Caritas: Romantyczna Kuba to mit

Świat toleruje kubański reżim, wierząc, że choć Kubańczycy nie mają swobód obywatelskich, mogą jednak korzystać ze zdobyczy socjalizmu, takich jak dobra edukacja, służba zdrowia czy opieka społeczna

Prawda jest jednak zupełnie inna. Zdecydowana większość społeczeństwa żyje tam w skrajnej nędzy. Zwraca na to uwagę Ryan Worms, rzecznik prasowy Caritas Internationalis, który z okazji papieskiej podróży wizytował dzieła prowadzone wśród potrzebujących przez kubańską Caritas.

„Kuba zaskoczyła mnie skrajnym ubóstwem niektórych grup społecznych. W świecie pokutuje jeszcze romantyczna wizja rewolucji kubańskiej, która przyniosła społeczeństwu udogodnienia socjalne. Ja widziałem na Kubie skrajną biedę. Nieco wcześniej byłem na Haiti. Na Kubie spotykamy się z podobną biedą, tylko że jest ona lepiej ukrywana. W tym kontekście rośnie znaczenie działalności tamtejszej Caritas. Kościół dociera bezpośrednio do najbardziej potrzebujących. Najbiedniejszą grupą są emeryci. Średnia emerytura to 240 pesos, czyli 6-8 dolarów, na miesiąc. Przy kubańskich cenach z tego nie da się wyżyć. Dlatego praktycznie w każdej parafii istnieją stołówki, w których najbiedniejsi otrzymują darmowe posiłki. Bez tej konkretnej pomocy Kościoła wiele osób pozostawałoby praktycznie bez jedzenia. Z emerytury starczyłoby im bowiem na jeden, dwa posiłki w tygodniu, nic więcej” – powiedział papieskiej rozgłośni rzecznik prasowy Caritas Internationalis.

Rzecznik Caritas Internationalis podkreśla, że kubański Kościół nie ma dla swej charytatywnej działalności żadnych podstaw prawnych. Wszystko zależy od dobrej woli reżimu. Na razie współpraca przebiega jednak dobrze, ponieważ jest jasne, że działalność Caritas nie ma na celu konfrontacji, przeciwnie, w sposób wymierny pomaga społeczeństwu.

« 1 »

Caritas: Romantyczna Kuba to mit

Świat toleruje kubański reżim, wierząc, że choć Kubańczycy nie mają swobód obywatelskich, mogą jednak korzystać ze zdobyczy socjalizmu, takich jak dobra edukacja, służba zdrowia czy opieka społeczna

Prawda jest jednak zupełnie inna. Zdecydowana większość społeczeństwa żyje tam w skrajnej nędzy. Zwraca na to uwagę Ryan Worms, rzecznik prasowy Caritas Internationalis, który z okazji papieskiej podróży wizytował dzieła prowadzone wśród potrzebujących przez kubańską Caritas.

„Kuba zaskoczyła mnie skrajnym ubóstwem niektórych grup społecznych. W świecie pokutuje jeszcze romantyczna wizja rewolucji kubańskiej, która przyniosła społeczeństwu udogodnienia socjalne. Ja widziałem na Kubie skrajną biedę. Nieco wcześniej byłem na Haiti. Na Kubie spotykamy się z podobną biedą, tylko że jest ona lepiej ukrywana. W tym kontekście rośnie znaczenie działalności tamtejszej Caritas. Kościół dociera bezpośrednio do najbardziej potrzebujących. Najbiedniejszą grupą są emeryci. Średnia emerytura to 240 pesos, czyli 6-8 dolarów, na miesiąc. Przy kubańskich cenach z tego nie da się wyżyć. Dlatego praktycznie w każdej parafii istnieją stołówki, w których najbiedniejsi otrzymują darmowe posiłki. Bez tej konkretnej pomocy Kościoła wiele osób pozostawałoby praktycznie bez jedzenia. Z emerytury starczyłoby im bowiem na jeden, dwa posiłki w tygodniu, nic więcej” – powiedział papieskiej rozgłośni rzecznik prasowy Caritas Internationalis.

Rzecznik Caritas Internationalis podkreśla, że kubański Kościół nie ma dla swej charytatywnej działalności żadnych podstaw prawnych. Wszystko zależy od dobrej woli reżimu. Na razie współpraca przebiega jednak dobrze, ponieważ jest jasne, że działalność Caritas nie ma na celu konfrontacji, przeciwnie, w sposób wymierny pomaga społeczeństwu.

« 1 »

Wybrane dla Ciebie

Caritas: Romantyczna Kuba to mit

Świat toleruje kubański reżim, wierząc, że choć Kubańczycy nie mają swobód obywatelskich, mogą jednak korzystać ze zdobyczy socjalizmu, takich jak dobra edukacja, służba zdrowia czy opieka społeczna

Prawda jest jednak zupełnie inna. Zdecydowana większość społeczeństwa żyje tam w skrajnej nędzy. Zwraca na to uwagę Ryan Worms, rzecznik prasowy Caritas Internationalis, który z okazji papieskiej podróży wizytował dzieła prowadzone wśród potrzebujących przez kubańską Caritas.

„Kuba zaskoczyła mnie skrajnym ubóstwem niektórych grup społecznych. W świecie pokutuje jeszcze romantyczna wizja rewolucji kubańskiej, która przyniosła społeczeństwu udogodnienia socjalne. Ja widziałem na Kubie skrajną biedę. Nieco wcześniej byłem na Haiti. Na Kubie spotykamy się z podobną biedą, tylko że jest ona lepiej ukrywana. W tym kontekście rośnie znaczenie działalności tamtejszej Caritas. Kościół dociera bezpośrednio do najbardziej potrzebujących. Najbiedniejszą grupą są emeryci. Średnia emerytura to 240 pesos, czyli 6-8 dolarów, na miesiąc. Przy kubańskich cenach z tego nie da się wyżyć. Dlatego praktycznie w każdej parafii istnieją stołówki, w których najbiedniejsi otrzymują darmowe posiłki. Bez tej konkretnej pomocy Kościoła wiele osób pozostawałoby praktycznie bez jedzenia. Z emerytury starczyłoby im bowiem na jeden, dwa posiłki w tygodniu, nic więcej” – powiedział papieskiej rozgłośni rzecznik prasowy Caritas Internationalis.

Rzecznik Caritas Internationalis podkreśla, że kubański Kościół nie ma dla swej charytatywnej działalności żadnych podstaw prawnych. Wszystko zależy od dobrej woli reżimu. Na razie współpraca przebiega jednak dobrze, ponieważ jest jasne, że działalność Caritas nie ma na celu konfrontacji, przeciwnie, w sposób wymierny pomaga społeczeństwu.

« 1 »

Polecane filmy

Najnowszy numer

GN 03/2025

19 stycznia 2025

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.

Luki w sumieniu

Hatsue Yagi miała 92 lata, kiedy trafiła do zakładu fotograficznego pana Hirasaki. Było to właściwie już po jej śmierci. Tak to przynajmniej wymyśliła Sanaka Hiiragi, pisząc powieść „Fotograf utraconych wspomnień”.

Więcej w Artykuł