Sprawa Jeana Vaniera: Pytania bez odpowiedzi

„Raport podsumowujący”, ogłoszony 22 lutego przez L’Arche International sugeruje, że Jean Vanier był kłamcą i manipulatorem, wykorzystującym swój duchowy autorytet dla przestępczego zaspokajania swych potrzeb seksualnych - na dodatek wyznawcą jakiejś chorej mistyki. Odnoszę jednak wrażenie, że dokument ten został stworzony zbyt pośpiesznie i nieco „na skróty”, bez jasnej metodologii, bez przeprowadzenia postępowania analogicznego do sądowego i bez prawa do obrony. Jestem przekonany, że potrzebna jest kontynuacja badań wokół tej postaci, która z jednej strony uczyniła tak wiele dobra, a z drugiej kryje w sobie jakąś wstrząsającą tajemnicę.

Jean okazywał zawsze szacunek wobec o. Thomasa, wynikający stąd, że zawdzięczał mu podstawy formacji teologicznej oraz, że to on właśnie wprowadził go w relacje z osobami upośledzonymi, co ukierunkowało jego dalsze życie. Jednak ludzie związani z o. Thomasem, narzekali często, że Vanier nie potrafi docenić jego wielkości i usuwa go w cień. Obaj mieli też inną koncepcję rozwoju l’Arche. O ile o. Thomas widział ten ruch jako skoncentrowany przede wszystkim wokół formacji duchowej, to dla Jeana miał to być ruch znacznie bardziej „świecki”, w postaci wspólnoty chrześcijańskiej stworzonej wokół osób z niepełnosprawnością intelektualną, ale otwartej na poszukujących czy przedstawicieli innych wyznań bądź religii.

Wyraźny dystans Jean przejawiał wobec „La Ferme”, wspólnoty założonej na terenie l’Arche w Trosly przez o. Thomasa, a składającej się z nieco egzaltowanych kobiet, zapatrzonych w swego założyciela. W jednej z rozmów ze mną przyznał nawet, że „coś mu tu nie gra”. A po śmierci o. Thomasa w 1993 r. całkowicie zmienił personalny skład „La Ferme”, reformując ją od samych podstaw.

Wspólne natomiast dla obu było przekonanie, że w samym centrum wspólnoty Kościoła, winni znaleźć się ubodzy i najsłabsi oraz, że mają oni ważną misję do spełnienia. I na tym gruncie zasadzała się ich współpraca.


Jean Vanier a kobiety

Tymczasem raport podaje, że Jean przez całe życie miał był wierny pseudo-mistycznym teoriom ukutym przez o. Thomasa, a ma o tym świadczyć przebadana przez Mourgesa korespondencja pomiędzy Jeanem a o. Thomasem (kilkaset odręcznych listów).

Jako koronny dowód na tę tezę historyk cytuje fragment jednego z listów o. Thomasa do Jeana: „Bądź ostrożny możesz modlić się z nią od czasu do czasu, ale w sposób ostrożny; z punktu widzenia zewnętrznego nie powinieneś pójść dalej niż św. Jan w Wieczerniku, i to w sposób bardzo dyskretny. (…) Nawet jeśli coś was skłania wewnętrznie, to zatrzymajcie się raczej na tej granicy, a nie idźcie dalej. Maryja chce w ten sposób sprawdzić wasze posłuszeństwo”.
Nie ma tam nic więcej, jak tylko rada, aby w towarzyszeniu duchowym kobiecie wyznaczyć wyraźne granice bliskości. Trudno jest więc traktować list ten jako „dowód w sprawie”.

W oparciu o wieloletnią znajomość powiedziałbym, że Jean, nawet gdyby chciał realizować swój popęd seksualny w grzeszny sposób, to nie potrzebowałby odwoływać się do jakiejś chorej mistyki. To nie było w jego stylu. Był atrakcyjnym, pełnym uroku i pociągającym, a zarazem wolnym mężczyzną, nie związanym żadnymi ślubami. Aby zapewnić sobie powodzenie u kobiet, nie potrzebował dodatkowego uzasadnienia. Zresztą powodzenie miał wielkie. Zawsze otaczało go grono kobiet – co przyznam – nawet mnie nieco irytowało. A to dlatego, że widziałem dość ostrą rywalizację między nimi, co nie stwarzało najlepszej atmosfery.

Wizja celibatu

Dla wyjaśnienia kontekstu sprawy warto zadać pytanie, jak Jean pojmował celibat, który dobrowolnie przyjął. Pierwszym i zasadniczym motywem tego wyboru – jak przyznawał – była solidarność z osobami z upośledzeniem umysłowym, z ich wielkim cierpieniem wynikającym stąd, że pomimo silnej emocjonalności i potrzeby bliskości, nie mogą one pozwolić sobie na realizację w sferze erotycznej. Wbrew różnorodnym nowoczesnym teoriom terapeutycznym, przyznającym osobom niepełnosprawnym intelektualnie taką możliwość, Vanier był zdecydowanym przeciwnikiem podejmowania życia seksualnego przez te osoby. Pomimo ich wielkiego cierpienia z tym związanego, wymagał od nich życia w czystości. Podkreślał, że w związki o charakterze seksualnym mogą wchodzić wyłącznie ci, którzy są w stanie stworzyć trwały związek zdolny do podjęcia odpowiedzialności za wychowanie potomstwa. Dostrzegał jakim jest to krzyżem dla osób upośledzonych, stąd w poczuciu solidarności sam gotów był także go nieść.

« 6 7 8 9 10 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Przeciszewski