Jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. (Iz 58, 10)
Jeśli ktoś zastanawia się wciąż nad wielkopostnym postanowieniem, z propozycją przybywa do niego Izajasz. „Podasz chleb zgłodniałemu…”. Przeczytajmy raz jeszcze, tym razem uważniej: „Podasz twój chleb zgłodniałemu”. Mój, czyli jaki? Świeży, dobrze wypieczony, chrupiący… Najlepszy, na jaki mnie stać. Bo mój. Dalej u Izajasza: „i nakarmisz duszę przygnębioną”. Święty Brat Albert ujął to tak: „Być dobrym jak chleb”. Łatwo powiedzieć. A jeszcze łatwiej pomyśleć… A może warto zacząć właśnie od tego – od myśli. Przejąć się losem „zgłodniałego” (jest głód fizyczny i jest głód duchowy), dostrzec taką osobę w tłumie albo w gronie bliskich. I pójść dalej za współczującą myślą, wychodząc ze strefy własnej wygody. Brat Albert z salonów artystycznych wyszedł wprost na ulicę, żeby służyć. Był godnym słów Izajasza: „Twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie”. A godnemu chleb na myśli!