Jezus wraz z uczniami przyszedł znowu do Jerozolimy.
Kiedy chodził po świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi i zapytali Go: «Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żebyś to czynił?»
Jezus im odpowiedział: «Zadam wam jedno pytanie. Odpowiedzcie Mi na nie, a powiem wam, jakim prawem to czynię. Czy chrzest Janowy pochodził z nieba, czy też od ludzi? Odpowiedzcie Mi».
Oni zastanawiali się między sobą: «Jeśli powiemy: „Z nieba”, to nam zarzuci: „Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?” Powiemy: „Od ludzi”». Lecz bali się tłumu, ponieważ wszyscy rzeczywiście uważali Jana za proroka. Odpowiedzieli więc Jezusowi: «Nie wiemy».
Jezus im rzekł: «Zatem i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię».
Ewangelia z komentarzem. Zależność od opinii innych paraliżuje i nie pozwala iść dalejBali się tłumu (…). Odpowiedzieli więc Jezusowi: „Nie wiemy”.
Mk 11,32-33
Przy zachowaniu niezależności metodologicznej pomiędzy psychologią a wiarą można na scenę z dzisiejszej Ewangelii popatrzeć nieco z perspektywy psychologicznego studium przypadku. Arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi nie mogą wejść w merytoryczną dyskusję z Jezusem, ponieważ boją się stracić twarz. I okazuje się, że ta zależność od opinii innych, czy to Jezusa, czy entuzjastycznie nastawionego do Niego tłumu, zatrzymuje ich w miejscu, wręcz paraliżuje w lęku i nie pozwala pójść dalej. Ta patowa sytuacja pewnie nieraz dotyka i nas. Dopóki kierujemy się aprobatą innych, nie potrafimy dawać szczerej odpowiedzi wiary, bo jesteśmy uwięzieni w strachu przed konfrontacją i odrzuceniem.