„Raport podsumowujący”, ogłoszony 22 lutego przez L’Arche International sugeruje, że Jean Vanier był kłamcą i manipulatorem, wykorzystującym swój duchowy autorytet dla przestępczego zaspokajania swych potrzeb seksualnych - na dodatek wyznawcą jakiejś chorej mistyki. Odnoszę jednak wrażenie, że dokument ten został stworzony zbyt pośpiesznie i nieco „na skróty”, bez jasnej metodologii, bez przeprowadzenia postępowania analogicznego do sądowego i bez prawa do obrony. Jestem przekonany, że potrzebna jest kontynuacja badań wokół tej postaci, która z jednej strony uczyniła tak wiele dobra, a z drugiej kryje w sobie jakąś wstrząsającą tajemnicę.
Mogę powtórzyć w ślad za biskupem Gérardem Daucourt, ekumenicznym doradcą wspólnot Arki i „Wiary i Światła”, że „dobro, które mi Jean wyświadczył, podobnie jak moim przyjaciołom i tysiącom innych osób, jest ogromne i trwałe”. Przy nim i we wspólnotach „Wiara i Światło” doświadczyłem znacznie głębiej czym w istocie jest Kościół. Jest wspólnotą miłosierdzia i nadziei, świętowania, przebaczenia i posługi, wspólnotą łączącą ubóstwo i bogactwo jej członków, którzy wzajemnie siebie potrzebują, aby móc wzrastać i iść naprzód. Podobnie jak bp Daucourt powiem, że „Jean doprowadził mnie do serca Ewangelii i pozwolił mi w nim trwać. Jestem mu za to ogromnie wdzięczny i wdzięczność tę zachowam”.
Kolejny etap współpracy z Jeanem Vanier, to lata 1986 – 1991, kiedy nieoczekiwanie zostałem powołany do międzynarodowej rady ruchu „Wiara i Światło”. Byłem członkiem ścisłego, 4-osobowego kierownictwa ruchu (tzw. biuro wykonawcze rady), składającego się z Jeana Vanier jako współzałożyciela, Marie- Hélène Mathieu, koordynatora międzynarodowego, mnie jako jej zastępcy oraz Marie Vincente de Séverac, sekretarza generalnego. Spotykaliśmy się 3 – 4 razy do roku na kilkudniowych obradach, zazwyczaj u Jeana w Trosly-Breuil (kolebce l’Arche). A szczególną moją misją była implantacja wspólnot w Europie środkowo-wschodniej. Osobny artykuł mógłbym napisać na temat ich zakładania w ZSRR, po rekolekcjach jakie Jean wygłosił w Moskwie i Petersburgu. Owocem ich było powstanie „Wiary i Światła” na gruncie Kościoła prawosławnego, w czym wydatnie pomógł także o. Aleksander Mień, charyzmatyczny duszpasterz moskiewskiej inteligencji, z którym blisko wówczas wraz z Jeanem współpracowaliśmy.
Jednocześnie zajmowałem się organizowaniem tłumaczeń książek Jeana na polski oraz przekonywaniem polskich wydawnictw do ich wydawania. A w 1992 r. – wraz z Piotrem Wierzchosławskim - udało mi się stworzyć polską wersję kwartalnika „Ombres et Lumière” (Światło i Cienie), pisma osób niepełnosprawnych, ich rodzin i przyjaciół, gdzie byłem przez pewien czas redaktorem naczelnym.
Te lata były dla mnie czasem bliższego poznania Jeana, wielogodzinnych z nim rozmów, a także przyjrzenia się życiu l’Arche. Przy tym również obserwacji relacji jakie łączyły Jeana z o. Thomas’em Philippe OP, kapelanem Arki. Sądzę, że to wszystko uprawnia mnie do postawienia kilku pytań wobec „Raportu podsumowującego”.
Pytania bez odpowiedzi
Pierwsze brzmi: dlaczego, kiedy w 2016 r. wpłynęło pierwsze oskarżenie nt. Jeana ze strony wykorzystywanej przezeń kobiety, zgłoszenie to nie zostało przekazane do wymiaru sprawiedliwości, co jest zwykłym obowiązkiem prawnym. Wszczęto wyłącznie postępowanie wyjaśniające w ramach Arki, podczas którego Jean miał oświadczyć, że bliskie relacje miały miejsce, ale miały one charakter wzajemny. Ale skoro kobieta twierdziła, że została wykorzystana i zraniona, to należało iść do prokuratury. Choć sama kobieta nie chciała ponoć tego zrobić, mogły to uczynić władze l’Arche . Jeśli postępowanie przed francuskim wymiarem sprawiedliwości rozpoczęłoby się w 2016 r. - to na drodze normalnego procesu z udziałem obrony, zostałaby orzeczona wina Jeana, bądź zostałby on uniewinniony. Mógłby on zostać normalnie przesłuchany, gdyż zdrowie jak i zdolności intelektualne wówczas mu na to pozwalały.
Marcin Przeciszewski