Papież prowokacją dla stylu życia Niemców

Od papieża możemy oczekiwać bardzo ważnego przesłania. Może nawet czegoś w rodzaju „testamentu Benedykta”, który pozostawi swoim rodakom – powiedział niemiecki dziennikarz, Peter Seewald. Papież odwiedzi swoją ojczyznę w dniach 22-25 września.

Benedykt XVI jest świadomy krytyki swojej osoby i Kościoła?

– Papież jest tego świadom i wie też, że Kościół nigdy nie upadnie. Kryzys jest także formą stale zdawanego egzaminu z tego w jakiej znajduje się kondycji. Podobnie było w czasach Jezusa, gdy wielu jego zwolenników odłączyło się od niego poszukując innego mesjasza a nawet kreowało pseudomesjaszy. Nie jest też prawdą, że niemiecki Kościół jest krytyczny czy wrogi papieżowi. W pierwszych czterech latach jego pontyfikatu mówiło się nawet o „gorączce z powodu Benedykta”. Papież na rankingowej liście najważniejszych współczesnych myślicieli niemieckich wyprzedził nawet Güntera Grassa. Dzisiaj wielkie katolickie wydarzenia w Niemczech są organizowane przede wszystkim nie przez osoby krytycznych wobec Rzymu, lecz ludzi oddanych papieżowi. Niezwykłe jest również to, że wiele ruchów kościelnych rzeczywiście emanuje świeżością i żywotnością, rozpala w ludziach wiarę, idzie za następcą św. Piotra podczas, gdy stare stowarzyszenia kościelnych funkcjonariuszy powoli wysychają. Do tego dochodzi nowa generacja księży, która pragnie prawdziwie świętego życia bez fidrygałków zgodnych z tzw. duchem czasu.

Kościół w Azji i Afryce kwitnie, a w Niemczech i Europie liczba wiernych dramatycznie spada. Na pewno jest to jedna z większych trosk papieża z Niemiec....

– Jasne. Na pewno martwi go spadająca liczba wiernych. Choć podobne zjawisko widzimy w spadku członków związków zawodowych czy partii politycznych. Na przykład liczba członków SPD spadała z 1 mln do 500 tys. Z drugiej strony nie można zapominać, że nadal 50 mln mieszkańców Niemiec należy do dwóch Kościołów chrześcijańskich: katolickiego i ewangelickiego. Nie jest to mała trzódka. Co niedziela do Kościoła przychodzi ponad 3 mln katolików. Nie można rozpaczać, gdyż stanowimy bardzo ważną społecznie grupę. Natomiast Europa ma i będzie miała dla Kościoła powszechnego zasadnicze znaczenie. Europa nie utonie jeśli upadnie euro, jak głosi pani Merkel. Europa upadnie jeśli upadnie chrześcijaństwo. Dlatego papież Ratzinger za najważniejsze zadanie uznał nową ewangelizację i dając dla niej organizacyjne podstawy utworzył specjalne „ministerstwo” w Watykanie.

Czy Bóg i chrześcijaństwo ma jeszcze przyszłość w Niemczech?

– Zobaczymy. Na razie widzimy, że wraz z zanikaniem wiary i Kościoła w życiu społecznym nasza edukacja i więzi społeczne oraz podstawy naszej kultury ulegają coraz większej erozji. W pewnym sensie umieramy duchowo z pragnienia. W preambule ustawy zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec są słowa: „w odpowiedzialności przed Bogiem”. Nie możemy o tym zapomnieć. Mamy jeszcze przed oczyma, do jakiej katastrofy mogą doprowadzić bezbożne reżimy. Nie możemy dalej prowadzić błazeńskiej gry, kierować się niepohamowaną żądzą, tańczyć na wulkanie wraz z lansowaną przez wysokich kapłanów mediów „religią społeczeństwa obywatelskiego” będącą dziką mieszaniną konsumizmu, ubóstwienia kapitału i własnego ego. Chrześcijaństwo jest niebezpieczne – szepczą nam do ucha. Dlaczego nikt nie wskazuje, jak niebezpieczny jest ateizm. Czyż nie przeżyliśmy tak niedawno stulecia dalekiego od Boga? Stulecia, które amerykański pisarz Louis Begley nazwał „szatańskim requiem”. Musimy cały czas pamiętać, że chrześcijańska wiara wiąże się z kulturą, prawem, społecznymi strukturami, właściwym obchodzeniem się z naturą i jest podstawą całości ludzkiego życia. Widzimy jak całe społeczeństwa zapominając o tym, po prostu głupieją. Kiedyś było tak, że „wolność przed Bogiem” gwarantowała autonomię i godność jednostki. Dzisiaj widzimy jak jednostka jest zniewalana i wyobcowana, jak jest wykorzystywana jako nośnik danych i kierowana pod dyktando mód.

