W roku jest tylko jeden Wielki Tydzień. I trzeba go przeżyć pobożnie, co wcale nie jest proste. Łatwo mają chyba tylko księża, którzy z racji swoich obowiązków, większość czasu spędzą w kościele.
W Chinach od dziesięcioleci dzieją się rzeczy straszne, które normalnemu człowiekowi nie mieszczą się w głowie (czytaj na s. 20–24). Jakie? Co roku wykonuje się tam 10 tysięcy egzekucji, by sprzedać organy na przeszczepy.
Stare porzekadło: „Boże, chroń nas przed fałszywymi przyjaciółmi, bo z wrogami sami sobie poradzimy” pasuje jak ulał do opieki państwa nad rodziną. Dla rodziny państwo jest fałszywym przyjacielem.
Modne stało się ostatnio deklarowanie niewiary, „wypisywanie się” z Kościoła, „rezygnowanie” z chrztu przyjętego w dzieciństwie.
Często powtarzana jest opinia, że o pokój trzeba walczyć za wszelką cenę, bo to najwyższa wartość. Czy rzeczywiście za wszelką cenę?
Dlaczego na bardzo wielu towarach widnieje napis „Made in China”? Na trampkach, parasolach, telewizorach, a nawet pamiątkach znad Bałtyku, wszędzie – „Made in China”. Nie tylko dlatego, że Chińczyków jest ponad miliard.
Kiedyś ludzie grzeszyli. Dzisiaj już nie. Czyżby świat szedł w dobrym kierunku, a ludzie z pokolenia na pokolenie żyli cnotliwiej? Niekoniecznie.
Niektórzy uważają, że prawda jest nudna, dlatego trzeba ją upiększać, tworząc tzw. faktoidy (więcej na str. 48 i 49). Mylą się, prawda jest najciekawsza. Oto kilka przykładów z aktualnego numeru „Gościa”.
Do kogo należą dzieci? Oczywiście że do rodziców. Czy aby na pewno? Dzieci już dawno zostały – przepraszam za wyrażenie – znacjonalizowane, czyli przekazane we władanie państwu. Przesadzam?
Kiedy Tony Blair wystąpił z Kościoła anglikańskiego i został katolikiem, mogło się wydawać, że wśród brytyjskich elit to decyzja wyjątkowa, a nawet ekscentryczna. Kto w Wielkiej Brytanii zaprząta sobie głowę problemami wiary? Nic bardziej błędnego.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.