We Fryburgu było wielkie święto. Pielgrzymi ściągali na niedzielną Mszę św. już w sobotę wieczorem.
Gdy papież wczoraj wjechał do Fryburga, na jego spotkanie wyszło ponad 20 tys. wiernych. Ulice tego pięknego miasta wypełniał kolorowy tłum, brawami i okrzykami witając Papieża Niemca. Jakże ogromny to był kontrast z Berlinem, gdzie czarna limuzyna z papieżem w środku mknęła ulicami stolicy Niemiec w eskorcie potężnych sił policji. Nikt go nie pozdrawiał, a wśród tych, którzy na skutek zatrzymania ruchu drogowego, musieli być świadkami takiego przejazdu, słyszało się wyłącznie złe lub złośliwe komentarze.
We Fryburgu było wielkie święto. Pielgrzymi ściągali na niedzielną Mszę św. już w sobotę wieczorem i ludzki strumień płynął nieprzerwanie przez całą noc w stronę lotniska pod miastem, gdzie było przygotowane miejsce tej wielkiej Liturgii. Według szacunków służb porządkowych, pomimo przejmującego zimna, ponad 5 tys. młodych ludzi postanowiło czuwać tam przez całą noc, czekając na papieża. I gdy o świcie, pierwsze promienie słońca przebiły mrok, wielu z nich zgromadziło się przy ołtarzu, aby starym kościelnym hymnem powitać dzień, który miał być dla nich tak niezwykły. W chwili, gdy papieski papamobil wjechał na lotnisko, czekało na Benedykta XVI czekała już 100 tys. wiernych, przybyłych z całych Niemiec, a także z zagranicy, przede wszystkim z pobliskiej Alzacji oraz ze Szwajcarii. Jak podała niemiecka telewizja, spośród nich 30 tys. to byli ludzie młodzi, którzy najgłośniej reagowali na pojawienie się papieża.
Niezwykła była sceneria tej Mszy św., której oprawę stanowiły nieodległe szczyty górskie Szwarcwaldu, a w centrum lotniska stał biały skromny, ale zarazem monumentalny ołtarz. Był on już używany w czasie papieskiej Mszy św. w 2006 r. w Monachium. Tym razem został ozdobiony rzeźbami z gotyckiego kościoła w Radolfzeller nad Jeziorem Bodeńskim. Wszystkie zgromadzenia liturgiczne w czasie tej pielgrzymki miały piękną oprawę muzyczną, ale takiego chóru jak we Fryburgu, w którym śpiewało 450 chórzystów, jeszcze nie słyszałem.
Benedykt XVI we fryburskiej homilii mówił, że Kościół w Niemczech będzie nadal błogosławieństwem dla ogólnoświatowej wspólnoty katolickiej, „jeśli pozostanie wiernie zjednoczony z Następcami świętego Piotra i apostołów”. Gdy pod palącym słońcem 100 tys. wiernych intonowało pod przewodnictwem papieża hymn ku czci Chrystusa, miałem wrażenie, że te słowa realizują się właśnie we Fryburgu.
Andrzej Grajewski
We Fryburgu było wielkie święto. Pielgrzymi ściągali na niedzielną Mszę św. już w sobotę wieczorem.
Gdy papież wczoraj wjechał do Fryburga, na jego spotkanie wyszło ponad 20 tys. wiernych. Ulice tego pięknego miasta wypełniał kolorowy tłum, brawami i okrzykami witając Papieża Niemca. Jakże ogromny to był kontrast z Berlinem, gdzie czarna limuzyna z papieżem w środku mknęła ulicami stolicy Niemiec w eskorcie potężnych sił policji. Nikt go nie pozdrawiał, a wśród tych, którzy na skutek zatrzymania ruchu drogowego, musieli być świadkami takiego przejazdu, słyszało się wyłącznie złe lub złośliwe komentarze.
We Fryburgu było wielkie święto. Pielgrzymi ściągali na niedzielną Mszę św. już w sobotę wieczorem i ludzki strumień płynął nieprzerwanie przez całą noc w stronę lotniska pod miastem, gdzie było przygotowane miejsce tej wielkiej Liturgii. Według szacunków służb porządkowych, pomimo przejmującego zimna, ponad 5 tys. młodych ludzi postanowiło czuwać tam przez całą noc, czekając na papieża. I gdy o świcie, pierwsze promienie słońca przebiły mrok, wielu z nich zgromadziło się przy ołtarzu, aby starym kościelnym hymnem powitać dzień, który miał być dla nich tak niezwykły. W chwili, gdy papieski papamobil wjechał na lotnisko, czekało na Benedykta XVI czekała już 100 tys. wiernych, przybyłych z całych Niemiec, a także z zagranicy, przede wszystkim z pobliskiej Alzacji oraz ze Szwajcarii. Jak podała niemiecka telewizja, spośród nich 30 tys. to byli ludzie młodzi, którzy najgłośniej reagowali na pojawienie się papieża.
