Musi nas dogłębnie niepokoić, że religia często motywuje przemoc - mówił Benedykt XVI w Asyżu. Zakończyła się pierwsza część spotkania w mieście Św. Franciszka
27.10.2011 14:10 GOSC.PL
Papież nawiązywał do różnych form przemocy w dzisiejszym świecie. Nacisk kładł na terroryzm, który często „jest motywowany religijnie”. „Religijny charakter ataków służy jako usprawiedliwienie bezlitosnego okrucieństwa (…) jako osoby religijne musi nas to dogłębnie niepokoić”. Benedykt XVI podkreślił, że przedstawiciele religii w czasie pierwszego spotkania w Asyżu to właśnie chcieli podkreślić, by „sprzeciwiać się uciekaniu do przemocy z motywów religijnych”. Papież surowo skrytykował też szerzący się w świecie konsumpcjonizm i agnostycyzm. Podkreślił, że życie bez Boga, „uwielbienie mamony, posiadania władzy” prowadzi do ruiny dusz, do ruiny człowieka.
Najmocniejszym akcentem, ale i oczekiwanym, wystąpienia głowy Kościoła katolickiego, było odniesienie do ateistów. Wielu siedzących w bazylice podniosło wtedy oczy znad kartek, zdjęło okulary, ze skupieniem wpatrując się w twarz Papieża. A Benedykt XVI mówił z miłością: „Są w świecie osoby, którym nie został udzielony dar wiary, ale które jednak poszukują prawdy i Boga. Nie twierdzą oni, że żaden Bóg nie istnieje, ale cierpią z powodu Jego braku, poszukując tego co prawdziwe i dobre, wewnętrznie są na drodze ku Niemu. Są pielgrzymami prawdy i pokoju”. Zwracając się jednak do wyznawców religii, aby nie traktowali Boga jako własność (…). Papież podkreślił, że to od nas, wierzących, zależy, czy poszukujący, ateiści, znajdą Boga. „Dlatego celowo zaprosiłem przedstawicieli tej grupy na nasze spotkanie”.
Uczestnicy spotkania udali się na wspólny posiłek. Przy stole z Benedyktem XVI siedzi 16 osób m.in. Rowan Williamson, Rabin Rosen, prof. Bodei, filozof ateista oraz wnuk Mahatmy Gandhiego, przedstawiciel Kościoła Armeńskiego i buddystów. Menu jest proste - risotto z warzywami, sok owocowy i sałata. Po posiłku goście udadzą się do specjalnie przygotowanych pokoi na chwilę osobistej refleksji i modlitwy. Ok. 16.30 spotkają się wszyscy wokół Bazyliki Św. Franciszka.
Spotkanie w Asyżu budzi jednak dziś dziwne uczucia. Nie ze względów na wysuwane przez różne strony zarzuty o synkretyzm, pytania o misyjność chrześcijan i jej rolę i miejsce w tego typu wydarzeniu, bo jasnym jest że nie o to tu chodzi, ale o wspólny skarb, o pokój. Coś innego jednak może spędzać nam sen z powiek. Na spotkanie do Asyżu przyjechało dziś może niecałe tysiąc osób. Przygotowane przed bazyliką dolną sektory na dziesiątki tysięcy, sektory, które pękały w szwach kiedy przyjeżdżał tu Jan Paweł II, ale i Benedykt XVI w 2007 r., teraz świeciły pustkami. Ochrona, wolontariusze, nie mieli co robić. Ale ci którzy tu przyjechali, żyją „duchem Asyżu” od 25 lat, są prawdziwymi pielgrzymami pokoju. O historiach niektórych z nich będziemy pisać w następnych relacjach.
Joanna Bątkiewicz-Brożek
Musi nas dogłębnie niepokoić, że religia często motywuje przemoc - mówił Benedykt XVI w Asyżu. Zakończyła się pierwsza część spotkania w mieście Św. Franciszka
27.10.2011 14:10 GOSC.PL
Papież nawiązywał do różnych form przemocy w dzisiejszym świecie. Nacisk kładł na terroryzm, który często „jest motywowany religijnie”. „Religijny charakter ataków służy jako usprawiedliwienie bezlitosnego okrucieństwa (…) jako osoby religijne musi nas to dogłębnie niepokoić”. Benedykt XVI podkreślił, że przedstawiciele religii w czasie pierwszego spotkania w Asyżu to właśnie chcieli podkreślić, by „sprzeciwiać się uciekaniu do przemocy z motywów religijnych”. Papież surowo skrytykował też szerzący się w świecie konsumpcjonizm i agnostycyzm. Podkreślił, że życie bez Boga, „uwielbienie mamony, posiadania władzy” prowadzi do ruiny dusz, do ruiny człowieka.
Najmocniejszym akcentem, ale i oczekiwanym, wystąpienia głowy Kościoła katolickiego, było odniesienie do ateistów. Wielu siedzących w bazylice podniosło wtedy oczy znad kartek, zdjęło okulary, ze skupieniem wpatrując się w twarz Papieża. A Benedykt XVI mówił z miłością: „Są w świecie osoby, którym nie został udzielony dar wiary, ale które jednak poszukują prawdy i Boga. Nie twierdzą oni, że żaden Bóg nie istnieje, ale cierpią z powodu Jego braku, poszukując tego co prawdziwe i dobre, wewnętrznie są na drodze ku Niemu. Są pielgrzymami prawdy i pokoju”. Zwracając się jednak do wyznawców religii, aby nie traktowali Boga jako własność (…). Papież podkreślił, że to od nas, wierzących, zależy, czy poszukujący, ateiści, znajdą Boga. „Dlatego celowo zaprosiłem przedstawicieli tej grupy na nasze spotkanie”.
