Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! (Iz 58, 1)
Otwieranie Wielkiego Postu to doniosła uroczystość. A przynajmniej powinna taka być i – tak – powinna być „uroczystością”, dzieje się bowiem coś wyjątkowego. „Krzycz na całe gardło, nie przestawaj!” - to jeden z fragmentów otwierających Wielki Post. Słowo o krzyku. Można chyba nawet powiedzieć, że krzyk jest jednym z dominujących elementów w liturgii Słowa w tym okresie życia Kościoła. Jeżeli traktujemy go jako czas szczególnego nawrócenia, to nie sposób pomyśleć, że i Jan Chrzciciel, i sam Jezus, nawołując „Nawracajcie się!”, nie krzyczeli.
A więc: krzycz na całe gardło! Krzyk jest pierwotnym formatem ludzkiej wypowiedzi. Nie tylko dlatego, że po opuszczeniu ciała matki staje się oznaką życia noworodka i stanowi powitanie nieprzyjaznego świata, lecz przede wszystkim ze względu na wieloznacznie ściągniętą formułę wyrazu, której używając człowiek przekracza ograniczenie komunikatu słownego. Krzycz na całe gardło! Można krzyczeć z bólu. Można krzyczeć z rozkoszy. Można krzyczeć ze szczęścia. Można krzyczeć z rozpaczy. Krzyczymy o pomoc, bądź szukając potrzebujących pomocy. Krzyczą dzieci w piasku i dorośli w karczmie. Krzyczą goście weselni i wdowy na pogrzebach. Krzykiem niektórzy zwołują na modły, a inni... obwieszczają śmierć Boga.
Krzycz na całe gardło! Myślę, że w Wielkim Poście bezwarunkowo trzeba uświadomić sobie, że Bóg również krzyczał i krzyczy – z tęsknoty za człowiekiem. Krzyk Boga: dla mnie to Jego wołanie - wróć do Mnie! Krzyk Boga - Człowieka: dla mnie to wołanie Jezusa - Boże mój, czemuś mnie opuścił? Wołanie, które stało się drogą ku temu, by człowiek, który Boga opuścił, do Boga powrócił. Oto praktyczny wymiar Wielkiego Postu. Wyrażony krzykiem. Nie zatykaj uszu. Usłysz.