Syr 27, 30 – 28, 7
Złość i gniew są obrzydliwościami, których trzyma się grzesznik.
Tego, kto się mści, spotka pomsta od Pana, On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci. Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy.
Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? Sam, będąc ciałem, trwa w nienawiści, któż więc zyska dla niego odpuszczenie grzechów? Pamiętaj o rzeczach ostatecznych i przestań nienawidzić – o rozkładzie ciała, o śmierci, i trzymaj się przykazań!
Pamiętaj o przykazaniach i nie miej w nienawiści bliźniego – o przymierzu Najwyższego, i daruj obrazę!
Księga Mądrości Syracha to jedna z najpóźniejszych ksiąg Starego Testamentu. Powstała na początku II wieku przed Chr. Jej autorem jest Jezus, syn Syracha. Językiem oryginalnym dzieła jest hebrajski, ale do naszych czasów zachowała się ona w greckim przekładzie, jakiego 60 lat później dokonał żyjący w Egipcie wnuk autora. Za natchnioną nie uznali jej Żydzi, a za nimi protestanci. Za kanoniczną, natchnioną przez Boga, uznawana jest zarówno w Kościele katolickim, jak i prawosławnym, bo księga ta znajdowała się w Septuagincie, powstałym jeszcze przed Chrystusem greckim tłumaczeniu Starego Testamentu. A tą właśnie wersją starotestamentalnej Biblii najczęściej posługiwali się pierwsi chrześcijanie.
Księga zawiera mnóstwo inspirowanych wiarą przemyśleń na temat życia codziennego. O jednym z nich, dotyczącym obowiązku przebaczenia, czytamy w liturgii słowa XXIV niedzieli zwykłej. W dzisiejszym świecie przebaczenie uważane jest za oznakę słabości. Mocny nie daruje, mocny wyegzekwuje swoje i z nawiązką odpłaci – z takim myśleniem zazwyczaj spotykamy się w mediach tradycyjnych, a jeszcze wyraźniej w społecznościowych. Tam cnotą jest uderzyć słowem tak, by adwersarzowi poszło w pięty. Jezus, syn Syracha, złość i gniew nazywa obrzydliwościami, a mszczących się ostrzega, że Bóg też nie będzie miał dla nich litości.
Warto zwrócić uwagę, że autor najprawdopodobniej nie ma na myśli jakichś wielkich krzywd. W ostatnim zdaniu zachęca: „daruj obrazę”. Chodzi więc raczej o sprawy drobniejsze, ale z racji nieopanowanej pychy i małostkowości powodujące, że ktoś, unosząc się dumą i honorem, nadaje im zbyt wielką rangę. Syrach przypomina: pamiętaj, że umrzesz i najpóźniej wtedy będziesz sądzony przez Boga. I to za sprawy znacznie poważniejsze niż te, za które szukasz zemsty. Trzymaj się więc przykazań – apeluje. Dość znamienne. Bo nie chodzi o to, by w obliczu prawdziwych krzywd nie szukać sprawiedliwości, ale by domagając się sprawiedliwości, nigdy nie zejść na drogę grzechu pomnażającego w świecie zło.•
Rz 14, 7-9
Bracia:
Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.
1. „Nikt z nas nie żyje dla siebie”. Benedykt XVI rozwija tę myśl Pawła: „Człowiek wypełni swój odwieczny sens tylko wtedy, gdy nie przyjmuje siebie jako ostateczny cel. Odnajduje siebie tylko wtedy, gdy nauczy się swoje życie opatrzyć słowem »dla«”. Innymi słowy, tylko w wyjściu ku drugiemu dowiadujemy się, kim naprawdę jesteśmy. Współczesna kultura idzie w inną stronę. Przesycona jest narcyzmem, który akcentuje szukanie i odnajdywanie siebie w sobie samym. Amerykański psycholog Paul Witz ukuł pojęcie „selfizm”, które oznacza dominujący nurt współczesnej psychologii, promujący tę nadmierną koncentrację na sobie samym. Selfizm głosi, że człowiek ma żyć dla siebie, szukać swojego dobrostanu, szczęścia, spełnienia, napędzany mitem samorealizacji. Inni są ważni dla niego o tyle, o ile są pomocą, wsparciem, źródłem przyjemności, środkiem do wzmocnienia poczucia własnej wartości. Prawda jest taka, że kto chce żyć tylko dla siebie, ten sam siebie skazuje na zniszczenie. Każde ludzkie „ja” jest stworzone dla jakiegoś „ty”. Człowiek powstał z miłości i dla miłości. Zamknięcie się w klatce własnego „ja” to najgorszy rodzaj niewoli.