Uczestnicy spotkania udali się na wspólny posiłek. Przy stole z Benedyktem XVI siedzi 16 osób m.in. Rowan Williamson, Rabin Rosen, prof. Bodei, filozof ateista oraz wnuk Mahatmy Gandhiego, przedstawiciel Kościoła Armeńskiego i buddystów. Menu jest proste - risotto z warzywami, sok owocowy i sałata. Po posiłku goście udadzą się do specjalnie przygotowanych pokoi na chwilę osobistej refleksji i modlitwy. Ok. 16.30 spotkają się wszyscy wokół Bazyliki Św. Franciszka.
Spotkanie w Asyżu budzi jednak dziś dziwne uczucia. Nie ze względów na wysuwane przez różne strony zarzuty o synkretyzm, pytania o misyjność chrześcijan i jej rolę i miejsce w tego typu wydarzeniu, bo jasnym jest że nie o to tu chodzi, ale o wspólny skarb, o pokój. Coś innego jednak może spędzać nam sen z powiek. Na spotkanie do Asyżu przyjechało dziś może niecałe tysiąc osób. Przygotowane przed bazyliką dolną sektory na dziesiątki tysięcy, sektory, które pękały w szwach kiedy przyjeżdżał tu Jan Paweł II, ale i Benedykt XVI w 2007 r., teraz świeciły pustkami. Ochrona, wolontariusze, nie mieli co robić. Ale ci którzy tu przyjechali, żyją „duchem Asyżu” od 25 lat, są prawdziwymi pielgrzymami pokoju. O historiach niektórych z nich będziemy pisać w następnych relacjach.
Joanna Bątkiewicz-Brożek
Musi nas dogłębnie niepokoić, że religia często motywuje przemoc - mówił Benedykt XVI w Asyżu. Zakończyła się pierwsza część spotkania w mieście Św. Franciszka
27.10.2011 14:10 GOSC.PL
Papież nawiązywał do różnych form przemocy w dzisiejszym świecie. Nacisk kładł na terroryzm, który często „jest motywowany religijnie”. „Religijny charakter ataków służy jako usprawiedliwienie bezlitosnego okrucieństwa (…) jako osoby religijne musi nas to dogłębnie niepokoić”. Benedykt XVI podkreślił, że przedstawiciele religii w czasie pierwszego spotkania w Asyżu to właśnie chcieli podkreślić, by „sprzeciwiać się uciekaniu do przemocy z motywów religijnych”. Papież surowo skrytykował też szerzący się w świecie konsumpcjonizm i agnostycyzm. Podkreślił, że życie bez Boga, „uwielbienie mamony, posiadania władzy” prowadzi do ruiny dusz, do ruiny człowieka.
Najmocniejszym akcentem, ale i oczekiwanym, wystąpienia głowy Kościoła katolickiego, było odniesienie do ateistów. Wielu siedzących w bazylice podniosło wtedy oczy znad kartek, zdjęło okulary, ze skupieniem wpatrując się w twarz Papieża. A Benedykt XVI mówił z miłością: „Są w świecie osoby, którym nie został udzielony dar wiary, ale które jednak poszukują prawdy i Boga. Nie twierdzą oni, że żaden Bóg nie istnieje, ale cierpią z powodu Jego braku, poszukując tego co prawdziwe i dobre, wewnętrznie są na drodze ku Niemu. Są pielgrzymami prawdy i pokoju”. Zwracając się jednak do wyznawców religii, aby nie traktowali Boga jako własność (…). Papież podkreślił, że to od nas, wierzących, zależy, czy poszukujący, ateiści, znajdą Boga. „Dlatego celowo zaprosiłem przedstawicieli tej grupy na nasze spotkanie”.
Uczestnicy spotkania udali się na wspólny posiłek. Przy stole z Benedyktem XVI siedzi 16 osób m.in. Rowan Williamson, Rabin Rosen, prof. Bodei, filozof ateista oraz wnuk Mahatmy Gandhiego, przedstawiciel Kościoła Armeńskiego i buddystów. Menu jest proste - risotto z warzywami, sok owocowy i sałata. Po posiłku goście udadzą się do specjalnie przygotowanych pokoi na chwilę osobistej refleksji i modlitwy. Ok. 16.30 spotkają się wszyscy wokół Bazyliki Św. Franciszka.
Spotkanie w Asyżu budzi jednak dziś dziwne uczucia. Nie ze względów na wysuwane przez różne strony zarzuty o synkretyzm, pytania o misyjność chrześcijan i jej rolę i miejsce w tego typu wydarzeniu, bo jasnym jest że nie o to tu chodzi, ale o wspólny skarb, o pokój. Coś innego jednak może spędzać nam sen z powiek. Na spotkanie do Asyżu przyjechało dziś może niecałe tysiąc osób. Przygotowane przed bazyliką dolną sektory na dziesiątki tysięcy, sektory, które pękały w szwach kiedy przyjeżdżał tu Jan Paweł II, ale i Benedykt XVI w 2007 r., teraz świeciły pustkami. Ochrona, wolontariusze, nie mieli co robić. Ale ci którzy tu przyjechali, żyją „duchem Asyżu” od 25 lat, są prawdziwymi pielgrzymami pokoju. O historiach niektórych z nich będziemy pisać w następnych relacjach.
Joanna Bątkiewicz-Brożek