Wyobraźmy sobie taką sytuację : od dziecka czujemy, że mamy do czegoś smykałkę. Co zupełnie zrozumiałe, właśnie to, co idzie nam świetnie chcemy rozwijać. Ba, chcemy nawet oprzeć na tym swoją przyszłość. Dokładamy osobistych starań by nasze marzenie stało się faktem, szukamy potrzebnych środków finansowych, poruszamy – jak to się mówi – niebo i ziemię. A kiedy już wreszcie widzimy upragniony cel, kiedy nasz cały wysiłek się urzeczywistnia, wtedy zostajemy zmuszeni go porzucić. I co czujemy? Jaką podejmujemy decyzję? Gdyby dzisiejsza patronka zrobiła to, co większość z nas nie byłoby o czym mówić. Jej historia znikłaby z horyzontu dziejów tak szybko, jak się na nim znalazła – ot kolejna pobożna kobieta na przełomie XVIII i XIX wieku we Francji. Na szczęście jednak, gdy francuska rewolucja wywróciła cały jej dotychczasowy świat do góry nogami, ona sama twardo stała na skale miłości do Chrystusa. To fakt, że w świetle tej miłości widziała siebie jako nauczycielkę dziewcząt i organizatorkę szkoły z internatem. I tej myśli podporządkowała wszystko. Lecz kiedy do jej świeżo przygotowanego pod szkołę budynku zamiast uczennic zapukali szukający schronienia kapłani nie mogła odmówić im pomocy. Oprócz kapłanów schronienie przed szalejącym rewolucyjnym terrorem w jej małym domku na końcu świata – czyli nad samym Morzem Północnym – znalazły też zakonne siostry, liturgiczne naczynia, a na końcu sam Jezus pod postacią Najświętszego Sakramentu. Zamiast więc prowadzenia szkoły dla dziewcząt, dzisiejsza patronka sama doświadczyła lekcji pokory. To doświadczenie odrzucenia w obliczu Bożych planów wszelkich swoich pragnień, nawet tych najbardziej szlachetnych, wydało, jak się zapewne państwo domyślacie, wielkie owoce. Gdy rewolucja bowiem dogasła pozostawiła po sobie zgliszcza, na których na nowo trzeba było zbudować także gmach edukacji. Bohaterka naszej opowieści opuściła więc wybrzeże Morza Północnego i przeniosła się do Cherbourga, gdzie kapelan pewnego przytułku ofiarował jej domek z przeznaczeniem na szkołę. Początkowo pomagały jej tylko dwie kobiety, jednak już w 1807 roku szkoła liczyła 300 uczennic, a grono pedagogiczne stało się nową zakonną rodziną - "Ubogimi Córkami Miłosierdzia" – której zadaniem miało być bezpłatne uczenie dziewcząt. Do roku 1846, gdy umiera dzisiejsza patronka, jej wymarzone w dzieciństwie dzieło działa już na terenie całej Francji, a jej imię jest powszechnie znane. Znacie je państwo? To św. Maria Magdalena Postel.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.