Jezus powiedział do tłumów:
«Podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Zrozumieliście to wszystko?» Odpowiedzieli Mu: «Tak».
A On rzekł do nich: «Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare».
Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd.
Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą ich w piec rozpalony. (Mt 13,49-50a)
Bogu nie jest obojętne, jacy jesteśmy. Chce zbawić każdego, ale to nie znaczy, że nie widzi popełnianego zła. I nie znaczy, że człowiek popełniający zło, czasem wręcz w nim rozmiłowany, tak samo może liczyć na zbawienie i życie wieczne jak ten, kto, ufając Bożemu miłosierdziu, stara się żyć cnotliwie. Sąd zawsze należy do Boga, oczywiście. Jednak człowiek może sam siebie potępić. Tę prawdę przypomina nam dziś Jezus. To pociecha dla wszystkich doświadczających różnorakich krzywd i niesprawiedliwości. „Co mi zrobisz?” – powtarzają nieraz ich sprawcy. Są przekonani o swojej bezkarności. Ale bezkarnymi nie pozostaną. Jeśli się szczerze nie nawrócą, czeka ich rozpalony piec, płacz i zgrzytanie zębów.
Ewangelia z komentarzem. Bogu nie jest obojętne, jacy jesteśmy