Słowa Najważniejsze. W I czytaniu

« » Styczeń 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
  • Inny Kalendarz

Niedziela 21 stycznia 2024

ks. Robert skrzypczak

|

21.01.2024 00:00 GN 03/2024 Otwarte

Nawrócenie jak uderzenie do głowy

Zdecydowała o tym wiadomość o uwięzieniu Jana. Uderzenie w proroka postawiło temu światu diagnozę. Jezus na jednej szali położył świat, a na drugiej ludzką duszę, i to dusza okazała się dla Niego bardziej wartościowa. „Cóż za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16,26). Jak się okazuje, dla Boga sposobem na uratowanie reputacji tego świata jest nawrócenie grzesznika. Święty Paweł nie miał złudzeń: na tym świecie nie ma niczego pilniejszego do załatwienia, jak ratowanie dusz: „Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1 Kor 9,16). Jak się ma dzisiejszy Kościół, a przynajmniej jego główny nurt myślenia, do powyższych stwierdzeń? Świat znajduje się w opłakanym położeniu, kiedy sprzedawcy przestają wierzyć w swoje produkty, a żołnierze nie palą się do sprawy, o którą powinni walczyć.

Nawrócenie oznacza całkowitą zmianę kierunku, w którym idziemy, pod wpływem zadziałania łaski z wysoka. Wyobraźmy sobie, że biorę do ręki piłkę i puszczam ją po podłodze przez środek sali. Z pewnością potoczyłaby się po linii prostej, chyba że jakaś zewnętrzna siła zmieniłaby jej kierunek. Kiedy człowiek prowadzi swoje życie w stronę egoizmu, rozwiązłości i pychy, nie zejdzie z tej drogi, o ile jakaś siła wyższa nie wpłynie na niego z zewnątrz. Na tym właśnie polega działanie łaski – dzięki niej poznajemy rzeczy, o których wcześniej nie wiedzieliśmy. Nawrócenie jest darem od Boga, przypływem nowych sił, przeniknięciem ducha człowieka Duchem Bożym i zwróceniem całej osobowości ku Chrystusowi. Wielu ludzi szuka Boga, choć nie są tego świadomi. Jak pisał kard. Newman: „Wiedziałem, że Kościół jest prawdziwym Kościołem, ale nie wiedziałem, że to wiem”. Nieraz długo trzeba czekać, aż coś w człowieku drgnie, ponieważ niektórzy Pana Boga umieszczają na liście spraw nieistotnych. „Pozdrawiamy się, ale ze sobą nie rozmawiamy” – mawiał o Bogu Wolter. Aż dojdzie do nagłego poderwania się. I wtedy jedni natychmiast porzucają sieci, inni zostawiają ojca wraz z najemnikami, by pójść za Chrystusem. Kardynał Eijk z Holandii mówi z przekonaniem, że nawrócenia nowych pokoleń Europejczyków – choć dziś wydaje się to mrzonką – należy spodziewać się jako czegoś, co nastąpi w swoim czasie, w sposób spektakularny, z dnia na dzień.

Powód potrzeby nawrócenia się ludzi do Boga wpisany jest niejako w decyzję Chrystusa o powołaniu na apostołów rybaków. Ci ludzie po wyglądzie powierzchni jeziora potrafią ocenić, w którym miejscu bierze ryba. Wiedzą, że człowiek potrzebuje wybić się ponad własną powierzchowność. Jak ryba, musi być złowiony na wędkę Bożej miłości i pociągnięty w górę. Z nawróceniem bywa jak z winem. Można wypić dziesięć kieliszków i nic nie poczuć, a potem nagle uderza ci do głowy.

Andrzej Macura

|

21.01.2024 00:00 GN 03/2024 Otwarte

Bóg chętnie przebacza

To każdego chrześcijanina i to, które można nazwać wezwaniem do wypełnienia „misji specjalnej”. Tak jest zwłaszcza w historii Jonasza. Bóg wysyła go do pogańskiej Niniwy. Ma, grożąc zburzeniem miasta, wezwać mieszkańców do nawrócenia. I o dziwo, owi poganie potraktują słowa proroka na serio. Licząc na Boże zmiłowanie, zaczną pokutę. A Bóg, widząc ich postawę, ulituje się nad nimi.

O tym słyszymy w czytanym dziś fragmencie. Cała opowieść jest dużo barwniejsza. Wcześniej Jonasz usiłował uciekać przed Bogiem. Z powodu burzy zepchnięty ze statku w morskie odmęty i połknięty przez rybę, został po trzech dniach wyrzucony na brzeg. I dopiero wtedy, ponaglony przez Boga, zdecydował się wypełnić swoją misję. Sprawy potoczą się jednak inaczej, niż się spodziewał. Jonasz rozgniewa się więc na Boga za to, że miasto nie zostało zniszczone, bo Bóg się nad nim zlitował. Groźby proroka się nie spełniły. Pan Bóg nie obraża się na Jonasza, ale pomaga mu zrozumieć swoje postępowanie w historii z krzewem, który dawał mu cień za dnia, a w nocy nagle usechł. „Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?” – tłumaczy Pan Bóg Jonaszowi.