2. Mamy żyć dla innych. Pod tym zdaniem wielu wciąż jeszcze się podpisze. Paweł jednak idzie dalej. Naucza, że mamy żyć dla Pana. „I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana”. To zdanie może już u wielu budzić sprzeciw. Chcemy raczej należeć do siebie samych. Psalmista powiada: „Wiedzcie, że Pan jest Bogiem: On sam nas stworzył, my Jego własnością, jesteśmy Jego ludem, owcami Jego pastwiska” (100,3). Należymy do Boga, który nie jest jakimś tyranem i chce nad nami panować. On jest Dawcą życia, jest Prawdą i Miłością. Jesteśmy z Niego i dla Niego zostaliśmy stworzeni. Uznać w Nim swoje źródło oznacza odnaleźć ostateczny kierunek naszego życia. „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” – to jedna z najsłynniejszych myśli św. Augustyna. Przy czym zwykle cytuje się to drugie zdanie. A przecież jest ono wnioskiem z pierwszego. Człowiek ma żyć dla Boga, ponieważ tak został stworzony, taki jest wektor jego życia wpisany w jego serce. Może się przeciwko temu buntować, ale taki bunt go niszczy. Odnajduje pokój, gdy żyje zgodnie ze swoją naturą, czyli ku Bożej chwale. Dla Pana!
3. W tym fragmencie daje do myślenia owo połączenie życia i śmierci. Mamy nie tylko żyć, ale i umierać dla innych, dla Pana. Sens życia i sens śmierci przenikają się, wzajemnie warunkują. Kto w życiu należy do Pana, ten będzie także należał do Niego w chwili śmierci, a przecież On jest silniejszy niż śmierć. Daje więc gwarancję pokonania jej. Życie Jezusa bywa określane przez niektórych teologów jako proegzystencja, czyli życie „dla”. Chrystus żył i umierał dla Ojca i dla nas. Raz po raz dopada nas lęk o siebie. Boimy się, że żyjąc „dla”, stracimy siebie. Trzeba wytrwale pokonywać ten narcystyczny lęk o własną skórę. Uczyć się dawać siebie hojnie jak Jezus. Oto przepis na udane życie i szczęśliwą śmierć.•
Mt 18, 21-35
Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?»
Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.
Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu.
Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».
Wielokrotnie człowiek doświadcza swoich i cudzych ograniczeń: ograniczeń ciała odległego od ideału, charakteru, intelektu, wiary… Aby je zaakceptować, czy nawet polubić, należy rozpocząć od przebaczenia. Droga do uczynienia z własnego życia daru dla drugiego wiedzie przez przebaczenie. W niektórych przypadkach może ono działać jak antybiotyk. Tego typu lekarstwa można używać pod warunkiem ścisłego zastosowania się do wskazań lekarskich, co zakłada pokorę pacjenta. Takiej pokory wymaga sztuka przebaczania sobie nawzajem, np. w małżeństwie czynów i postaw, czasem powtarzających się z beznadziejną konsekwencją. Przebaczenie – jak zalecał Jezus Chrystus – domaga się nieraz siedemdziesięciosiedmiokrotnego zastosowania: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie?”. Nie wiadomo, w jakim stanie żyli pozostali apostołowie, niemniej Piotr bez wątpienia żył w małżeństwie, skoro pewnego dnia Jezus uzdrowił z gorączki jego teściową. W związku z tym wiedział, o co pyta Zbawiciela. To samo pytanie pojawia się z pewnością w sercu każdego innego małżonka: ile razy mam przebaczyć jego (bądź jej) niepunktualność, niesłowność, kręcenie i nieszczerość, niechęć do rozmowy, rozrzucane po całym mieszkaniu brudne skarpetki, niezajmowanie się dziećmi, ironię i kąśliwe uwagi, podnoszenie głosu i dąsy. Piotr zamierzał pokazać się Jezusowi od najlepszej strony: „Czy aż siedem razy?”. Ile razy byłabyś gotowa darować mu jego dwuznaczne SMS-y wymieniane z koleżanką z pracy? Ile razy puściłbyś płazem jej popisywanie się twoim kosztem przed innymi po dwóch kieliszkach wina i wywlekanie waszych intymnych tajemnic? Dwa, trzy razy? „Piotrze, nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy”. Jezus nie podnosi poprzeczki moralnych wymagań, ale oferuje swemu uczniowi dostęp do Jego własnych zasobów miłości i miłosierdzia. Zasoby Boże są zaś nieograniczone. Tylko Chrystus, który pokonał zło i śmierć, potrafi zdobywać się na nieustanne przebaczenie względem nas, nawet gdy nie rokujemy wielkiej poprawy.
Przebaczenia, o ile staje się już dostępne i możliwe, nie można nigdy milcząco zakładać. Trzeba czasem o nie pokornie poprosić. Wiedzą dobrze o tym mnisi żyjący we wspólnocie zakonnej, którzy wymyślili dla siebie regułę zwaną „kapituła win”, która zakłada publiczne przyznawanie się do błędów i zaniedbań popełnianych przeciwko miłości bratniej oraz dawanie sobie nawzajem przebaczenia przed pójściem na spoczynek. Bez przebaczenia małżeńska jedność przeradza się szybko w styl życia nie ze sobą, ale obok siebie, skazując męża i żonę na powolne obojętnienie względem siebie. Moment miłosnego oddania bez intencji przebaczenia drugiej stronie wnet przeobrazi się w zafałszowaną farsę. Bardzo często niewierność małżeńska stanowi wynik tego, że zbyt wiele mroku i cienia zgromadziło się w sercu tych, którzy od dawna przestali sobie mówić prawdę w miłości. Pokora i przebaczenie czyni mocnym kruszec, z którego zbudowane są więzy trwałych i wypróbowanych związków.•