Jak Kościół w Niemczech odpowiada na te wyzwania współczesności?

– Czasy dynamicznie się zmieniają i Kościół chcąc być prawdziwie nowoczesnym musi walczyć o dobro społeczeństwa, aby rzeczywiście ono przetrwało, nie ślepo eksperymentować lecz korzystać z bogatej przeszłości, będąc uzbrojonym w duchowy pancerz i właściwe normy. Obecna dyskusja nad wewnątrzkościelnymi reformami pokazuje przede wszystkim to, jak dosłownie Kościół w Niemczech został sparaliżowany i stał się zimny w sensie letniości wiary. Jeśli dzień i noc dyskutuje się nad drugorzędnymi tematami, to na gmachu Kościoła muszą pojawić się rysy. Weźmy niekończącą się dyskusję nad celibatem i ordynacją kobiet. Nikt poważnie nie traktuje tego, że ludzie masowo będą szturmować kościoły jeśli nasi księża będą żonaci, a za ołtarzem staną kobiety. Kościół ewangelicki ma to wszystko. Do świątyń protestanckich chodzi o wiele mniej wiernych niż do katolickich. Także żadnego młodego człowieka nie zachwycają już duszpasterskie eksperymenty z lat 70. XX w. Obecnie młodzi chrześcijanie poszukują autentyczności i niezafałszowania. Są rzeczywiście niedopasowani do świata i myślą niekonwencjonalnie. Zarażają swoją wiarą.

Nazywany jest Pan „żarliwym wielbicielem papieża”. Zgadza się pan z tą opinią?

– Ci którzy mnie tak nazywają robią to trochę ze złośliwości. Taka charakterystyka pobrzmiewa trochę fanatyzmem, nadmierną gorliwością i ślepym posłuszeństwem. Jako dziennikarz zachowuję profesjonalny dystans. Jako katolik oczywiście opowiadam się za moją wiarą i moim papieżem, którego uważam za wielki dar dla tego kraju, za osobowość, przez którą prześwieca niemiecki geniusz jak przez Bacha, Mozarta i Goethego. Pytam się ciągle: dlaczego Joseph Ratzinger? Dlaczego papież Niemiec po papieżu Polaku? Dlaczego Niemiec i do tego uczony o kryształowo czystym sposobie myślenia? Dlaczego mamy go teraz na przełomie czasów i wielkiego zamętu, które tak bardzo wszyscy odczuwamy?


Rozmawiał Krzysztof Tomasik

Peter Seelwald (ur. 1954), niezależny publicysta. Był redaktorem i publicystą w niemieckich tygodnikach „Der Spiegel”, „Stern” oraz w magazynie dziennika „Süddeutsche Zeitung”. Jest autorem kilku książek o kardynale Josephie Ratzingerze m.in. wywiadu-rzeki „Sól ziemi” – na temat chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego u progu XXI wieku oraz „Bóg i świat”. W zeszłym roku ukazał się jego wywiad z Benedyktem XVI pt. „Światłość świata”, który stał się światowym bestsellerem. W Polsce książki Seewalda wydała m.in. oficyna „Znak”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Papież prowokacją dla stylu życia Niemców

Od papieża możemy oczekiwać bardzo ważnego przesłania. Może nawet czegoś w rodzaju „testamentu Benedykta”, który pozostawi swoim rodakom – powiedział niemiecki dziennikarz, Peter Seewald. Papież odwiedzi swoją ojczyznę w dniach 22-25 września.

