Dokładnie 100 lat temu u wybrzeży Irlandii zatonął luksusowy transatlantyk Lusitania, trafiony torpedą przez niemieckiego U-boota. Zginęło ok. 1200 osób. Jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń I wojny światowej do dziś owiane jest tajemnicą.
Americasroof / CC 1.0 Spośród ok. 1960 osób na pokładzie ocalało niewiele ponad 760 - wśród nich Amerykanka Barbara McDermott, wówczas dwudziestoletnia, która podróżowała z matką. "Byłam w jadalni, na górnym pokładzie, i tylko dzięki temu żyję - mama po prostu wyciągnęła mnie na zewnątrz. (...) Pamiętam huk eksplozji. (...) Widziałam ludzi wstających nagle od stołów" - opowiadała.
Wśród ocalałych był również amerykański producent samochodów Charles Jeffery. "Byłem w palarni, gdy rozległa się eksplozja, która zatrzęsła całym statkiem. Zacząłem tonąć wraz z nim, dokoła ludzie próbowali utrzymać się na wodzie. (...) Z pięciu osób zasiadających przy moim stole (w jadalni) przeżyłem tylko ja" - napisał w relacji, która ukazała się w prasie dwa dni po katastrofie. Po powrocie do USA sprzedał firmę i resztę życia spędził na emeryturze.