„Raport podsumowujący”, ogłoszony 22 lutego przez L’Arche International sugeruje, że Jean Vanier był kłamcą i manipulatorem, wykorzystującym swój duchowy autorytet dla przestępczego zaspokajania swych potrzeb seksualnych - na dodatek wyznawcą jakiejś chorej mistyki. Odnoszę jednak wrażenie, że dokument ten został stworzony zbyt pośpiesznie i nieco „na skróty”, bez jasnej metodologii, bez przeprowadzenia postępowania analogicznego do sądowego i bez prawa do obrony. Jestem przekonany, że potrzebna jest kontynuacja badań wokół tej postaci, która z jednej strony uczyniła tak wiele dobra, a z drugiej kryje w sobie jakąś wstrząsającą tajemnicę.
Możliwe było zwrócenie się również do władz kościelnych o wszczęcie badania z ich strony. Wiemy, że w przypadku osoby świeckiej (a taką był Vanier) karny proces kanoniczny nie jest możliwy, gdyż naruszenie 6. przykazania przez osobę świecką nie jest obłożone karami kanonicznymi. Jednakże – jak wskazują choćby wytyczne polskiego Episkopatu – możliwe jest rozpoczęcie postępowania, celem zbadania i wyjaśnienia sprawy.
Raport nie daje odpowiedzi dlaczego tego nie zrobiono i pomimo istniejących dwóch oskarżeń (druga kobieta z zarzutami zgłosiła się w początkach 2019 r.) żaden sąd nie został uruchomiony. Tymczasem w maju 2019 r. Jean zmarł, a dalszą pracę powierzono prywatnej, brytyjskiej komercyjnej firmie: GCPS Consulting. A skoro żadna komercyjna firma nie może przeprowadzić postępowania procesowego, to ograniczyła się ona do rozpisania szeroko zakrojonej ankiety celem pozyskania kolejnych zarzutów z tej sfery wobec Vaniera.
Zaangażowała też ona młodego historyka z Uniwersytetu Paul Valery w Montpellier, by przebadał korespondencję pomiędzy Jeanem Vanier a o. Thomasem Philippe OP, jego duchowym kierownikiem w czasach młodości, a do 1993 kapelanem l’Arche w Trosly-Breuil. Założono bowiem, że Jean mógł molestować kobiety pod jego wpływem.
Jeśli chodzi o ankietę GCPS Consulting, to została ona wysłana do byłych członków bądź odpowiedzialnych w l’Arche oraz ekspertów. Jej zakres tematyczny był niezwykle szeroki, a skoncentrowana została wokół 3 tematów: relacji między Jeanem Vanier a kilkoma kobietami, relacjom pomiędzy Vanierem a o. Thomasem Philippe OP oraz postawie Vaniera wobec sytuacji wykorzystywania, jakie mu zostały przedstawione.
Jednak wątpliwość – i to poważną – rodzi fakt, że nie została ujawniona szczegółowa metodologia towarzysząca ankiecie. Nie dowiadujemy się jakie konkretnie pytania zostały w niej postawione i jaki miały one charakter: czy otwarty czy zawierający jakieś ukierunkowujące fakty bądź sugestie. W raporcie nie pada nazwisko żadnego socjologa, który mógłby zgodnie z obowiązującymi standardami przygotować ankietę. A wydaje się, że ankietę na tak delikatny temat winien opracować międzydyscyplinarny zespół ekspertów, który później dokonałby jej analizy. Tymczasem bez szczegółowej znajomości metodologii przeprowadzonego badania oraz znajomości kwalifikacji osób zaangażowanych do tej pracy, nie sposób jest ocenić jego rzetelności.
Wynikiem ankiety było m.in. otrzymanie świadectw sześciu kobiet, domniemanych ofiar, spośród których z pięcioma przeprowadzono rozmowy. W raporcie czytamy, że „każda z tych kobiet zeznała, że Jean Vanier inicjował z nimi zachowania seksualne, zazwyczaj w kontekście towarzyszenia duchowego”, a ponadto, że „Niektóre z tych kobiet zostały głęboko zranione przez te doświadczenia, a Vanier prosił każdą z tych kobiet o zachowanie tych wydarzeń w sekrecie. Kobiety te nie miały wcześniejszej wiedzy na temat swoich wzajemnych doświadczeń, a mimo to każda z nich zeznała podobne fakty związane z bardzo niezwykłymi duchowymi czy też mistycznymi tłumaczeniami używanymi do tego, aby usprawiedliwić te czynności seksualne”. Ich zeznania obejmują okres lat 1970–2005, a więc długi czas.
Nie sposób jest zakwestionować prawdziwości uzyskanych świadectw, ale wiemy, że do normalnego postępowania procesowego w takich sprawach, zakwalifikowane mogą być zeznania osób, które zostały przebadane przez psychiatrę, orzekającego, że nie mają one np. tendencji do konfabulacji, co mogłoby rzutować na treść zeznań. Pytanie, czy takim badaniom poddane zostały wspominanie kobiety. W raporcie nie ma na ten temat ani słowa.
Marcin Przeciszewski