Benedykt XVI jest świadomy krytyki swojej osoby i Kościoła?

– Papież jest tego świadom i wie też, że Kościół nigdy nie upadnie. Kryzys jest także formą stale zdawanego egzaminu z tego w jakiej znajduje się kondycji. Podobnie było w czasach Jezusa, gdy wielu jego zwolenników odłączyło się od niego poszukując innego mesjasza a nawet kreowało pseudomesjaszy. Nie jest też prawdą, że niemiecki Kościół jest krytyczny czy wrogi papieżowi. W pierwszych czterech latach jego pontyfikatu mówiło się nawet o „gorączce z powodu Benedykta”. Papież na rankingowej liście najważniejszych współczesnych myślicieli niemieckich wyprzedził nawet Güntera Grassa. Dzisiaj wielkie katolickie wydarzenia w Niemczech są organizowane przede wszystkim nie przez osoby krytycznych wobec Rzymu, lecz ludzi oddanych papieżowi. Niezwykłe jest również to, że wiele ruchów kościelnych rzeczywiście emanuje świeżością i żywotnością, rozpala w ludziach wiarę, idzie za następcą św. Piotra podczas, gdy stare stowarzyszenia kościelnych funkcjonariuszy powoli wysychają. Do tego dochodzi nowa generacja księży, która pragnie prawdziwie świętego życia bez fidrygałków zgodnych z tzw. duchem czasu.

Kościół w Azji i Afryce kwitnie, a w Niemczech i Europie liczba wiernych dramatycznie spada. Na pewno jest to jedna z większych trosk papieża z Niemiec....

– Jasne. Na pewno martwi go spadająca liczba wiernych. Choć podobne zjawisko widzimy w spadku członków związków zawodowych czy partii politycznych. Na przykład liczba członków SPD spadała z 1 mln do 500 tys. Z drugiej strony nie można zapominać, że nadal 50 mln mieszkańców Niemiec należy do dwóch Kościołów chrześcijańskich: katolickiego i ewangelickiego. Nie jest to mała trzódka. Co niedziela do Kościoła przychodzi ponad 3 mln katolików. Nie można rozpaczać, gdyż stanowimy bardzo ważną społecznie grupę. Natomiast Europa ma i będzie miała dla Kościoła powszechnego zasadnicze znaczenie. Europa nie utonie jeśli upadnie euro, jak głosi pani Merkel. Europa upadnie jeśli upadnie chrześcijaństwo. Dlatego papież Ratzinger za najważniejsze zadanie uznał nową ewangelizację i dając dla niej organizacyjne podstawy utworzył specjalne „ministerstwo” w Watykanie.

Czy Bóg i chrześcijaństwo ma jeszcze przyszłość w Niemczech?

– Zobaczymy. Na razie widzimy, że wraz z zanikaniem wiary i Kościoła w życiu społecznym nasza edukacja i więzi społeczne oraz podstawy naszej kultury ulegają coraz większej erozji. W pewnym sensie umieramy duchowo z pragnienia. W preambule ustawy zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec są słowa: „w odpowiedzialności przed Bogiem”. Nie możemy o tym zapomnieć. Mamy jeszcze przed oczyma, do jakiej katastrofy mogą doprowadzić bezbożne reżimy. Nie możemy dalej prowadzić błazeńskiej gry, kierować się niepohamowaną żądzą, tańczyć na wulkanie wraz z lansowaną przez wysokich kapłanów mediów „religią społeczeństwa obywatelskiego” będącą dziką mieszaniną konsumizmu, ubóstwienia kapitału i własnego ego. Chrześcijaństwo jest niebezpieczne – szepczą nam do ucha. Dlaczego nikt nie wskazuje, jak niebezpieczny jest ateizm. Czyż nie przeżyliśmy tak niedawno stulecia dalekiego od Boga? Stulecia, które amerykański pisarz Louis Begley nazwał „szatańskim requiem”. Musimy cały czas pamiętać, że chrześcijańska wiara wiąże się z kulturą, prawem, społecznymi strukturami, właściwym obchodzeniem się z naturą i jest podstawą całości ludzkiego życia. Widzimy jak całe społeczeństwa zapominając o tym, po prostu głupieją. Kiedyś było tak, że „wolność przed Bogiem” gwarantowała autonomię i godność jednostki. Dzisiaj widzimy jak jednostka jest zniewalana i wyobcowana, jak jest wykorzystywana jako nośnik danych i kierowana pod dyktando mód.

