Słowa Najważniejsze. W I czytaniu

« » Październik 2023
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
  • Inny Kalendarz

Niedziela 1 października 2023

Andrzej Macura


|

01.10.2023 00:00 GN 39/2023 Otwarte

Nieważne,
jaką masz opinię


Ez 18, 25-28

Tak mówi Pan Bóg: «Wy mówicie: „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny”. Słuchaj jednakże, domu Izraela: Czy mój sposób postępowania jest niesłuszny, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne?

Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił. A jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze».

 

Jednocześnie Ezechiel prostował myślenie Izraela, obalał obowiązujące w jego społeczności schematy. Fragment, który słyszymy tej niedzieli, dotyczy właśnie jednego z nich. „Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom” – mawiali, co oznacza, że Bóg nie zsyła kary na winnych, ale na ich potomków – synowie cierpią za grzechy ojców. Z tym przekazem polemizuje w 18 rozdziale swojej księgi Ezechiel. Bo takie myślenie zwalnia z refleksji nad własnym postępowaniem: spotkała mnie kara, ale to przecież nie ja grzeszę, grzeszyli ojcowie. Wzmacnia też poczucie bezkarności w dopuszczających się nieprawości – nie muszę się martwić, niech martwią się moi potomkowie. Przede wszystkim zaś w zakamuflowany sposób zarzuca Bogu, że jest On niesprawiedliwy, więc nie warto wchodzić z Nim w jakieś układy. Prorok w swoim wywodzie sprzeciwia się przekonaniu, że grzechy człowieka dotąd prawego należy traktować jako nieistotne potknięcie, a prawe czyny grzesznika w żaden sposób nie wpływają na jego życie. 


Skąd my to znamy? To schemat nieraz obowiązujący i w naszych społeczeństwach. Dobra opinia – w oczach innych i własnych – zwalnia z obowiązku przestrzegania przykazań. Przecież ja jestem taki święty, to czasem mogę sobie pozwolić na nieświęty wybryk! Z kolei ten, kto ma złą opinię, nie jest w stanie pozbyć się przyklejonej łatki. 


A Bóg przez Ezechiela mówi, że On ocenia inaczej: że nie jest ważne, jaki byłeś kiedyś, ale ma znaczenie, jaki jesteś dziś. To mocne wezwanie dla przekonanych o własnej doskonałości, by nie przestawali pytać o swoją prawość. A jednocześnie wielka nadzieja dla tych, którzy chcą się nawrócić: dla Boga nie przeszłość się liczy, ale tu i teraz.

ks. Tomasz Jaklewicz


|

01.10.2023 00:00 GN 39/2023 Otwarte

Braterstwo chrześcijańskie


Flp 2, 1-11

Bracia: Jeśli jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakieś uczestnictwo w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie – dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich.

To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie.

Koniec krótszej perykopy.

On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, by na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej.

Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca.

 

1. Wspólnota Kościoła jest w założeniu jedną wielką rodziną. Więzi w tej rodzinie powstają na bazie wspólnej wiary oraz zrodzonych z niej dążeń, miłości do Chrystusa i napełnienia tym samym Duchem. Dlatego braterstwo w wierze jest czymś zasadniczo innym niż ogólnoludzkie braterstwo wynikające z samego faktu bycia człowiekiem. W imię ogólnoludzkiego braterstwa szafuje się często hasłem „Kościoła dla wszystkich”. Papież Franciszek wyjaśnia: „Kościół jest otwarty dla wszystkich, ale istnieją przepisy, które regulują życie wewnątrz Kościoła. A ten, kto jest wewnątrz, zgadza się z prawodawstwem”. Kard. Ryś dopowiada: „Każdy jest zaproszony do tego (!) Kościoła, a nie do czegoś, co jest bezkształtne, co jest jakąś magmą, którą można sobie swobodnie kształtować”. Tak więc Kościół zaprasza wszystkich, ale do środka wchodzą tylko ci, którzy przyjmują chrzest i wynikający z wiary styl życia. Benedykt XVI mówi całkiem jasno: „Chrześcijaństwo jest z samego założenia i ze swej istoty nie tylko usuwaniem granic, lecz także ono samo ustanawia nową granicę – tę, która dzieli chrześcijan i niechrześcijan. Braćmi w ścisłym tego słowa znaczeniu są więc tylko chrześcijanie, pozostali są w stosunku do nich »oiekso« – »stojącymi na zewnątrz«. Tylko takie ograniczone użycie pojęcia brata jest chrześcijańskie, usunięcie tej granicy ma posmak oświeceniowy”. Papież teolog dodaje zarazem: „Wyodrębnienie chrześcijańskiej wspólnoty braterskiej nie zmierza do tworzenia ezoterycznego kółka, stanowiącego cel sam w sobie, lecz ma służyć całości. Chrześcijańska wspólnota braterska nie jest przeciw całości, lecz za całością. Chrześcijańskie braterstwo realizuje swoje zobowiązanie przede wszystkim przez misję, przez agape i przez cierpienie”. 



