Bez sprzeciwu nie istnieje naśladowanie Tego, który był i jest znakiem sprzeciwu.
Żeby było jasne: szanuję biografię i dorobek księdza profesora Halíka, a jego książkom niemało zawdzięczam. Także dlatego ten felieton z powyższym tytułem i poniższą treścią. Bo ksiądz Halík jest myślicielem słuchanym i wpływowym.
Profesor wygłosił jesienią 2024 r. dwa programowe synodalne wykłady (17 IX, 16 X). Znajdują się w nich wartościowe tezy (Kościół ma być szkołą kontemplacyjnego podejścia do rzeczywistości, Bóg przemawia w polifonii i inne). A także niepokojąca modernistyczna tendencja, odpowiedzialna, moim zdaniem, za obecne w wykładach błędy. Jakie?
Zmysł krytyczny Halíka jest wybitnie jednostronny, widzi on przechył łodzi Kościoła na jedną tylko burtę. Oskarża przedsynodalny Kościół o grzechy triumfalizmu, paternalizmu, klerykalizmu, fundamentalizmu i tradycjonalizmu. Wszystkie sytuują się po konserwatywnej, prawej stronie Kościoła. Lewa w tych wykładach nie grzeszy. Ba, „możemy uznać śmierć i wyginięcie wielu form Kościoła (instytucjonalnych, doktrynalnych i duchowych) za udział w krzyżu, cierpieniu i śmierci Chrystusa”. Czyż teza ta, pozornie głęboka teologicznie, nie jest niebezpieczna? Wyginięcie form doktrynalnych jest udziałem w krzyżu Chrystusa? Czy na przykład wyginięcie sakramentu pokuty w dużej części Europy jest udziałem w krzyżu Chrystusa? Czy nie dochodzimy tu do granicy perwersji?
„Wszelkie próby krępowania wolności Ducha Bożego (…) i zamykania jej w sztywnym, zamkniętym systemie ideologicznym, niosą ze sobą ryzyko najcięższego grzechu: grzechu przeciwko Duchowi Świętemu”. Serio? Nie wolno myśleć i pytać, bo to krępuje wolność Ducha? I na przykład obrona prawd wiary przed współczesnymi herezjami powołującymi się nieodmiennie na „wolność Ducha Bożego” jest sztywnym systemem ideologicznym przeciwnym Duchowi Świętemu? Temu Duchowi, który „nie mówi od siebie”, ale którego funkcją jest przypominanie wszystkiego, co Słowo-Chrystus wypowiedziało (J 16,13;14,26)?
Autor Listu do Hebrajczyków – który został napisany jako „słowo zachęty” (13,22) do wytrwania w wierze – wzywał adresatów do tego, co uważał za decydujące dla wiary: do wytrwania w niezmienionej nauce, którą otrzymali. Pisał: „nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom” (13,9a). W greckim oryginale: me paraferesthe – nie dajcie się przenosić (domyślnie: w świat takich idei i myśli, gdzie nie ma prawdy), co św. Hieronim w Wulgacie przełożył jako nolite abduci – nie dajcie się uprowadzić, porwać, zniechęcić, odłączyć, skłonić do wycofania. Uwieść. Czy przypominanie takich przestróg (w Nowym Testamencie są ich dziesiątki) jest próbą krępowania wolności Ducha Bożego?
Halík apeluje o odnowienie rozumienia etyki chrześcijańskiej, w tym etyki seksualnej, bo nie możemy ignorować odkryć nauk przyrodniczych i społecznych. Skąd my to znamy: zmienić etykę bądź doktrynę, bo nauka odkryła, a z badań wynika? Kilkakrotnie atakuje populizm (co to jest?) i nacjonalizm, nigdy swawolę i anarchię. Misja nie może być „rekonkwistą” ani prozelityzmem (co to jest?), twierdzi. Sekularyzację rozumie jako Boży dar. Uważa, że „nie musimy z niepokojem bronić naszej tożsamości, ale raczej nieustannie odkrywać ją na nowo, głębiej rozumieć i interpretować”. Czy na pewno tożsamość chrześcijańska jest kwestią zmiennej interpretacji? Czy jest płynna? Przyznaje, że nie wiemy, dokąd zmierza „podróż synodalna” i jako argument podaje pytanie Tomasza: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jak więc możemy znać drogę?”. Przypomnę, że Jezus odpowiada apostołowi: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,5-6). Droga jest znana i to ją przypomina Duch.
Jeśli dochodzi do nieuchronnego starcia Kościół–świat (współczesność), co chcemy ocalić, po której stronie stanąć, gdzie ulokować serce? Fałszywa to alternatywa? Musi być możliwe ocalenie i Kościoła, i współczesności? Ratzinger: „Przez pewien czas może wydawać się, że bycie chrześcijaninem pozostaje w pełnej harmonii ze światem, bez pęknięć, bez problemów. Ale każde pokolenie i każda jednostka dochodzi kiedyś do bramy, za którą już tak nie jest”, za którą szatan mówi: stop. Dalej można już tylko ze mną. „Każdy dochodzi do miejsca, w którym musi podjąć decyzję, pogodzić się z zerwaniem, wydać się komicznym lub odrzucić krzyż”.
Powiedzmy to mocno i wyraźnie: bez sprzeciwu nie istnieje naśladowanie Tego, który był i jest znakiem sprzeciwu (Łk 2,34). Jakakolwiek forma otwartego na świat katolicyzmu, która by o tym zapominała, nie ma po swojej stronie ani Biblii, ani wiary, ani prawdy o życiu.