Niezwykła była sceneria tej Mszy św., której oprawę stanowiły nieodległe szczyty górskie Szwarcwaldu, a w centrum lotniska stał biały skromny, ale zarazem monumentalny ołtarz. Był on już używany w czasie papieskiej Mszy św. w 2006 r. w Monachium. Tym razem został ozdobiony rzeźbami z gotyckiego kościoła w Radolfzeller nad Jeziorem Bodeńskim. Wszystkie zgromadzenia liturgiczne w czasie tej pielgrzymki miały piękną oprawę muzyczną, ale takiego chóru jak we Fryburgu, w którym śpiewało 450 chórzystów, jeszcze nie słyszałem.
Benedykt XVI we fryburskiej homilii mówił, że Kościół w Niemczech będzie nadal błogosławieństwem dla ogólnoświatowej wspólnoty katolickiej, „jeśli pozostanie wiernie zjednoczony z Następcami świętego Piotra i apostołów”. Gdy pod palącym słońcem 100 tys. wiernych intonowało pod przewodnictwem papieża hymn ku czci Chrystusa, miałem wrażenie, że te słowa realizują się właśnie we Fryburgu.
Andrzej Grajewski
We Fryburgu było wielkie święto. Pielgrzymi ściągali na niedzielną Mszę św. już w sobotę wieczorem.
Gdy papież wczoraj wjechał do Fryburga, na jego spotkanie wyszło ponad 20 tys. wiernych. Ulice tego pięknego miasta wypełniał kolorowy tłum, brawami i okrzykami witając Papieża Niemca. Jakże ogromny to był kontrast z Berlinem, gdzie czarna limuzyna z papieżem w środku mknęła ulicami stolicy Niemiec w eskorcie potężnych sił policji. Nikt go nie pozdrawiał, a wśród tych, którzy na skutek zatrzymania ruchu drogowego, musieli być świadkami takiego przejazdu, słyszało się wyłącznie złe lub złośliwe komentarze.
We Fryburgu było wielkie święto. Pielgrzymi ściągali na niedzielną Mszę św. już w sobotę wieczorem i ludzki strumień płynął nieprzerwanie przez całą noc w stronę lotniska pod miastem, gdzie było przygotowane miejsce tej wielkiej Liturgii. Według szacunków służb porządkowych, pomimo przejmującego zimna, ponad 5 tys. młodych ludzi postanowiło czuwać tam przez całą noc, czekając na papieża. I gdy o świcie, pierwsze promienie słońca przebiły mrok, wielu z nich zgromadziło się przy ołtarzu, aby starym kościelnym hymnem powitać dzień, który miał być dla nich tak niezwykły. W chwili, gdy papieski papamobil wjechał na lotnisko, czekało na Benedykta XVI czekała już 100 tys. wiernych, przybyłych z całych Niemiec, a także z zagranicy, przede wszystkim z pobliskiej Alzacji oraz ze Szwajcarii. Jak podała niemiecka telewizja, spośród nich 30 tys. to byli ludzie młodzi, którzy najgłośniej reagowali na pojawienie się papieża.
Niezwykła była sceneria tej Mszy św., której oprawę stanowiły nieodległe szczyty górskie Szwarcwaldu, a w centrum lotniska stał biały skromny, ale zarazem monumentalny ołtarz. Był on już używany w czasie papieskiej Mszy św. w 2006 r. w Monachium. Tym razem został ozdobiony rzeźbami z gotyckiego kościoła w Radolfzeller nad Jeziorem Bodeńskim. Wszystkie zgromadzenia liturgiczne w czasie tej pielgrzymki miały piękną oprawę muzyczną, ale takiego chóru jak we Fryburgu, w którym śpiewało 450 chórzystów, jeszcze nie słyszałem.
Benedykt XVI we fryburskiej homilii mówił, że Kościół w Niemczech będzie nadal błogosławieństwem dla ogólnoświatowej wspólnoty katolickiej, „jeśli pozostanie wiernie zjednoczony z Następcami świętego Piotra i apostołów”. Gdy pod palącym słońcem 100 tys. wiernych intonowało pod przewodnictwem papieża hymn ku czci Chrystusa, miałem wrażenie, że te słowa realizują się właśnie we Fryburgu.
Andrzej Grajewski