„Raport podsumowujący”, ogłoszony 22 lutego przez L’Arche International sugeruje, że Jean Vanier był kłamcą i manipulatorem, wykorzystującym swój duchowy autorytet dla przestępczego zaspokajania swych potrzeb seksualnych - na dodatek wyznawcą jakiejś chorej mistyki. Odnoszę jednak wrażenie, że dokument ten został stworzony zbyt pośpiesznie i nieco „na skróty”, bez jasnej metodologii, bez przeprowadzenia postępowania analogicznego do sądowego i bez prawa do obrony. Jestem przekonany, że potrzebna jest kontynuacja badań wokół tej postaci, która z jednej strony uczyniła tak wiele dobra, a z drugiej kryje w sobie jakąś wstrząsającą tajemnicę.
Jean Vanier wyraził wówczas publicznie ubolewanie z powodu zachowań o. Thomasa, dodając, że nie były mu one znane. Wyjaśniał, że „nie rozumie” tego co się stało i „nie chce osądzać”. Na tej podstawie Mourges sugeruje, że Jean Vanier przez większość życia mówił nieprawdę na ten temat. Nie bierze pod uwagę faktu, że Vanier, pomimo, że został poinformowany o wyroku jaki kongregacja wydała w sprawie o. Philippe, prawdopodobnie nie mógł tej wiedzy ujawnić, gdyż był związany tzw. sekretem papieskim. Sekret taki obowiązywał odnośnie do przebiegu procesów kanonicznych związanych z wykorzystywaniem seksualnym przez osoby duchowne, aż do zniesienia go przez papieża Franciszka jesienią 2019 r.
Zarzut, jaki w tym kontekście – moim zdaniem – można postawić Vanierowi, może dotyczyć faktu, że wiedząc o praktykach o. Thomasa z lat 50., dał mu pełną autonomię oraz nie kontrolował dostatecznie jego postępowania, kiedy był kapelanem l’Arche w Trosly-Breuil w latach 1964 – 1993. Jest to zarzut istotny, gdyż świadczyłby o zbagatelizowaniu wyroku władz kościelnych wobec o Thomasa i to wydanego na poziomie Stolicy Apostolskiej.
Jednak Mourges idzie znacznie dalej. Główne oskarżenie sformułowane w raporcie brzmi, że Jean Vanier, wierny swemu dawnemu kierownikowi duchowemu o. Philippe – i nadal będąc pod jego wpływem – sam praktykował potępione wcześniej perwersyjne działania mistyczno-seksualne. Miał to robić przez lata wykorzystując swój moralny autorytet oraz fakt zwierzchności wobec kobiet z l’Arche. Teza ta znajduje potwierdzenie w zeznaniach sześciu kobiet. Zarazem każda z nich oświadczyła, że nie dochodziło do współżycia seksualnego, ale miały miejsce inne „zachowania seksualne”, które w raporcie nie zostały przytoczone.
Teza o perwersyjnym wpływie o. Thomasa na Vaniera jest na tyle szokująca, że każdy sąd w takiej sytuacji powołałby świadków, mających własne obserwacje w zakresie relacji łączących Vaniera z o. Philippe. Tak się złożyło, że świadkiem ich relacji byłem także ja sam, bywając często w Trosly w latach 1987-91.
W oparciu o obserwacje – dotyczące ich wzajemnych relacji – powiedziałbym, że przede wszystkim bardzo wiele ich różniło i trudno jest mówić o wzajemnej zależności. Były to relacje dwóch silnych, w pewnym sensie, a nawet konkurujących ze sobą osobowości – nacechowane skrzętnie skrywanym napięciem.
O. Thomas był człowiekiem intrawertycznym, a jego myślenie miało charakter wybitnie spekulatywny. Ulubionym jego zadaniem było konstruowanie dość abstrakcyjnie brzmiących teorii, będących próbą łączenia myśli Tomasza z Akwinu z mistycyzmem różnych epok.
Jean miał odmienną osobowość i styl myślenia, był ekstrawertykiem o rozbudowanym języku gestów. Doktoryzował się z Arytotelesa, ojca europejskiego realizmu i realizmowi do końca pozostał wierny. Odległy był od jakiegokolwiek spirytualizmu czy mistycyzmu. Jako były oficer marynarki wojennej prezentował się jako człowiek twardo stąpający po ziemi. Mówił prosto i komunikatywnie, nawiązując wprost do Ewangelii. Jego konferencje i książki są w istocie współczesnym wykładem Ewangelii, ze szczególnym zwróceniem uwagi na rolę osób najsłabszych we wspólnocie Kościoła. Był zadeklarowanym rzecznikiem i obrońcą praw wszystkich osób słabych, niepełnosprawnych oraz wykluczonych. W nauczaniu Vaniera – w odróżnieniu od o. Thomasa – widać było olbrzymi wpływ Soboru Watykańskiego II, ze szczególnym naciskiem na eklezjologię komunii. Często nawiązywał do personalizmu w wydaniu Jana Pawła II. Obficie też korzystał z dorobku współczesnej psychologii. Stał się ważnym pomostem pomiędzy środowiskami kościelnymi a wieloma nurtami intelektualnymi współczesnej kultury.
Marcin Przeciszewski