Opowieść ta pokazuje, jak pokrętne może być ludzkie myślenie. Bardziej niż na dobru bliźnich zależy nam nieraz na poczuciu bycia wielkimi i ważnymi. Historia ta ukazuje też piękny obraz Boga, który wcale nie chce karać ludzi, ale upominając, cierpliwie czeka na ich nawrócenie. I chętnie przebacza nawracającym się. Postępuje tak nie tylko wobec „swoich”, ale okazuje miłosierdzie również tym, którzy, jak niniwici, jeszcze Go nie poznali. To dla wszystkich, zwłaszcza tych, którzy w życiu pobłądzili, wielka nadzieja: Bóg naprawdę nie chce śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i miał życie (por. Ez 18,23).

ks. Tomasz Jaklewicz

|

21.01.2024 00:00 GN 03/2024 Otwarte

Najwyższy czas!

1. Żonaci, jakby byli nieżonaci, płaczący, jakby nie płakali, radujący się, jakby się nie radowali itd. Brzmi to jak postulat dystansowania się od rzeczywistości, powstrzymania się od zaangażowania w życie. Czy jednak chrześcijanin powinien kochać, radować się czy płakać na niby? Kluczem do zrozumienia przesłania apostoła są dwa krótkie zdania, które pełnią rolę stylistycznej klamry: „czas jest krótki” oraz „przemija bowiem postać tego świata”. Paweł zaprasza nas do spojrzenia na sprawy naszego życia z perspektywy życia wiecznego. To zmienia wszystko. Cel ostateczny relatywizuje cele pośrednie.

2. „Czas jest krótki”. Paweł używa tu słowa kairos, które oznacza moment, w którym osiąga się cel, to czas łaski, spełnienia. Można to zdanie rozumieć najpierw tak, że czas, który daje nam Bóg na dotarcie do celu wiecznego, płynie szybko. Lub nieco inaczej – że czas paruzji, czyli czas nadejścia Pana, jest bardzo blisko. Sens moralny przesłania jest w obu przypadkach ten sam. Nie mamy zbyt wiele czasu, więc nie marnujmy go na to, co nie prowadzi do zbawienia. Musimy dobrze wypełnić czas naszej ziemskiej wędrówki tym, co nas przybliża do Boga. Kościół pierwotny żył pod „wysokim eschatologicznym napięciem”. Miał tak silne przekonanie o bliskości końca czasów, że Paweł musiał czasem apelować do chrześcijan, aby nie próbowali spekulować na temat końca świata i nie porzucali zwykłych obowiązków w imię oczekiwania na rychły koniec.

3. „Przemija bowiem postać tego świata”. To jedno z tych biblijnych zdań, które weszły na stałe do kanonu języka filozofii, literatury i sztuki. Wszystko przemija i ten fakt budzi lęk oraz spontaniczny bunt. Chcemy, by to, co dobre, piękne i prawdziwe, trwało. Tymczasem tak wiele spraw, osób, wydarzeń, które były naszą radością, szybko i – jak się wydaje – bezpowrotnie przeminęło. Nadzieja chrześcijańska uczy inaczej. Jej punktem odniesienia jest Bóg, Najwyższe Dobro. To, co dobrego spotyka nas tu i teraz, jest zapowiedzią, przedsmakiem tego, co nadchodzi. W tym sensie mamy zachować dystans do tego, co się dzieje w czasie naszego życia. Czyli mamy kochać tych, którzy są nam podarowani do kochania, ale nie tak mocno, aby ta miłość przesłoniła nam Boga – Miłość. Mamy prawo płakać, ale nie tak mocno, by popaść w rozpacz. Mamy prawo się radować, ale nie tak mocno, by uwierzyć, że to radość doskonała i największa. Mamy prawo kupować rzeczy i cieszyć się nimi, ale ze świadomością, że w porównaniu z „niebieskim dziedzictwem” są niewiele warte. Chodzi więc o wewnętrzną wolność. Do niczego i nikogo nie powinniśmy się przywiązywać tak mocno, że wygaśnie oczekiwanie na więcej. Przy czym nie chodzi o to, aby podkręcać swoje apetyty i gasić je kupowaniem, przyjemnościami czy bogaceniem się. Chodzi o mądrą świadomość tymczasowości ogrodu ziemskich rozkoszy. Nie chodzi o to, aby tłumić pragnienie, ale je formować, oczyszczać i kierować w stronę Boga. Żyjąc, tracimy życie, aby wejść w Życie.