Co to musiał być za widok! Podejrzewam, że więzienni strażnicy nie widzieli jeszcze czegoś takiego w swoim długim życiu. Oto niewysoki i wątły kapłan, który urodził się ze zdeformowanym kręgosłupem, chwyta za brodę stojącego przed nim potężnego mężczyznę. Nie dość, że chwyta, to ściąga jego głowę do swojego poziomu i z pasją mówi w oczy zaskoczonemu więźniowi, że brody nie puści, dopóki ten się nie wyspowiada. Wystarczyła tylko sekunda, by skazaniec rzucił ciałem kapłana o ścianę celi, zanim ktokolwiek zdołałby na to zareagować, tymczasem… ten idący na śmierć twardy człowiek rozpłakał się jak dziecko i wyznał swoje grzechy. Kilka chwil później umierał w stanie łaski uświęcającej, powiększając grono "szubienicznych świętych", jak nazywał pieszczotliwie swoich penitentów św. Józef Cafasso, dzisiejszy patron. Od dziecka wiedział, że jego powołaniem jest kapłaństwo i dążył do niego konsekwentnie, nie zważając na wątłe zdrowie czy rewolucyjne nastroje, które targały wtedy całą Italią. Mówi się o nim nawet, że był jednym z pierwszych "społecznie zaangażowanych świętych", którzy w XIX wieku pojawili się w Kościele. Jednak zamiast zmieniać świat w duchu rewolucji, św. Józef Cafasso postawił na ewolucję ducha, na stałą formację kapłańską, która nie kończy się wraz z seminarium i święceniami, a przede wszystkim na odwagę wyjścia do ludzi. To jej zawdzięczał przydomek "kapłan szafotu", gdy konsekwentnie przez całe lata odwiedzał turyńskie więzienia i towarzyszył skazańcom w ich ostatniej ziemskiej drodze. Służył także chorym w szpitalach, wykluczonym w przytułkach i trudnej młodzieży, której nie brakowało wtedy na ulicach włoskich miast. O tym, że nie są to tylko deklaracje, świadczy fakt, że był aż do swojej śmierci w roku 1860, duchowym kierownikiem i przyjacielem św. ks. Jana Bosko. To ponad 20 lat wspólnej inspiracji i szukania najlepszej drogi, by trafić do tysięcy ludzi 'wieku pary i elektryczności' z Dobrą Nowiną. Gdy św. Józef Cafasso umarł na skutek chorobowych powikłań, mając zaledwie 49 lat, św. Jan Bosko pożegnał go tymi słowami: "Był modelem życia kapłańskiego, nauczycielem kapłanów, ojcem ubogich, pocieszycielem chorych, doradcą wątpiącym, pociechą konającym, dźwignią dla więźniów, zbawieniem dla skazanych, przyjacielem wszystkich, wielkim dobroczyńcą ludzkości." Wielkim, choć po ludzku niepozornym.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.