Jak Kościół w Niemczech odpowiada na te wyzwania współczesności?

– Czasy dynamicznie się zmieniają i Kościół chcąc być prawdziwie nowoczesnym musi walczyć o dobro społeczeństwa, aby rzeczywiście ono przetrwało, nie ślepo eksperymentować lecz korzystać z bogatej przeszłości, będąc uzbrojonym w duchowy pancerz i właściwe normy. Obecna dyskusja nad wewnątrzkościelnymi reformami pokazuje przede wszystkim to, jak dosłownie Kościół w Niemczech został sparaliżowany i stał się zimny w sensie letniości wiary. Jeśli dzień i noc dyskutuje się nad drugorzędnymi tematami, to na gmachu Kościoła muszą pojawić się rysy. Weźmy niekończącą się dyskusję nad celibatem i ordynacją kobiet. Nikt poważnie nie traktuje tego, że ludzie masowo będą szturmować kościoły jeśli nasi księża będą żonaci, a za ołtarzem staną kobiety. Kościół ewangelicki ma to wszystko. Do świątyń protestanckich chodzi o wiele mniej wiernych niż do katolickich. Także żadnego młodego człowieka nie zachwycają już duszpasterskie eksperymenty z lat 70. XX w. Obecnie młodzi chrześcijanie poszukują autentyczności i niezafałszowania. Są rzeczywiście niedopasowani do świata i myślą niekonwencjonalnie. Zarażają swoją wiarą.

Nazywany jest Pan „żarliwym wielbicielem papieża”. Zgadza się pan z tą opinią?

– Ci którzy mnie tak nazywają robią to trochę ze złośliwości. Taka charakterystyka pobrzmiewa trochę fanatyzmem, nadmierną gorliwością i ślepym posłuszeństwem. Jako dziennikarz zachowuję profesjonalny dystans. Jako katolik oczywiście opowiadam się za moją wiarą i moim papieżem, którego uważam za wielki dar dla tego kraju, za osobowość, przez którą prześwieca niemiecki geniusz jak przez Bacha, Mozarta i Goethego. Pytam się ciągle: dlaczego Joseph Ratzinger? Dlaczego papież Niemiec po papieżu Polaku? Dlaczego Niemiec i do tego uczony o kryształowo czystym sposobie myślenia? Dlaczego mamy go teraz na przełomie czasów i wielkiego zamętu, które tak bardzo wszyscy odczuwamy?


Rozmawiał Krzysztof Tomasik

Peter Seelwald (ur. 1954), niezależny publicysta. Był redaktorem i publicystą w niemieckich tygodnikach „Der Spiegel”, „Stern” oraz w magazynie dziennika „Süddeutsche Zeitung”. Jest autorem kilku książek o kardynale Josephie Ratzingerze m.in. wywiadu-rzeki „Sól ziemi” – na temat chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego u progu XXI wieku oraz „Bóg i świat”. W zeszłym roku ukazał się jego wywiad z Benedyktem XVI pt. „Światłość świata”, który stał się światowym bestsellerem. W Polsce książki Seewalda wydała m.in. oficyna „Znak”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wybrane dla Ciebie

Papież prowokacją dla stylu życia Niemców

Od papieża możemy oczekiwać bardzo ważnego przesłania. Może nawet czegoś w rodzaju „testamentu Benedykta”, który pozostawi swoim rodakom – powiedział niemiecki dziennikarz, Peter Seewald. Papież odwiedzi swoją ojczyznę w dniach 22-25 września.

