Wizja końca świata może dla każdego przybierać inny kształt, ale z całą pewnością wszystkich z nas napełnia ona strachem. Nie inaczej było i z dzisiejszym patronem, św. Dominikiem Guzmanem. Był początek XIII wieku, Dominik jako hiszpański kapłan wyruszył ze swoim diecezjalnym biskupem z poselstwem do Niemiec i Danii. I co zobaczył? Koniec świata. Herezję albigensów i waldensów, którzy odrzucając bogactwo kleru, odrzucali też cały świat materialny jako zły, burząc z zapałem kościoły i klasztory wraz z całym ich wyposażeniem. Co mógł czuć wobec takich obrazów nasz 33-letni hiszpański kapłan? Czy nie strach właśnie? Owszem św. Dominik Guzman czuł strach, ale też ufał Bogu i chciał zrozumieć, co Zbawiciel ma mu do powiedzenia przez te właśnie wydarzenia. Dlatego pomimo licznych obaw – także i o swoje życie - zaczął od rzeczowego wysłuchania tego, co mają do powiedzenia ci, którzy robili te straszne rzeczy, na które patrzył. A następnie podjął trud dialogu. Trud, bo św. Dominik zaczął wędrować od wsi do wsi, od miasta do miasta i prostować to, co zostało wykrzywione w Dobrej Nowinie tak przez heretyków, jak i – co bolało go jeszcze bardziej - przez praktykę Kościoła. Tak oto z doświadczenia końca świata narodziło się dzieło, które św. Dominik Guzman przekształcił w znany do dziś zakon dominikanów.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.