Zawsze bardzo denerwował mnie miś Uszatek. Kiedy wieczorem kładł się spać, dokładnie się mył, szorował zęby, grzecznie żegnał się z widzami, ale nigdy się nie modlił. Bajki na dobranoc mają wyrabiać w dzieciach dobre nawyki.
Ja do nich – jak zapewne miliony rodziców w Polsce – zaliczam także modlitwę. Dlaczego miś Uszatek nigdy się nie modli? Bo w nowoczesnym państwie wiara musi pozostać wewnętrzną sprawą człowieka. Wniosek: miś Uszatek nie może się modlić.
Może to i nawet lepiej dla misia Uszatka, bo inaczej mógłby zostać oskarżony o podkopywanie fundamentów nowoczesnej demokracji. Sprawa misia Uszatka wydaje się może śmieszna, ale dotyka poważnej sprawy. Religia w przestrzeni publicznej traktowana jest jak zaraza. Kolejnym przykładem niech będą okładkowe „Podręczniki bez Boga”.
Chodzi o książki do nauki języków obcych. Treści religijne są z nich zupełnie wycięte (szczegóły na str. 16–19). Popularne podręczniki do nauki języków obcych w ogóle nie zawierają słów: „wiara”, „dusza”, „święty”. A słowo „Bóg” – jak pisze autor tekstu – można znaleźć tylko w wyrażeniach typu: „Oh, my God”. Bohaterowie angielskich czy niemieckich dialogów i czytanek chodzą na spacery, przesiadują w pubach, rozmawiają o swoich hobby, ale nigdy nie pytają o drogę do kościoła.
Dlaczego? Bo w nowoczesnym państwie itd., itp. Jeżeli tego zmienić nie można, to przynajmniej warto sobie z tego zdawać sprawę. Może kiedyś miś Uszatek zacznie się modlić?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny