Księdza „po cywilu” można poznać po dwóch oznakach: skromnie ubrany i dobrze mu z oczu patrzy.
Benedyktyn o. Kolumba Marmion w znakomitej książce „Chrystus wzorem kapłana” pisał, że „przyjmując nasze święcenia, poświęciliśmy się w sposób zupełnie szczególny praktyce cnoty religijności”. Cnota ta powinna integrować wszystkie działania osoby duchownej. Wszystko, co robimy, powinno znajdować odniesienie właśnie do tej cnoty. Chodzi więc nie o religijność, która jest rodzajem pobożnej emocji, lecz o sprawność, czyli coś, co możemy w sobie rozwijać. Współcześnie widoczne są dwie tendencje, które zniekształcają właściwe rozumienie cnoty. Z jednej strony istnieje pokusa zanegowania potrzeby pracowania nad sobą. Niektórzy uważają, że najważniejsza jest „wolność w Duchu Świętym” i każde poruszenie woli biorą za przejaw Jego działania. Z drugiej strony, chcąc praktykować cnotę religijności, można skoncentrować się jedynie na tym, co widoczne na zewnątrz, popadając w formalizm.
Błogosławiony opat daje kapłanom dwie rady. Jak zawsze w duchowości benedyktyńskiej są one proste i praktyczne. „Pierwszym dobrym przyzwyczajeniem, które trzeba sobie przyswoić, jest nierozpoczynanie żadnej świętej czynności bez chwilowego choćby przedtem skupienia się”. Być może słowa te wydają się oczywiste, jednak każdy ksiądz wie, jakim zagrożeniem dla naszej posługi jest rutyna. Dlatego zawsze musimy myśleć o wartości czynu, który mamy właśnie spełnić. Rada ta przypomina mi realistyczną wskazówkę kard. Karola Wojtyły – skoro biskup ma mało czasu na osobistą modlitwę, tym bardziej powinien modlić się czynnościami kapłańskimi. Druga rada o. Marmiona dotyczy postawy zewnętrznej. Pisze on, że „cnota religijności nadaje [człowiekowi] charakter godności”, co oznacza, że jest ona widoczna w „zachowaniu się, ruchach, poczynaniach, słowach, we wszystkim”, co robi kapłan. I tutaj znowu przypomina mi się kard. Wojtyła, który żartował, że księdza „po cywilu” można poznać po dwóch oznakach: skromnie ubrany i dobrze mu z oczu patrzy.