2. Druga część czytania to słynny hymn o kenozie (uniżeniu) Chrystusa. Sławi on pokorę Syna Bożego, który przez swoje wcielenie i krzyż uniżył się jak sługa, aby dotrzeć do człowieka zagubionego w grzechu i śmierci. To jest model miłości, którą zostawił nam Pan. Jak to się ma do pierwszej części czytania? Paweł pokazuje, że nie zbudujemy jedności braterskiej Kościoła przez uleganie marzycielskim wizjom świata bez podziałów. Jedność Kościoła jest możliwa tylko przez pokorne odtwarzanie w naszym życiu drogi Jezusa. Jak podkreślał Benedykt XVI: „Możemy mieć wspólne dążenia tylko wtedy, gdy Pan jest naszym wspólnym sensem, podstawą naszej jedności. Przy użyciu naszych własnych zasobów nie możemy zachować jedności. Nie musimy dopiero tworzyć Kościoła, nie musimy wymyślać Chrystusa. On już jest z nami i zbudował swój Kościół. Jeśli dzielimy Jego sposób myślenia, to wkraczamy w ten powszechny Kościół. Dlatego ważne jest, abyśmy nie wymyślali naszej prywatnej wiary, ale wierzyli razem w wielkiej wspólnocie, która jako jedyna jest gwarancją sięgnięcia poza granicę śmierci”. W kontekście obecnego synodu, obaw i nadziei z nim związanych, słowa te nabierają wyjątkowej aktualności.

ks. Robert skrzypczak


|

30.09.2023 18:15 GN 39/2023 Otwarte

Arcykapłani i nierządnice


Mt 21, 28-32

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: «Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi».

Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć».

 

Biorą oni udział w wyścigu o pierwszeństwo do królestwa niebieskiego. Wydaje się, że szanse na zwycięstwo leżą po stronie tych pierwszych – reprezentują oni świat religijny, mają wykształcenie teologiczne, zajmują wysokie miejsca w hierarchii społecznej. Drudzy wydają się w tej rywalizacji bez szans, kto się wstawi za prostytutką? Kto udzieli poparcia budzącemu pogardę człowiekowi przywiązanemu do grzechów? Jakie kwalifikacje moralne mają ci ludzie, że w ogóle ośmielają się zbliżać do Jezusa i liczyć na jakieś względy u Mesjasza, który – jak wieścił Jan Chrzciciel – oddzieli pszenicę od plew. Kto jest ziarnem, a kto plewą, to powszechnie wiadomo. Tymczasem Jezus ostrzega: „Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego”. Nie ten, kto wygląda na przyzwoitego, ma serce otwarte na Boga; a ten, komu życie zawaliło się, wcale nie musi być od Niego daleko. Pozory mylą. Jakże boleśnie to przeżywamy w naszym Kościele. Gdy słyszę o kolejnym skandalu seksualnym na plebanii z udziałem młodych księży i im częściej uderzają we mnie deklaracje przedstawicieli władzy duchowej, iż należy moralność katolicką wywrócić do góry nogami i uznać dotychczasową naszą wiedzę o grzechu za nieaktualną, wówczas przypomina mi się pijaczek z mego rodzinnego miasteczka, którego wszyscy się bali i którym gardzili – pewnego wieczoru podszedł do księdza, złapał go za sutannę i ze łzami w oczach wycedził: „Jeśli mi nie pomożesz, to cię zabiję”.


Są tacy – mówi dziś Jezus – którzy deklarują chęć pracy w winnicy Pańskiej, ale potem ich deklaracja nie znajduje poparcia w życiu. Bo winnicą gardzą. Szukają dorodnych kiści winogron poza nią. I są tacy, którzy dostrzegają piękno winnicy Chrystusowej, choć wydaje im się, że zaprzepaścili szansę na dostanie się do niej. Dla nich miłosierdzie Boże nie jest pięknym hasłem z katolickiego plakatu propagandowego ani zagadnieniem do zgłębienia w dysertacji doktorskiej. Jest wyciągniętą dłonią ratującą tonącego i nadzieją na to, że życie nie przekształci się w piekło bez wyjścia. Kto uważa, że niebo mu się należy, rzadziej w jego kierunku spogląda i mniej o nie zabiega. Tylko ci cenią łaskę od Boga, którym świadomość własnych zasług nie pozwala żywić nadziei na to, że cokolwiek z Jego strony może im się należeć.


To, co Jezus pragnie nam uświadomić przez ewangeliczną przypowieść o dwóch braciach, usiłowali dać do zrozumienia święci swym sposobem odnoszenia się do innych. Znana jest czułość i troska ojca Pio o duszę młodzieńca Blandino, który nie chciał się oddalić od wiary i sakramentów, bo przekonał się, jak smakuje przeklęte życie marnowane w obłudzie i wyuzdaniu. I znane są też epizody, jak ten, gdy włoski stygmatyk przegnał pewnego rzymskiego adwokata z klasztoru, gdy tamten zaczął przechwalać się swymi finezyjnymi przekrętami i nieuczciwością, gratulując sobie sprytu. Tak wygląda walka o nawrócenie ludzkiej duszy.