Pierwsze znajduje się w Księdze Rodzaju, w tekście tak zwanej Protoewangelii, a więc w pierwszej dobrej nowinie o zbawieniu. Gdy Pan Bóg wydaje wyroki na ludzi, ale i na węża kusiciela, ten słyszy: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. Tam jeszcze widzimy wszystko z oddali. Nie wiemy, kim będzie owo potomstwo. Nie wiemy nawet, czy będzie to jednostka, czy będzie to mężczyzna, czy kobieta. Ale jest światło w tunelu. Pan Bóg wydaje wyrok i zapowiada zbawienie, które przyjdzie dzięki niewieście.
Drugi tekst to pierwszy cud Pana Jezusa w Kanie Galilejskiej. Chrystus, proszony przez Matkę o reakcję na kłopot weselników, odpowiada: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?”, a potem cudem reaguje na wstawiennictwo Maryi.
Trzeci tekst to scena krzyżowej męki Pana Jezusa w zapisie Ewangelii wg św. Jana: „Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: »Niewiasto, oto syn Twój«”. Następnie rzekł do ucznia: »Oto Matka twoja«. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie”.
I wreszcie czytany dziś fragment księgi Apokalipsy. Tu znów pojawia się niewiasta. A co ciekawe, znów pojawia się jej odwieczny wróg, wąż. Jest tu nazywany smokiem, bo Biblia – choćby w Księdze Hioba czy w Księdze Psalmów, ale także u proroka Izajasza – wyobrażała sobie smoka jako wijącego się węża, stąd łatwo łączono obraz rajskiego węża z tą mityczną istotą. Ważne było to, że wąż, a potem smok wyobrażał zawsze nieprzyjaciół Boga, diabelską sferę, która walczy i przeciwstawia się Jego planowi zbawienia człowieka.
Księga Apokalipsy opowiada w obrazach i symbolach nie o okresie działalności Pana Jezusa, ale o czasie Kościoła aż po powtórne przyjście Chrystusa. To był, jest i będzie czas, gdy smok wciąż zastawia sidła, by „pożreć Dziecko” niewiasty. Z jednej strony widzimy sferę chwały: „Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”, a z drugiej jest ciągłe zagrożenie: „Wielki smok ognisty, ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię”.
Pan Jezus dokonał dzieła zbawienia. Ważną rolę odegrała tu Jego matka, Maryja, biblijna niewiasta. Ale jeszcze nie wszystko jest dokonane. Smok – diabeł, niczym ryczący lew, jak to zapisał św. Piotr w swym liście, „krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!”. •
15.08.2021 00:00 GN 32/2021 Otwarte
Kazał się zawieźć do Lourdes, gdzie 2 czerwca 1950 roku nastąpiło „nagłe i radykalne” uzdrowienie. Po pięciu latach Międzynarodowy Komitet Medyczny orzekł, że mamy tu do czynienia z uzdrowieniem niewytłumaczalnym z medycznego punktu widzenia. Tymczasem Ganora, który wrócił do pełni sił i pracy na roli w swoim gospodarstwie, pod koniec grudnia 1957 roku wpadł pod traktor i zginął na miejscu. Uzdrowiony w sposób „niewytłumaczalny” i przywrócony do życia, po siedmiu latach znów musiał je oddać. Każde życie – krótkie czy długie – jest jedynie faktem przejściowym i ma swój kres. Nieco brutalnie ujął to Pascal: „Żeby nie wiem jak piękna była ta komedia, zawsze kończy się grudką ziemi spadającą na twarz; i nie ma już nic”.
Nasza wiara uczy, że wszyscy zostaniemy kiedyś w sposób ostateczny uzdrowieni, także na ciele, ale stanie się to dopiero wówczas, gdy ciało zmartwychwstanie, aby żyć wiecznie. Wierzącemu nikt nie gwarantuje uzdrowienia ciała, lecz zbawienie całej osoby. W rozsianych po całym świecie sanktuariach maryjnych, gdzie wiara jest obecna, a jej istnienie wyraźnie potwierdzone, mają szansę „zdrowieć” wszyscy, również miliony pielgrzymów, którzy nie zostali wyleczeni z chorób fizycznych. Są wyleczeni ci, którzy wyjeżdżają z sanktuarium świadomi, że to wiara jest najlepszym i najskuteczniejszym lekiem. A skandal nadziei na zmartwychwstanie polega na ufnym oczekiwaniu na „nowe życie” bez klinik, szpitali, sanatoriów i lazaretów. I bez basenów, w których zanurza się nosze, czy też wodotrysków, z których można czerpać cudowną wodę. Chrystus powiedział do Pascala: „Lekarze nie uleczą cię, w końcu umrzesz. To ja leczę i czynię ciało nieśmiertelnym. Znoś kajdany i niewolę cielesną; uwalniam cię obecnie tylko od tej duchowej”. Człowiek wierzący wie, że to nie choroba fizyczna powoduje śmierć, lecz – jak mówił św. Paweł – choroba moralna, czyli grzech. Odkrywa, że z chrześcijańskiej perspektywy ważne jest nie zdrowie, które jest albo go nie ma, lecz zbawienie. Bo to ono ochroni nas przed atakami Złego, które grożą nam każdego dnia.
