Dokładnie 100 lat temu u wybrzeży Irlandii zatonął luksusowy transatlantyk Lusitania, trafiony torpedą przez niemieckiego U-boota. Zginęło ok. 1200 osób. Jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń I wojny światowej do dziś owiane jest tajemnicą.
Bedford Lemere & Co / CC 1.0 Przyczyna zatonięcia Lusitanii do dziś nie została wyjaśniona. Większość znawców zgadza się, że trafienie pojedynczym pociskiem nie powinno było posłać statku na dno ze względu na jego mocną konstrukcję. Pojawiły się teorie spiskowe - jako źródło drugiej eksplozji wskazywano przewożoną na pokładzie amunicję, proszek aluminiowy (do nabijania pocisków) lub pył węglowy. Według innych teorii torpeda mogła spowodować wybuch bomby domowej roboty, rzekomo wniesionej na pokład przez trzech niemieckich pasażerów na gapę, albo też konstrukcja kadłuba okazała się słabsza, niż deklarowali inżynierowie. Niektórzy twierdzą, że rząd brytyjski celowo wystawił Lusitanię na niebezpieczeństwo, m.in. nie dając jej eskorty znajdujących się w pobliżu brytyjskich okrętów wojennych, by tragedia pasażerów, w tym 128 Amerykanów, skłoniła neutralne dotąd USA do zaangażowania się w wojnę po stronie ententy.
Ze względu na na to, że do dziś wrak leży na dnie na uszkodzonej burcie, kadłub uległ daleko idącemu rozkładowi, a część dokumentów jest nadal utajniona, szanse na poznanie prawdy są dziś niewielkie.