Świadectwa o doświadczaniu obecności Maryi w życiu i wyproszonych przez Nią łaskach.
„Maryja jest Matką Boga i naszą Matką, Matką potężną i litościwą, która gorąco pragnie napełnić nas niebieskimi łaskami.”
Maryja Wspomożycielka jest mi bardzo bliska. I to już od najmłodszych lat. Moja mama pochodzi z parafii salezjańskiej, jest byłą wychowanką salezjańską i zawsze mówiła o Maryi i czciła Maryję. W dzieciństwie lubiłam jeździć do babci i uczestniczyć w różnych uroczystościach salezjańskich – lubiłam słuchać jak orkiestra grała podczas Mszy Św. wtedy jako dziecko czułam, że całe niebo śpiewa….
Myślę, że tę maryjność wyniosłam z domu rodzinnego, do dziś pamiętam wspólne modlitwy, a szczególnie tą prostą modlitwę: „Maryjo Wspomożenie Wiernych – módl się za nami!”, przed obrazem Maryi Wspomożycielki, który rodzice otrzymali od ks. proboszcza w dniu ślubu.
Pamiętam, że pierwszą łaskę otrzymałam od Maryi w piątek przed naszą I Komunia Świętą, którą miałam z moją siostrą bliźniaczką. Nasz tato został porażony prądem i został cudownie uratowany przez Wspomożycielkę, chociaż odbiło to się na jego zdrowiu i prawie przez 2 lata ciągle przebywał w szpitalach. Następnie życie wróciło do normalności i tak jak w każdej rodzinie były radości i trudy dnia codziennego.
Po skończonym liceum zaczęłam się głębiej zastanawiać nad moim życiem: co w życiu chce robić i jakie jest moje powołanie…..? Skutecznie zagłuszałam głos powołania w moim sercu. Poszłam do pracy wmawiając sobie że służę ludziom, ale Pan Bóg postawił mi ludzi, który widząc moją wewnętrzną walkę wspierali mnie bym dobrze odczytała powołanie.
Pewnego dnia znalazłam nowennę do Ks. Bosko i zaczęłam gorliwie modlić się co mam zrobić z moim życiem. W parafii rozpoczęły się rekolekcje adwentowe był to dla mnie ważny czas by podjąć decyzję. Po rekolekcjach udałam się z moją siostrą do Częstochowy, która sama mi zaproponowała wyjazd. Chciałam przemodlić przed Maryją tą życiową decyzję i prosić o światło… Wychodząc z kaplicy, gdy zawierzyłam siebie i wszystko Maryi odczułam wewnętrzny pokój, że Ona nadal będzie kierować moim życiem i nie zawiodłam się. Po dwóch tygodniach wstąpiłam do Sióstr Salezjanek, by zostać Córką Maryi Wspomożycielki.
Osobiście czuję Jej wsparcie i ufam, że Ona pośredniczy w udzielanych mi przez Boga łaskach. Gdy ludzie proszą mnie o modlitwę to każdego oddaję Maryi. Powołam się tu na słowa Matki Marinelli Castagno, naszej byłej Przełożonej Generalnej: „Jestem przekonana, że nie ma Takiej CMW, która nie odczuwałaby mocno obecności Maryi przy sobie, nie wzywałaby Jej w trudnych momentach i nie zachęcałaby dziewczęta, aby modliły się do Niej.”
Pragnę też opisać łaskę , którą ostatnio otrzymałyśmy od Maryi jako wspólnota. Od wielu lat borykałyśmy się z problemem remontu naszego dachu, nie mogłyśmy zdobyć żadnych środków na jego remont. Wszelkie projekty były odrzucane, że nie spełniamy określonych wymogów. Jako wspólnota zawierzyłyśmy tę trudną sprawę Maryi Wspomożycielce i świętemu Józefowi i tak jak ks. Bosko nie mając pieniędzy rozpoczęłyśmy remont. Rok temu 24 maja wraz ze Wspomożycielką poprosiłyśmy ludzi dobrej woli o pomoc i się nie zawiodłyśmy. Remont w 2019 roku został zakończony. Dowodem na to jest ta strona, którą rok temu umieściłyśmy na Internecie: U sióstr salezjanek przecieka dach. Deszcz niszczy ich dom... "24 maj 2019 - Siostry mówią, że do wymiany dachu podchodzą trochę jak ks. Bosko do budowy bazyliki w Turynie. Z brawurową wiarą, że uda się wbrew..."
W głębi serca nie znajduje słów, by podziękować Maryi za tyle łask mi udzielonych. Od 7 lat nosiłam w sercu pragnienie, by pojechać do Turynu i osobiście podziękować Maryi za łaski udzielone podczas choroby mojego taty i że 24 sierpnia w sobotę w Jej miesięczne wspomnienie został powołany do Wieczności….
To pragnienie mogłam spełnić właśnie w styczniu tego roku, gdyż uczestniczyłam w Turynie w dniach Duchowości Rodziny Salezjańskiej i wtedy zwierzyłam Maryi Wspomożycielce na nowo tych wszystkich, których Bóg stawia na drodze mego życia. Potwierdzając słowa ks. Bosko: "Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda…"
Wiele też możemy się od Niej nauczyć, jeśli miałabym wskazać czego mnie uczy Maryja, bez wątpienia będzie to wiara i bezgraniczne zaufanie Bogu.
Mogłabym wymieniać wiele takich znaków uczynionych przez Maryję. Ważne jest jednak, by samemu mieć miłość do Maryi i trwać w relacji do Niej. Ona zawsze prowadzi do Jezusa. Warto szukać w swym życiu codziennym Jej obecności i zawierzać się.
s. Barbara Matyjak, salezjanka
Małgorzata Gajos