Wielu Żydów przybyło do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu.
Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”. Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”.
Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?”
Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”.
Wyszła Mu na spotkanie. (J 11,20)
Aby wejść na szczyt, trzeba najpierw wyruszyć na szlak. Aby ugotować obiad, trzeba otworzyć drzwi lodówki lub sklepu. Aby wyzdrowieć, trzeba pójść ze swoją chorobą do lekarza. Aby Jezus mógł pomóc, trzeba wyjść Mu na spotkanie. Stanie w miejscu nie zmieni życia. Rozłożone w geście bezradności ręce lub wygrzewanie domowego fotela nie są postawą zaufania. Trzeba przekroczyć z nadzieją próg swego serca. Trzeba z wiarą wyjść ku Temu, który jest źródłem mojej wiary. Trzeba stanąć przed Nim twarzą w twarz. Pokazać wypisaną na niej historię swojego życia i zobaczyć Jego twarz, tak mocno zatroskaną o mnie. Tylko spotkanie jest w stanie pokazać mi, jak bardzo cenny jestem w oczach Boga.
Ewangelia z komentarzem. Trzeba stanąć przed Nim twarzą w twarz