przywilej, nie ma co ukrywać. Dziś pora wreszcie się zastanowić, czy sposób korzystania z tego przywileju nie zakłócił czystości świadectwa naszego Kościoła? Nawet w rodzinie przy sporach majątkowych czasem wielkie napięcia znikają, gdy ktoś potrafi zrezygnować z czegoś, co mu się słusznie należy – w imię wyższej wartości. Dlatego właśnie ojcowie soboru wprowadzili ten zapis, przedstawiając wiarygodność kościelnego świadectwa jako wartość nadrzędną.

 W „Więzi” z października tego roku siostra Barbara Chyrowicz pisała o swoich marzeniach o Kościele. A o jakim Kościele pan marzy?

- Trochę już o tym mówiłem. To taki Kościół, który naprawdę będzie „znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”, przykładem tego, jak można być jednością w różnorodności.

Marzy mi się Kościół, w którym liturgia będzie autentycznym szczytem i źródłem życia chrześcijańskiego – szczytowym doświadczenia pięknego spotkania z Bogiem i źródłem siły do codziennego życia. A po świecku mówiąc, żeby liturgia była taką naszą piękną wizytówką. 

Tęsknię także za lepszym wykorzystaniem olbrzymiego obywatelskiego kapitału, który tkwi w naszych parafiach i wspólnotach. Trochę oddajemy tu pole wspólnotom działającym z innych inspiracji, a przecież nie ma większego zaplecza dla wolontariatu i ducha służby drugiemu człowiekowi niż to, które daje wiara.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wybrane dla Ciebie

Spadł mi pan z nieba

O miłości do Kościoła - nieraz trudnej - opowiada Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny "Więzi"

Tylko że Kościół – szczególnie hierarchiczny – boi się chyba utraty pozycji społecznej, jakby to chodziło tylko o to, żeby być silną wspólnotą na ziemi.

- Taka pokusa istnieje. Dlatego ostatni sobór bardzo stanowczo stwierdził, że Kościół „nie pokłada jednak swoich nadziei w przywilejach ofiarowanych mu przez władzę państwową; co więcej, wyrzeknie się korzystania z pewnych praw legalnie nabytych, skoro się okaże, że korzystanie z nich podważa szczerość jego świadectwa, albo że nowe warunki życia domagają się innego układu stosunków” (KDK 76). Realizacja tego zalecenia wydaje mi się jednym z najważniejszych zadań Kościoła w Polsce.

Czy pan ma na myśli coś konkretnego?

- Zwłaszcza sprawy majątkowe i finansowe. Te kwestie były zawsze źródłem niechęci i antyklerykalizmu w Polsce. Nie można dziś bronić kościelnych przywilejów jak niepodległości, nawet gdy są naprawianiem dziejowej krzywdy. Wiadomo, że wspólnoty religijne (nie tylko Kościół katolicki oczywiście) otrzymały możliwość wcześniejszego zwrotu utraconego w komunizmie majątku. To był przywilej, nie ma co ukrywać. Dziś pora wreszcie się zastanowić, czy sposób korzystania z tego przywileju nie zakłócił czystości świadectwa naszego Kościoła? Nawet w rodzinie przy sporach majątkowych czasem wielkie napięcia znikają, gdy ktoś potrafi zrezygnować z czegoś, co mu się słusznie należy – w imię wyższej wartości. Dlatego właśnie ojcowie soboru wprowadzili ten zapis, przedstawiając wiarygodność kościelnego świadectwa jako wartość nadrzędną.

 W „Więzi” z października tego roku siostra Barbara Chyrowicz pisała o swoich marzeniach o Kościele. A o jakim Kościele pan marzy?

- Trochę już o tym mówiłem. To taki Kościół, który naprawdę będzie „znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”, przykładem tego, jak można być jednością w różnorodności.

Marzy mi się Kościół, w którym liturgia będzie autentycznym szczytem i źródłem życia chrześcijańskiego – szczytowym doświadczenia pięknego spotkania z Bogiem i źródłem siły do codziennego życia. A po świecku mówiąc, żeby liturgia była taką naszą piękną wizytówką. 

Tęsknię także za lepszym wykorzystaniem olbrzymiego obywatelskiego kapitału, który tkwi w naszych parafiach i wspólnotach. Trochę oddajemy tu pole wspólnotom działającym z innych inspiracji, a przecież nie ma większego zaplecza dla wolontariatu i ducha służby drugiemu człowiekowi niż to, które daje wiara.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Polecane filmy

Reklama

Najnowszy numer

GN 47/2024

24 listopada 2024

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.

Król. W niebie i na ziemi

Miał 28 lat i umarł ze starości. Tak już jest z progerią, że przewraca naturalny bieg czasu do góry nogami. Na fotografiach w mediach widzieliśmy go chyba wszyscy, nikt zapewne nie miał wątpliwości, że życie chorego do łatwych nie należy.

Więcej w Artykuł