Obecny synod jest szansą na uzdrowienie Kościoła. Jest szansą na kształtowanie Kościoła na miarę Bożego ustanowienia – mówi w rozmowie z KAI bp. Andrzej Czaja, wyjaśniając w jaki sposób powinniśmy ten czas przeżywać, budując Chrystusowy a zarazem synodalny model Kościoła.
CBOS bada co jakiś czas, co myśli o Kościele elektorat poszczególnych partii politycznych. Wyniki są dramatyczne. Okazuje się, że na pytanie czy pozytywnie oceniasz działalność Kościoła, zdecydowana większość mówi tak, ale tylko jeśli chodzi o elektorat PiS. Tymczasem wyborcy wszystkich pozostałych partii oceniają Kościół negatywnie. Wynika stąd, że zaufanie do Kościoła straciła już połowa społeczeństwa. Jako główny motyw podawany jest sojusz Kościoła z partią rządzącą. Co na to Ksiądz Biskup?
Dialog z obecnym rządem jest dość kiepski, a wrażenie w społeczeństwie jest takie, jakby Kościół był na usługach partii, a partia na usługach Kościoła. To daleko idące uproszenie, ale tragiczne, bo skutkuje utratą autorytetu. Kilka lat temu mówiłem, że Kościół powinien inicjować dialog w społeczeństwie, że jest czas na jakiś okrągły stół. Obawiam się, że teraz nie ma na to już szans, bo Kościół postrzegany jest jako strona.
Jeszcze kilka lat temu spotykałem się raz z w roku z miejscowymi parlamentarzystami, ale okazało się to niemożliwe po 2015 r., gdyż kiedy ci z jednej opcji mówili, że przyjdą, to ci z drugiej odpowiadali, że nie przyjdą, bo nie mogą się z nimi spotkać. Nie byli w stanie przejść nad tymi waśniami, aby się spotkać na terenie kościelnym.
Dziś nawet lokalnemu politykowi nie jest po drodze zrobić sobie z biskupem zdjęcie. Przyjść i wypić kawę, jak najbardziej, ale tak, aby nie dowiedziały się o tym media, bo uważa, że to mu może zaszkodzić.
Stereotyp o sojuszu ołtarza z tronem ugruntował się m. in. dlatego, że Kościół milczał wobec kolejnych prób
psucia polskiej demokracji przez PiS.
Bezwzględnie tak. Ale milczenie to wynikało z tego, że nie było jednego głosu w Episkopacie. Niestety, my biskupi, w odniesieniu do życia społecznego, czy politycznego, jesteśmy bardzo zróżnicowani, żeby nie powiedzieć podzieleni.
Ale teraz w kwestii uchodźców Kościół zaczyna mówić własnym głosem. Czy nastąpił jakiś przełom?
Milczenie w tej sprawie byłoby dla nas kompromitacją. Ewangelia jest jednoznaczna: wobec przybyszów nie możemy udawać, że nie mamy żadnych zobowiązań. Aczkolwiek obecna sytuacja jest bardziej skomplikowana, gdyż mamy także do czynienia z cynicznym posługiwaniem się uchodźcami przez władze obcego państwa. Nie możemy więc lekceważyć prawa i obowiązku polskich władz do ochrony granic, do ochrony bezpieczeństwa państwa i obywateli.
Natomiast z drugiej strony na wszelkie sposoby powinniśmy tym ludziom organizować pomoc. Nie tylko poprzez Caritas. Winny się angażować rodziny chrześcijańskie, inne organizacje czy zwykli wierni. I to się dzieje, i to dobrze rokuje na przyszłość. Musimy się otworzyć na przybysza, kimkolwiek by on nie był, tym bardziej wtedy, kiedy zagrożone jest jego życie. I tu jest wielkie zadanie dla Kościoła: formowanie społeczeństwa do elementarnej otwartości na człowieka, tego który znajduje się w potrzebie.
Tymczasem bywa dość często, w różnych obszarach życia społecznego, że mylimy potrzebę zachowania naszej tożsamości z zamknięciem i błędnie rozumiemy postawę patriotyczną. I właśnie na tym polu Kościół powinien być dziś szczególnie aktywny: formacji i kształtowania otwartej tożsamości, czego wyraźnie domaga się Ewangelia.
Potrzeba też konkretnych rozmów z rządem. W kolejnych latach i dziesięcioleciach musimy przygotowywać się na przyjście wielu uchodźców. To ułuda, że budując mury uciekniemy od problemu narastających ruchów migracyjnych. Państwo powinno się zająć tworzeniem spójnej polityki migracyjnej. Formacja społeczeństwa i polityka migracyjna, to są dwa wielkie zadania jakie nas czekają.
Kościół w tym może pomóc. Tu na Opolszczyźnie mamy tradycję dużej otwartości. Gdyby jej nie było, a żyją tu i Polacy i Niemcy, to byśmy nie byli w stanie żyć ze sobą w zgodzie i pokoju. Sadzę, że dzięki temu Opolszczyzna może być w przyszłości takim terenem, gdzie znajdzie schronienie niejeden przybysz.
Dziękuję za rozmowę.