Benedykt XVI jest świadomy krytyki swojej osoby i Kościoła?

– Papież jest tego świadom i wie też, że Kościół nigdy nie upadnie. Kryzys jest także formą stale zdawanego egzaminu z tego w jakiej znajduje się kondycji. Podobnie było w czasach Jezusa, gdy wielu jego zwolenników odłączyło się od niego poszukując innego mesjasza a nawet kreowało pseudomesjaszy. Nie jest też prawdą, że niemiecki Kościół jest krytyczny czy wrogi papieżowi. W pierwszych czterech latach jego pontyfikatu mówiło się nawet o „gorączce z powodu Benedykta”. Papież na rankingowej liście najważniejszych współczesnych myślicieli niemieckich wyprzedził nawet Güntera Grassa. Dzisiaj wielkie katolickie wydarzenia w Niemczech są organizowane przede wszystkim nie przez osoby krytycznych wobec Rzymu, lecz ludzi oddanych papieżowi. Niezwykłe jest również to, że wiele ruchów kościelnych rzeczywiście emanuje świeżością i żywotnością, rozpala w ludziach wiarę, idzie za następcą św. Piotra podczas, gdy stare stowarzyszenia kościelnych funkcjonariuszy powoli wysychają. Do tego dochodzi nowa generacja księży, która pragnie prawdziwie świętego życia bez fidrygałków zgodnych z tzw. duchem czasu.

Kościół w Azji i Afryce kwitnie, a w Niemczech i Europie liczba wiernych dramatycznie spada. Na pewno jest to jedna z większych trosk papieża z Niemiec....

– Jasne. Na pewno martwi go spadająca liczba wiernych. Choć podobne zjawisko widzimy w spadku członków związków zawodowych czy partii politycznych. Na przykład liczba członków SPD spadała z 1 mln do 500 tys. Z drugiej strony nie można zapominać, że nadal 50 mln mieszkańców Niemiec należy do dwóch Kościołów chrześcijańskich: katolickiego i ewangelickiego. Nie jest to mała trzódka. Co niedziela do Kościoła przychodzi ponad 3 mln katolików. Nie można rozpaczać, gdyż stanowimy bardzo ważną społecznie grupę. Natomiast Europa ma i będzie miała dla Kościoła powszechnego zasadnicze znaczenie. Europa nie utonie jeśli upadnie euro, jak głosi pani Merkel. Europa upadnie jeśli upadnie chrześcijaństwo. Dlatego papież Ratzinger za najważniejsze zadanie uznał nową ewangelizację i dając dla niej organizacyjne podstawy utworzył specjalne „ministerstwo” w Watykanie.

Czy Bóg i chrześcijaństwo ma jeszcze przyszłość w Niemczech?

– Zobaczymy. Na razie widzimy, że wraz z zanikaniem wiary i Kościoła w życiu społecznym nasza edukacja i więzi społeczne oraz podstawy naszej kultury ulegają coraz większej erozji. W pewnym sensie umieramy duchowo z pragnienia. W preambule ustawy zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec są słowa: „w odpowiedzialności przed Bogiem”. Nie możemy o tym zapomnieć. Mamy jeszcze przed oczyma, do jakiej katastrofy mogą doprowadzić bezbożne reżimy. Nie możemy dalej prowadzić błazeńskiej gry, kierować się niepohamowaną żądzą, tańczyć na wulkanie wraz z lansowaną przez wysokich kapłanów mediów „religią społeczeństwa obywatelskiego” będącą dziką mieszaniną konsumizmu, ubóstwienia kapitału i własnego ego. Chrześcijaństwo jest niebezpieczne – szepczą nam do ucha. Dlaczego nikt nie wskazuje, jak niebezpieczny jest ateizm. Czyż nie przeżyliśmy tak niedawno stulecia dalekiego od Boga? Stulecia, które amerykański pisarz Louis Begley nazwał „szatańskim requiem”. Musimy cały czas pamiętać, że chrześcijańska wiara wiąże się z kulturą, prawem, społecznymi strukturami, właściwym obchodzeniem się z naturą i jest podstawą całości ludzkiego życia. Widzimy jak całe społeczeństwa zapominając o tym, po prostu głupieją. Kiedyś było tak, że „wolność przed Bogiem” gwarantowała autonomię i godność jednostki. Dzisiaj widzimy jak jednostka jest zniewalana i wyobcowana, jak jest wykorzystywana jako nośnik danych i kierowana pod dyktando mód.

