„Raport podsumowujący”, ogłoszony 22 lutego przez L’Arche International sugeruje, że Jean Vanier był kłamcą i manipulatorem, wykorzystującym swój duchowy autorytet dla przestępczego zaspokajania swych potrzeb seksualnych - na dodatek wyznawcą jakiejś chorej mistyki. Odnoszę jednak wrażenie, że dokument ten został stworzony zbyt pośpiesznie i nieco „na skróty”, bez jasnej metodologii, bez przeprowadzenia postępowania analogicznego do sądowego i bez prawa do obrony. Jestem przekonany, że potrzebna jest kontynuacja badań wokół tej postaci, która z jednej strony uczyniła tak wiele dobra, a z drugiej kryje w sobie jakąś wstrząsającą tajemnicę.
Zbigniew Nosowski na łamach „Więzi” zdaje się to potwierdzać: „Okazuje się, że Jean Vanier winien jest – mówiąc językiem papieża Franciszka – nadużyć trojakiego rodzaju: seksualnych, władzy i sumienia. Będąc liderem Arki, w manipulatorski sposób wykorzystywał swój duchowy autorytet do celów seksualnych. Głęboko skrzywdził w ten sposób co najmniej sześć dorosłych kobiet (a może to być dopiero początek). Deformował sumienia osób korzystających z jego duchowych porad. I jeszcze na dodatek przez dziesiątki lat konsekwentnie nas okłamywał” – stwierdza.
Pozwolę sobie zachować zdanie odrębne. Nie uważam jakoby Jean był cynicznym człowiekiem, manipulującym tymi, którzy mu zaufali – celem osiągnięcia satysfakcji seksualnej. Nie wydaje mi się też, aby był człowiekiem o wielu twarzach, który nas wszystkich okłamywał. Dopuszczam jednak, że jego wizja celibatu nie była połączona z dostateczną ostrożnością i być może była ona niewłaściwie pojmowana. A skutkiem tego mogą być trwałe zranienia niektórych kobiet.
Sądzę, że potrzebne są dalsze, rzetelne i interdyscyplinarne badania dotyczące jego postępowania. Jean Vanier – jak się okazuje – był osobowością o wiele bardziej złożoną i skomplikowaną niż to dotąd wiedzieliśmy. Apelowałbym do międzynarodowych władz l’Arche, aby się tego podjęły, także przy pomocy Kościoła. Sądzę, że jakiś rodzaj postepowania kościelnego jest możliwy, pomimo, że prawo kanoniczne takich przypadków (dotyczących osób świeckich) nie ujmuje. Być może istnieje możliwość zainteresowania tą kwestią Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, która towarzyszy międzynarodowym ruchom apostolskim, a do takich należy l’Arche.
Zeznań kobiet zamieszczonych w „Raporcie podsumowującym” nie można podważać, aczkolwiek ich dalsza interpretacja rodzi pewne istotne pytania, co chciałem wykazać w tym tekście. Sądzę, że Jean Vanier był tak ważną postacią współczesnego Kościoła, a także na tyle istotnym autorytetem dla ludzi poszukujących a nawet niewierzących, że jego dorobku w zbyt szybki sposób nie powinno się dezawuować. Jestem przekonany, że wszystko, co powiedział i napisał wciąż pozostaje aktualne. Niezależnie od tego, że w pewnych sferach osobistego życia mógł się pomylić, zejść na manowce, a nawet wyrządzić wiele zła.
Marcin Przeciszewski