Obecny synod jest szansą na uzdrowienie Kościoła. Jest szansą na kształtowanie Kościoła na miarę Bożego ustanowienia – mówi w rozmowie z KAI bp. Andrzej Czaja, wyjaśniając w jaki sposób powinniśmy ten czas przeżywać, budując Chrystusowy a zarazem synodalny model Kościoła.
Temat obecnego synodu brzmi: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”. Zdefiniujmy co oznaczają te pojęcia.
Może lepiej nie używajmy określenia „Kościół synodalny”. Kościół jest Boży, Chrystusowy, jeden, święty, powszechny i apostolski. Godzi się nam zauważyć słowo „ku”. Chodzi o wskazanie kierunku rozwoju Kościoła, by był bardziej synodalny, to znaczy wspólnotowy. Papież ogłosił synod o synodalności Kościoła, czyli jak to wynika z samego pojęcia „synod”, o naszym podążaniu wspólną drogą. To podążanie stanowi konstytutywny wymiar Kościoła. W dokumencie Międzynarodowej Komisji Teologicznej pt. „Synodalność w życiu i misji Kościoła” mowa jest o synodalności jako szczególnym sposobie życia i działania Kościoła. Chodzi o funkcjonowanie Kościoła jako wspólnoty jednego my, świadomej tego, że jest jednością w Chrystusie, którą urzeczywistnia Duch Święty – jako jeden i ten sam w Chrystusie i w nas. Naszym zadaniem jest aktywny udział (participatio) – nasze zaangażowanie w rozwój tej wspólnoty (communio) i realizację powierzonej jej misji (missio) zbawienia rodzaju ludzkiego. Stąd te słowa-klucze synodu: communio, participatio, missio.
Chciałbym tu od razu dodać, że tę wczesnochrześcijańską wizję Kościoła jako „communio” przypomniał i rozwinął Sobór Watykański II, a w jej rozpropagowaniu jest także ogromna zasługa kard. Josepha Ratzingera. W słynnym wykładzie z Foggi z 1985 r. Ratzinger stwierdza, że choć w podstawowym dokumencie soboru w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele „Lumen Gentium” rozdział II nosi tytuł „Lud Boży”, błędem jest uznawanie tej kategorii za dominującą w soborowej refleksji o Kościele. Pokazuje, że pojęcie „communio” przenika całe nauczanie Soboru Watykańskiego II i jest zasadniczą kategorią interpretacyjną soborowej eklezjologii. Z tym pojęciem wiąże się postrzeganie Kościoła jako wspólnoty zamierzonej przez Boga, zakorzenionej w Bogu i prowadzącej do jedności z Bogiem. I tę optykę i diagnozę nadzwyczajny synod biskupów z 1985 r. wyraźnie uznał i potwierdził.
Ratzinger tłumaczy, że pojęcie „communio” w odniesieniu do Kościoła ma nade wszystko sens soteriologiczny, a nie socjologiczny. Wyjaśnia, że „Kościół jako communio oznacza wspólnotę człowieka z Bogiem i ludzi między sobą, która urzeczywistnia się w Chrystusie”. Tu jest zawarta istota tajemnicy Kościoła: Kościół to wspólnota w Chrystusie, która realizuje się w ten sposób, że stanowimy „communio sanctorum”, to znaczy wspólnotę mających udział w tzw. rzeczach świętych: w Bożej łasce i w Bożej prawdzie. Udziału tego dostępujemy w procesie zwiastowania i przyjmowania Bożego słowa oraz sprawowania i przyjmowania świętych sakramentów. I w tej perspektywie staje się od razu zrozumiałe, że Eucharystia jest „źródłem i szczytem komunii Kościoła”.
Zatem mówiąc o wspólnocie Kościoła mamy na uwadze bardzo bogatą rzeczywistość: żywą więź i zjednoczenie z Bogiem w Chrystusie, uczestnictwo wierzących w dobrach zbawienia, jedność między nimi za sprawą Ducha Świętego oraz powierzoną im misję zbawienia całego rodzaju ludzkiego. Rzecz jasna ta wspólnota jest ciągle w drodze ku coraz doskonalszej jedności. I właśnie o tym przypomina nam papież Franciszek i mobilizuje nas do świadomego podjęcia tego dzieła: ku większej wspólnotowości Kościoła.
W obecnym synodzie nie chodzi więc o refleksję, analizę aktualnej sytuacji Kościoła i przygotowanie dokumentów. Papież zaprasza nas do wstąpienia na drogę kroczenia razem, do wykonania bardzo konkretnego kroku w kierunku bardziej wspólnotowego przeżywania i funkcjonowania Kościoła, bez podziału na my i oni, my i wy. Mamy się nauczyć synodalności, jako zasady życia Kościoła. Najbliższe trzy lata będzie więc dobrze przeżywać jako czas swoistych warsztatów z zakresu synodalności Kościoła.
Najpierw - podczas diecezjalnego etapu konsultacji - mamy stanąć w prawdzie i dzielić się (w procesie wzajemnego słuchania) swoim widzeniem i doświadczeniem wspólnoty Kościoła. Na drugim poziomie dialogu będzie chodziło o podzielenie się tym, jak byśmy chcieli, żeby było, a nawet o jakim Kościele nam się marzy? Oczywiście, musimy też mieć odpowiednio przygotowanych ludzi, którzy będą właściwie kreować tego typu spotkania synodalne – zawsze z przywołaniem Ducha Świętego i zawsze w świetle Bożego słowa, a nie w oparciu o jakąś ludzką tylko dumkę, aby usłyszeć we wspólnym rozeznawaniu głos Bożego Ducha.