Jak Kościół w Niemczech odpowiada na te wyzwania współczesności?

– Czasy dynamicznie się zmieniają i Kościół chcąc być prawdziwie nowoczesnym musi walczyć o dobro społeczeństwa, aby rzeczywiście ono przetrwało, nie ślepo eksperymentować lecz korzystać z bogatej przeszłości, będąc uzbrojonym w duchowy pancerz i właściwe normy. Obecna dyskusja nad wewnątrzkościelnymi reformami pokazuje przede wszystkim to, jak dosłownie Kościół w Niemczech został sparaliżowany i stał się zimny w sensie letniości wiary. Jeśli dzień i noc dyskutuje się nad drugorzędnymi tematami, to na gmachu Kościoła muszą pojawić się rysy. Weźmy niekończącą się dyskusję nad celibatem i ordynacją kobiet. Nikt poważnie nie traktuje tego, że ludzie masowo będą szturmować kościoły jeśli nasi księża będą żonaci, a za ołtarzem staną kobiety. Kościół ewangelicki ma to wszystko. Do świątyń protestanckich chodzi o wiele mniej wiernych niż do katolickich. Także żadnego młodego człowieka nie zachwycają już duszpasterskie eksperymenty z lat 70. XX w. Obecnie młodzi chrześcijanie poszukują autentyczności i niezafałszowania. Są rzeczywiście niedopasowani do świata i myślą niekonwencjonalnie. Zarażają swoją wiarą.

Nazywany jest Pan „żarliwym wielbicielem papieża”. Zgadza się pan z tą opinią?

– Ci którzy mnie tak nazywają robią to trochę ze złośliwości. Taka charakterystyka pobrzmiewa trochę fanatyzmem, nadmierną gorliwością i ślepym posłuszeństwem. Jako dziennikarz zachowuję profesjonalny dystans. Jako katolik oczywiście opowiadam się za moją wiarą i moim papieżem, którego uważam za wielki dar dla tego kraju, za osobowość, przez którą prześwieca niemiecki geniusz jak przez Bacha, Mozarta i Goethego. Pytam się ciągle: dlaczego Joseph Ratzinger? Dlaczego papież Niemiec po papieżu Polaku? Dlaczego Niemiec i do tego uczony o kryształowo czystym sposobie myślenia? Dlaczego mamy go teraz na przełomie czasów i wielkiego zamętu, które tak bardzo wszyscy odczuwamy?


Rozmawiał Krzysztof Tomasik

Peter Seelwald (ur. 1954), niezależny publicysta. Był redaktorem i publicystą w niemieckich tygodnikach „Der Spiegel”, „Stern” oraz w magazynie dziennika „Süddeutsche Zeitung”. Jest autorem kilku książek o kardynale Josephie Ratzingerze m.in. wywiadu-rzeki „Sól ziemi” – na temat chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego u progu XXI wieku oraz „Bóg i świat”. W zeszłym roku ukazał się jego wywiad z Benedyktem XVI pt. „Światłość świata”, który stał się światowym bestsellerem. W Polsce książki Seewalda wydała m.in. oficyna „Znak”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Polecane filmy

Reklama

Najnowszy numer

GN 51/2024

22 grudnia 2024

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.

Po drugiej stronie. Bóg i człowiek

Jak idą święta, to i same najważniejsze rzeczy się przypominają. A i nasza – polska – historia jakoś tak się poukładała, że krótko przed świętami działo się wiele ważnych spraw. I dobrych, i złych, i bardzo złych nawet.

Więcej w Artykuł