Słowa Najważniejsze

Niedziela 24 lipca 2022

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

24.07.2022 00:00 GN 29/2022 Otwarte

Wspomnienie przeszłości

Ten starotestamentowy obraz dopełnia fragment Ewangelii, gdzie obrazem Pana Boga jest człowiek obudzony w nocy, by pożyczył trzy chleby, bo sąsiada nawiedził nieoczekiwany przyjaciel. „Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje” – mówi Ewangelia.

Ale obok tego wciąż powraca pytanie o historyczne realia pierwszego czytania. W ocenie wielu opowieść o Sodomie i Gomorze to tylko zmyślenie. Jednakże historycy i archeologowie twierdzą, że biblijna prehistoria to nie tylko fantazja, ale też wspomnienie dawnych lat, obecna w pamięci pokoleń jakaś rzecz, która się dokonała i wywołała społeczną refleksję.

Podobnie jest z ukaranymi przez Pana Boga miastami grzechu, Sodomą i Gomorą. Warto tutaj przywołać wyniki badań archeologów. Amerykanin Steven Collins jest pewien, że udało mu się odnaleźć pozostałości biblijnej Sodomy. Stanowisko w Jordanii, które dziś nazywa się Tall el-Hammam, badał przez kilkanaście lat. Nosi ono znaki totalnego i nagłego zniszczenia. Siła nagłej pożogi znacznie przekraczała moc bomby jądrowej, która zniszczyła Hiroszimę. Badacze odnaleźli spalone fundamenty oraz podłogi znajdujące się pod blisko 3-metrową pokrywą ciemnoszarego popiołu, a także dziesiątki fragmentów pokruszonej ceramiki, które pokryte były spienioną, stopioną warstwą. Ich szklisty wygląd wskazuje, że były narażone na temperatury przekraczające znacznie 1000 stopni Celsjusza. Ciepło to przybliżone jest do temperatury magmy wulkanicznej. Dowody tego rodzaju sugerują, że miasto zostało dotknięte katastrofalnie ekstremalnym pożarem, który został wywołany nagle. Sodoma istniała, a jej nagły upadek stał się podstawą do społecznej refleksji nad postępowaniem i zapłatą za nie. •

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

24.07.2022 00:00 GN 29/2022 Otwarte

Wędrowcy ze śmierci do życia

Osoby czuwające nad porządkiem w obiekcie też poznikały. Teraz albo nigdy – pomyślałem i zacząłem zstępować po stopniach w głąb wczesnochrześcijańskiej sadzawki chrzcielnej. Wyobrażałem sobie, jak w ten sam sposób schodzili w dół tej starodawnej chrzcielnicy pierwsi wyznawcy Jezusa na tamtym terenie, by połączyć się na wieki ze śmiercią i zmartwychwstaniem ich Pana i doznać w sobie Jego zwycięstwa nad grzechem i szatanem. Gdy znalazłem się na dnie sadzawki i moje stopy dotknęły czarnego kamienia, pomyślałem, że uzupełniam coś, czego nie było mi dane doświadczyć podczas mojej liturgii chrzcielnej, gdy leżałem w białym beciku, a kapłan polewał moją maleńką główkę wodą i wypowiadał z przekonaniem: „Robercie, ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Pierwsi chrześcijanie, schodząc do sadzawki chrzcielnej, odbywali najważniejszą podróż życia, której kierunek miał się utrwalić w nich jako najważniejszy dla ich egzystencji: „Z Chrystusem pogrzebani… i razem z Nim wskrzeszeni”. Wędrowcy ze śmierci do życia. A po drodze ich największy przeciwnik, książę ciemności, był usuwany z drogi i przygwożdżony do krzyża.

„Francjo, najstarsza córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?” – pytał Francuzów Jan Paweł II w 1985 roku, świadom spadku liczby wierzących. A Polska co robi z własnym chrztem? Według statystyk coraz większa liczba Polaków odwraca się od Kościoła. Systematycznie spada liczba osób przystępujących do sakramentów świętych, wzrosła też liczba apostazji. Polscy rodzice coraz częściej uważają, że dziecko samo powinno podjąć decyzję, czy chce wstąpić do wspólnoty Kościoła, jakby chodziło o coś drugorzędnego. W ostatnim roku o 16,3 proc. spadła liczba osób, które przyjęły chrzest.

