Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony».
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Mt 23,11-12
Miałam kiedyś zaszczyt odbyć rozmowę z arcyksięciem Karolem Stefanem Habsburgiem, przyrodnim bratem ojca Joachima Badeniego, dominikanina. Jednym z najczęściej powtarzanych przez arcyksięcia słów było słowo „służba”. Ale nie służba ze względu na ludzi, którzy jemu służyli. Nie miał służby. Odczytywał własne życie jako służbę dla kraju, z którego pochodził, służbę wobec dziedzictwa, które nosił, wobec tych, którzy go otaczają. Uczył się służby od najmłodszych lat. W tę tradycję wpisany był m.in. codzienny obowiązek modlitwy i uczestnictwo we Mszy św. To, zdaniem arcyksięcia, kształtowało jego osobowość. Uznawał, że najważniejsze jest zachowywać pokorę i wiarę. Arcyksiążę przeżył w tej postawie ponad 90 lat. Warto wspominać o takich ludziach, bo ich życie było ewangeliczne.