Maryja nosiła w swym łonie Tego, który powiedział: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem” (J 11,25), i dlatego Ona też podążyła śladami swego Syna ku wieczności, wyprzedzając wszystkie inne ludzkie istoty. Wyprzedziła nas wszystkich i została wzięta do wieczności z duszą i ciałem. Przypomina nam, kim Ona się stała i kim my też się kiedyś staniemy. Jest znakiem zbawienia, które ma moc nas uzdrowić: obraz Jej „zbawionego” ciała jest gwarancją, że także i my zostaniemy zbawieni. Pewne jest to, że największym cudem świata jest zmartwychwstanie Jezusa. Ono dało początek wszelkim innym małym zmartwychwstaniom: duchowym i moralnym. A przed nami to największe. Żaden cmentarz tego nie zatrzyma. •
1. Wyznajemy dziś wraz z całym Kościołem wiarę we wniebowzięcie Maryi. Chrześcijanie od początku byli przekonani, że Bogarodzica po zakończeniu ziemskiego życia została wzięta z ciałem i duszą do chwały niebieskiej. Patrzymy więc w stronę nieba. I nie chodzi wcale o to, że mamy spoglądać w górę. Raczej w dal albo w głąb, poza horyzont ziemskiej egzystencji. Myślimy o szczęściu, o spełnieniu, o ziemi obiecanej, o wieczności, ale czytamy Ewangelię o spotkaniu dwóch ciężarnych kobiet. Niby nic wielkiego, dwie szczęśliwe osoby, a jednak jest w tym spotkaniu jakieś przeczucie nieba. Jest ukryty kod szczęścia wiecznego.
2. Po pierwsze dlatego, że obie kobiety zostały obdarzone przez Boga łaską, której absolutnie się nie spodziewały. To nie była ich zasługa, ale czysty dar Boga. Oto młoda Miriam, brzemienna za sprawą Ducha Świętego, niesie pod sercem Syna Boga. Oto wiekowa Elżbieta poczęła w starości syna obietnicy, Jana. Obdarowanie obu kobiet, Boża łaska, przekracza w tym przypadku prawo natury. Wieczność, której się spodziewamy po Bogu, będzie przekraczać możliwości tego świata. To nowe życie będzie bardziej z Boga niż z nas. Niebo to dar, o którym będziemy mogli powiedzieć jak Maryja: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”. Tak wielkie, że w głowie się nie mieszczą. To będzie obdarowanie na miarę Bożej wielkości. W tym sensie każda łaska na ziemi jest znakiem, przedsmakiem tego ostatecznego obdarowania.
3. Drugi element „kodu nieba” to wzajemna radość spotkania. Oto dwie kobiety, które są szczęśliwe, które kochają siebie wzajemnie, które czują się kochane przez Boga i dzielą się tą radością bycia miłowanymi. Niebo to dzielenie się darami, to dzielenie się radością, to jedność ludzi pełnych łaski Bożej.
4. Trzeci element – wielbienie Boga. Maryja śpiewa hymn ku chwale Boga, zainspirowana pozdrowieniem Elżbiety i jej radością. Niebo to wielbienie Boga, to adoracja Jego odwiecznej miłości. To wielka modlitwa, która porywa człowieka na anielski poziom. „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim”. Tak, gdzie jest wielbienie Boga, tam jest radość.
5. Na otwarcie olimpiady w Tokio śpiewano piosenkę Lennona „Imagine”. Tekst, który kreśli utopijną wizję „lepszego” świata, w którym nie ma nieba i piekła, nie ma religii, nie ma ojczyzn, nie ma własności. Wszyscy żyją jak bracia i siostry w pokoju. Marzenie o lepszym świecie jest OK, ale czy świat naprawdę będzie lepszy, gdy znikną granice między dobrem (niebo) i złem (piekło), gdy staniemy się ludźmi bez ojczyzn, kultur, tradycji, a nade wszystko bez Boga? Maryja i jej „Magnificat” wyraża chrześcijańską nadzieję. „Imagine” to podróbka nadziei, w najlepszym razie naiwność. Czy zaufamy pokornej Dziewczynie z Nazaretu? Czy słodko-trującej utopii Lennona?