Pamiętam doświadczenie pewnego muzyka współpracującego ze zwolennikami satanizmu przy organizacji wielkich masowych imprez typu techno party w Europie. Od nich dowiedział się, jaki cel obrała europejska „rewolucja w popkulturze”. Chodziło o „przerwanie łańcucha wiary” między pokoleniami. Wymiernym przejawem tego miałoby być doprowadzenie do wyłonienia się nowego pokolenia w Europie bez chrztu świętego. Człowiek ochrzczony, jakkolwiek nieświadomy czy ignorant w kwestii wiary, jest chroniony przed złem przez łaskę sakramentu i niezatarte znamię przynależności do Chrystusa, wyryte w najgłębszej warstwie jego jestestwa. We Włoszech spotykałem się z szeroko zakrojoną akcją nazywaną zbattezzarsi – odchrzczenia się, nastawioną na usunięcie z siebie owego pokrewieństwa z Synem Bożym. Podobny cel stawiali przed sobą propagandyści rewolucji seksualnej 1968 roku. Jak mówili: należałoby raz na zawsze usunąć z człowieka „obraz i podobieństwo” Boga. Tymczasem Kościół żyje dzięki nowej egzystencji, ukształtowanej ostatnimi słowami Chrystusa na ziemi: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,18-19). Apostoł Piotr zaś wołał na zakończenie każdego kerygmatu: „Nawróćcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa” (Dz 2,37-38). •

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

24.07.2022 00:00 GN 29/2022 Otwarte

Trwać przed milczącym Bogiem

Łk 11, 1-13

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».

A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie:

Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie
Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj
nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my
przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie
dopuść, byśmy ulegli pokusie».

Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.

I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».

 

1. Kontekstem wersji Łukaszowej jest prośba uczniów: „Naucz nas się modlić”. Wielu z nas, a może wszyscy, ma kłopot z modlitwą. Nie umiemy się modlić, uciekamy od niej, męczą nas rozproszenia, oschłości. I nie chodzi tylko o to, że nie umiemy znaleźć właściwych słów. Nie potrafimy trwać z cierpliwością przed Panem, którego wprost nie widać ani nie słychać. Często wydaje się nam, że Bóg milczy, nie odpowiada na nasze wołania i prośby. A my chcemy szybko pozałatwiać nasze sprawy z Nim i biec dalej. Bliska więc jest nam ta prośba uczniów „naucz nas”. Pytanie, czy chcemy uczyć się modlitwy. Jan Paweł II mawiał, że miłość jest nie do nauczenia, a zarazem nie ma niczego ważniejszego w życiu do nauczenia niż miłość. Podobnie jest z modlitwą.

2. Pan Jezus akcentuje konieczność wytrwałości w modlitwie. O tym mówi przypowieść o natręcie, który prosi przyjaciela o pomoc i nie zniechęca się jego odmowami. „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone”. Ile razy w naszym życiu te słowa się spełniły? Ile łask i darów zostało nam udzielonych dzięki modlitwie? Łatwo zapominamy o wdzięczności wobec Boga. Zwykle pamiętamy raczej o tych sytuacjach, w których nasze prośby nie zostały wysłuchane. „Bóg nie daje wszystkiego” – wyjaśnia Benedykt XVI. „Nie jest bożkiem, który zabiera człowiekowi jego człowieczeństwo i zamienia świat w krainę obfitości. Bóg daje to, co należy do Boga, co tylko On może dać. Daje Ducha Świętego. To On jest darem Ojca dla Jego dzieci, chlebem Boga, którym żywią się ludzie.(…) Modli się tylko ten, kto cierpliwie trwa przed milczącym Bogiem. Wytrwanie z milczącym Bogiem, być może przez długi czas. To jest dopiero modlitwa”.

3. Bądźmy wdzięczni Panu, że zostawił nam wzór modlitwy, a nawet coś więcej. „Jezus nie pozostawia nam jakiejś formuły do mechanicznego powtarzania” – uczy Katechizm Kościoła. „Jezus podaje nam nie tylko słowa naszej synowskiej modlitwy, ale równocześnie daje Ducha, przez którego stają się one w nas »duchem i życiem« (J 6,63)”. Modlitwa „Ojcze nasz” jest modlitwą synów i córek Boga, świadomych swojej godności i wybrania. Mówić do Boga „Ojcze” możemy tylko w jedności z Jego Synem i w mocy Ducha Świętego. Kto zwraca się do Boga słowami „Ojcze nasz”, ten decyduje się żyć zgodnie z mądrością ukrytą w Modlitwie Pańskiej. Jej sednem jest pełne zdanie się na Boga, danie Mu pierwszeństwa, świadomość, że wszystko jest Jego darem, a zło możemy pokonać tylko dzięki Jego łasce.